Siatkarze VERVY Warszawa ORLEN Paliwa już w niedzielę (18 kwietnia) mogą zawiesić na szyi brązowe medale mistrzostw Polski. Warunek jest jeden: muszą w Arenie Ursynów po raz drugi pokonać PGE Skrę Bełchatów. – Wierzę, że w Warszawie będziemy lepiej zaczynać sety i zaprezentujemy wyższą skuteczność. Stawka jest duża: jeśli zagramy dobrze, możemy cieszyć się z medali – powiedział Igor Grobelny.
W pierwszym meczu o trzecie miejsce w PlusLidze ekipa Andrei Anastasiego uciekła spod topora: w tie-breaku obroniła pięć piłek meczowych, a następnie przejęła inicjatywę i mogła cieszyć się z pierwszego postawionego kroku w kierunku podium. – Nie powinniśmy byli wygrać tego spotkania. Sam nie wiem, jak to się stało. Graliśmy słabo, w dwóch setach ponieśliśmy dotkliwe i wstydliwe porażki, ale finalnie to my byliśmy górą – przyznał samokrytycznie Igor Grobelny, przyjmujący VERVY Warszawa ORLEN Paliwa. – Wierzę, że w Warszawie będziemy lepiej zaczynać sety i zaprezentujemy wyższą skuteczność. Stawka jest duża: jeśli zagramy dobrze, możemy cieszyć się z medali – powiedział.
Warszawianie, chcąc po raz drugi wygrać z PGE Skrą, muszą poprawić się zwłaszcza w elemencie przyjęcia. – U siebie w hali bełchatowianie strzelali jak z armaty. Przy kilku tych zagrywkach nie dałem rady i nie utrzymałem piłki w grze. Zerkałem później na prędkościomierz i przecierałem oczy ze zdumienia: te serwisy leciały nawet po 120 km/h! – przypomniał Igor Grobelny. – Przed rewanżem musiałem mocno popracować z maszyną do zagrywki. Wierzę, że przyniesie to efekty. Skra na pewno znów będzie potężnie serwować. Musimy podbijać te piłki do góry – uśmiechnął się. – Walczymy nie tylko o medale, ale i o miejsce w Lidze Mistrzów na przyszły sezon. Motywacji nam nie zabraknie – dodał.
PGE Skra Bełchatów do decydującego spotkania przystąpi bez swojego lidera – Taylora Sandera. Amerykański przyjmujący w półfinałowym starciu z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle skręcił staw skokowy i poczynania kolegów oglądać będzie z trybun. W składzie bełchatowian zabraknie również Milana Katicia, który zmaga się z urazem mięśni brzucha. Trener Michał Mieszko Gogol do dyspozycji będzie miał więc tylko Milada Ebadipoura i młodego Mikołaja Sawickiego. Początek drugiego meczu o brązowy medal w niedzielę o 14:45.
źródło: vervawarszawa.pl