Po zwycięstwie 3:1 nad Chorwacją polskie siatkarki we wtorek 27 września o 20.30 w Gdańsku zagrają drugie spotkanie MŚ z Tajkami. Pokonanie niżej sklasyfikowanych w rankingu rywalek był spodziewane, chociaż nie przyszło bezboleśnie. – Mecz momentami był dziwny, bardzo dobrą grę dziewczyny przeplatały zastanawiającymi przestojami – skomentowała dla „Super Expressu” Izabela Bełcik, wieloletnia rozgrywająca reprezentacji Polski.
– Odrobienie w trzecim secie straty ze stanu 8:16 sprawiło, że Chorwacja pękła. Tę wygraną należało wkalkulować, bo przeciwnik był absolutnie w naszym zasięgu. Dziewczyny muszą jednak pamiętać, że nie można usypiać podczas meczów, obojętnie kto stoi po drugiej stronie siatki. Praca nad koncentracją na przestrzeni całego spotkania jest niezwykle ważna. Z drugiej strony, wybrnięcie z wielkich tarapatów też ma wartość – podkreśliła Bełcik przed kolejnymi wyzwaniami biało-czerwonych.
Polki czekają cztery kolejne starcia grupowe w Gdańsku: z Tajlandią, Koreą, Dominikaną i Turcją. Teoretycznie najtrudniejszym miało być to z Turczynkami, ale one niespodziewanie uległy w tie-breaku naszym wtorkowym rywalkom, Tajkom. Wiadomo, że nie powinno być problemu z wyjściem z grupy (awansuje czołowa czwórka), w praktyce bowiem wystarczy pokonać najsłabsze w stawce Koreanki.
Zakładając awans do II rundy, trzeba już brać po uwagę rywalizację z absolutnym światowym topem. Możemy trafić na takie potęgi jak mistrzynie olimpijskie Amerykanki i mistrzynie świata Serbki.
– Teraz zaczną się schody – jest pewna Bełcik. – My już dość długo budujemy tę drużynę, w tej chwili z nowym trenerem, musimy cierpliwie czekać na efekty. Wyjście z grupy to dla wszystkich minimum, a awans do ósemki mundialu uznałabym za olbrzymi sukces. Wtedy według mnie byłaby pełna satysfakcja z tego turnieju.
źródło: Super Express