Strona główna » Danny Demyanenko ma za sobą wyjątkowy mecz. Kanadyjczyk nie krył wzruszenia

Danny Demyanenko ma za sobą wyjątkowy mecz. Kanadyjczyk nie krył wzruszenia

plusliga.pl

fot. PlusLiga

Asseco Resovia Rzeszów pozostaje niepokonana. W 6. kolejce zespół pokonał siatkarzy LUK-u Lublin – 3:2. Wrażeń nie zabrakło, a jednym z bohaterów był Danny Demyanenko. Kanadyjczyk doskonale spisuje się od początku sezonu. W rozmowie z portalem plusliga.pl zaznaczył jednak, że brawa należą się wszystkim jego kolegom. On sam zaś mógł liczyć na wyjątkowe wsparcie w Lublinie.

Jedyna taka drużyna

Asseco Resovia Rzeszów po niemal 6. kolejkach PlusLigi pozostaje jedyną niepokonaną drużyną w polskiej ekstraklasie. Zespół z Podkarpacia zajmuje jednak dopiero 3. miejsce, co związane jest z rozegraniem dopiero pięciu spotkań. Podopieczni Massimo Bottiego są jednak bezbłędni, a wielu wskazuje na to, że to może być w końcu ten sezon, gdy Resovia powróci na podium krajowych mistrzostw. Klub poczynił między sezonami parę znakomitych transferów. Strzałem w dziesiątkę okazało się także ściągnięcie do siebie Kanadyjczyka, Danny’ego Demyanenko. Środkowy spisuje się wyśmienicie, a w Lublin zdobył 16 punktów.

– Po raz kolejny w tym sezonie pokazaliśmy głębię naszego zespołu. Mieliśmy wielu graczy, którzy wchodzili na zmiany i naprawdę wnosili wiele jakości, zwłaszcza gdy sytuacja nie była łatwa. Myślę, że to pokazuje, że nigdy się nie poddajemy i zawsze wierzymy w siebie. Nawet gdy przeciwnik grał fantastycznie, a tak było w przypadku Lublina zwłaszcza na początku spotkania, wierzyliśmy, że mamy na tyle jakości i charakteru, że to pozwoli nam wrócić do gry. Tak faktycznie było – powiedział w rozmowie z portalem plusliga.pl Danny Demyanenko.

Kanadyjskie potyczki

Hit nie zawiódł, dostarczając kibicom pięciosetowe widowisko. Dodatkowo zespół z Podkarpacia wrócił ze sportowych zaświatów, odwracając losy meczu, co zawsze dodatkowo buduje drużynę. Gra przeciwko lublinianom nie jest łatwa, a na ich szybkości już nie jeden się przejechał. Sam Demyanenko natomiast miał częściowo ułatwione zadanie, gdyż zagrał przeciwko swoim kolegom reprezentacyjnym. Stałe miejsce w składzie ma Fynnian McCarthy, do którego w tym roku dołączył Daenan Gyimah. Kanadyjskie trio w LUK-u uzupełnia Jackson Young, zastępujący Mikołaja Sawickiego.

– Tak, Fynnian jest z tego znany i oczywiście gra naprawdę dobrze, podobnie jak Daenan Gyimah. Oni obaj wnoszą do gry swojego zespołu wiele jakości. Czekałem, żeby zobaczyć na boisku przyjmującego Jacksona Younga, bo wiem, że on również potrafi zagrać niesamowicie. Ale faktycznie, gra przeciwko kolegom z drużyny narodowej jest zawsze wyjątkowa. To powoduje u mnie jeszcze większą radość z gry, ale też intensywność i motywację, żeby wyjść na boisko i dać z siebie wszystko – dodał Kanadyjczyk.

Najcenniejsze wsparcie

Mecz w Lublinie był dla Kanadyjczyka wyjątkowy z jeszcze jednego względu. Wybór PlusLigi wiązał się dla niego z przeprowadzką i rozstaniem z rodziną. Siatkarza odwiedziła jednak jego rodzina, a sam środkowy ma już plan na swoją malutką córeczkę… mają nadzieję, że pójdzie ona w ślady dumnego taty.

Na tym spotkaniu była moja maleńka córka Nova, która za niespełna miesiąc skończy dopiero roczek. Moja żona wraz córką i teściowa przyjechały do Lublina, żeby mnie wspierać. Szczerze mówiąc, to było dla mnie niesamowite, że one tutaj były i wiedziałem, że mnie mocno dopingują. Córeczka wygląda uroczo i jest bardzo podekscytowana, że po meczu mogła być razem ze mną na boisku. Mam nadzieję, że w przyszłości zostanie siatkarką.

Już wkrótce rzeszowianie rozpoczną także zmagania w europejskich pucharach. Zanim jednak Stary Kontynent, to podopiecznych Bottiego czeka jeszcze parę egzaminów. W 7. kolejce zespół zagra w hicie z ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

Zobacz również:

Wyniki i terminarz PlusLigi sezon 2025/2026

PlusLiga