Już w piątek rozpoczną się mistrzostwa świata w siatkówce pań. Państwami, które wystąpią w roli gospodarzy turnieju są Polska oraz Holandia. Obie reprezentacje zaczną swoje zmagania już pierwszego dnia. Przeciwniczkami biało-czerwonych będą Chorwatki, za to Holenderki zmierzą się z ekipą z Kenii.
Drużyny, które wystąpią w ramach mistrzostw świata 2022 zostały podzielone na cztery grupy. Pierwsze z gospodyń turnieju – Holenderki trafiły do grupy A, w której rywalizować będą także zespoły z Włoch, Belgii, Kamerunu, Kenii oraz Portoryko. W tym przypadku w roli faworytek zdają się występować Włoszki, które mają na swoim koncie m.in. mistrzostwo Europy z 2021 roku oraz wicemistrzostwo świata z roku 2018.
Włoszki nie powinny mieć w grupie problemów. Najsilniejsza oprócz Italii wydaje się Holandia, mniejsze szanse daje się Belgii, ale ten zespół ostatnio mocno rozczarowywał, a sama Britt Herbots nie jest w stanie pociągnąć gry drużyny. Drużyna Belgii była rozbita psychicznie po porażce z Chorwacją w barażach o miejsce w przyszłorocznej Lidze Narodów i trudno oczekiwać, że na mistrzostwa świata przyjedzie mocno odmieniona. Jak by nie patrzeć to trzy drużyny z Europy powinny spokojnie wyjść z tej grupy, a czwarte miejsce wydaje się, że może przypaść Portorykankom.
Polki zagrają w grupie B. Wyjście z grupy wydaje się obowiązkiem naszej drużyny, ale nie będzie to łatwa misja. Naszymi rywalkami będą między innymi Turczynki, które są w ścisłej światowej czołówce i ich celem na tym czempionacie, podobnie jak w każdej dużej imprezie będzie medal. Trener Turcji Giovanni Guidetti osiągnął już niemal wszystko w siatkówce klubowej, ale z reprezentacją wciąż nie ma złotego medalu najważniejszych imprez międzynarodowych.
Wiele w przypadku naszej reprezentacji będzie zależało od meczu otwarcia z Chorwacją. Jeżeli chcemy myśleć o grze w kolejnej fazie turnieju, to pokonanie podopiecznych Ferhata Akbasa jest naszym obowiązkiem. Chorwatki jednak tanio skóry nie sprzedadzą, bo w tym sezonie grają naprawdę dobrze, o czym najlepiej świadczy awans do przyszłorocznej Siatkarskiej Ligi Narodów. W tegorocznym VNL najgorzej wypadły inne grupowe rywalki Polek – Koreanki, ale one jako stałe uczestniczki nie mogły z niej wypaść. To kolejna drużyna, z którą Polki muszą szukać zwycięstwa, żeby zapewnić sobie dalszą grę w mistrzostwach. Grupę B uzupełniają Dominikana i Tajlandia. Obie drużyny są w zasięgu naszych siatkarek, a ewentualne zwycięstwo z nimi może być bardzo istotne w kontekście dalszych zmagań.
Awans z grupy B bez problemu powinna uzyskać Turcja, a za jej plecami według nas znajdzie się Dominikana, Polska i Tajlandia, a miejsca od drugiego do czwartego mogą być zajęte w każdej możliwej konfiguracji.
W grupie C spotkają się dwie drużyny aspirujące do medali, a nawet do samego mistrzostwa świata. Siatkarki Stanów Zjednoczonych będą faworytem grupy, ale odmłodzona Serbia w tegorocznej Lidze Narodów pokazała, że jest gotowa na wielkie granie. Emocje będą tym większe, że obie ekipy są aktualnymi medalistami igrzysk olimpijskich. Siatkarki USA są mistrzyniami olimpijskimi, a Serbia to trzecia drużyna tej imprezy. Niemcy, Bułgaria i Kanada powalczą zapewne o dwa pozostałe miejsca premiowane awansem, a Kazachstan powinien pełnić rolę dostarczyciela punktów.
Układ w grupie C jest dla nas bardzo istotny, bowiem to z tą grupą łączą się w kolejnej fazie zespoły ze stawki, w której gra nasza reprezentacja. Warto więc wyjść z grupy B z jak największym bagażem punktów, bo o zwycięstwa z reprezentacjami z grupy C będzie bardzo trudno.
Grupa D wydaje się być ciekawa w kontekście walki o czwarte miejsce, czyli ostatnie premiowane awansem. O nie powinny zawalczyć Czeszki i Argentynki. Raczej nie ma wątpliwości, że Brazylia, Japonia i Chiny wywalczą przepustki do dalszej fazy. Grupa D to jedyna grupa, w której znalazła się tylko jedna europejska drużyna, w dodatku nie jest ona stuprocentowym pewniakiem do awansu. Szóstym zespołem w tej grupie jest Kolumbia, która teoretycznie nie powinna odegrać wielkiej roli.
Przypomnijmy, że po rozegraniu meczów pierwszej fazy cztery pierwsze zespoły z grup A i D połączą się w grupę E, która rozegra swoje mecze w Rotterdamie. Osiem zespołów będzie walczyć o cztery miejsca premiowane grą w ćwierćfinale. Do tabeli grupy zostaną zaliczone mecze z pierwszej rundy i zespoły, które wyszły z tej samej grupy nie będą już ponownie grały ze sobą. Dokładnie tak samo będzie w grupie F, która zagra w Łodzi, a stworzą ją cztery pierwsze zespoły z grup B i C, a więc potencjalnie do tej grupy trafi Polska, jeżeli wywalczy awans.
Co ciekawe – w ćwierćfinałach zespoły nie zagrają, jak często bywało, „na krzyż” czyli pierwsza drużyna z jednej grupy z ostatnią z drugiej itd. Tym razem ćwierćfinalistki będą rywalizować w obrębie swojej grupy E lub F. Pierwsza drużyna z grupy E zagra z czwartą z tej samej grupy, a druga z trzecią również z tej samej puli drużyn. Tak samo będzie wyglądać rozstawienie do ćwierćfinałów z grupy F. Podobnie będzie w półfinałach. Pozwoli to na lepszą logistykę turniejową, bowiem zespoły, które od drugiej fazy turnieju będą rywalizować w Holandii, już w niej pozostaną, a drużyny, które swoje mecze będą rozgrywać w Gliwicach, dopiero na spotkania o medale udadzą się do Apeldoorn.
A kto zagra o medale we wspomnianym Apeldoorn? Na pewno chętnych do medali jest więcej niż krążków. W tym gronie na pewno będą chciały się znaleźć medalistki igrzysk olimpijskich, czyli USA, Brazylia i Serbia. Na pewno kandydatami do czołowych miejsc będą też Włoszki i Turczynki. Obecność w półfinale kogoś innego, niż wymienione pięć ekip byłoby co najmniej zaskoczeniem. Być może na taką niespodziankę stać Holandię, Japonię lub Chiny. Jeżeli nasze reprezentantki, niesione dopingiem polskich kibiców wzniosą się na wyżyny umiejętności, to mogą się znaleźć w ćwierćfinale, a tam już wszystko jest możliwe.
Zobacz również:
Podział na grupy, terminarz, wyniki i tabele MŚ kobiet
źródło: inf. własna