Damian Wojtaszek nie pojechał na igrzyska olimpijskie, bowiem Vital Heynen zdecydował się na Pawła Zatorskiego. Jak wiadomo kadry olimpijskie mogą liczyć jedynie 12 zawodników, zatem najczęściej ofiarą tego ograniczenia pada przede wszystkim drugi libero. Wojtaszek będzie oczywiście w składzie na mistrzostwa Europy, a jego atutem powinno być to, że miał sporo czasu na odpoczynek po Lidze Narodów.
– W tym czasie indywidualnie trenowałem po to, żeby być ewentualnie gotowym na mistrzostwa Europy. Chcę pomóc reprezentacji nie tylko na boisku, ale także pod względem atmosfery, bo wiadomo, że humory w zespole nie są tak dobre jak były. Najważniejsze jednak, że wszyscy są zdrowi – powiedział Wojtaszek w wywiadzie dla portalu Interia.
Libero nie kryje, że jego absencja w Tokio wiązała się dla niego ze smutkiem i rozgoryczeniem, ale zdaje sobie sprawę, że taki był wybór trenera i nic na to nie mógł poradzić. Pozostało mu tylko przepracować tę sytuację i iść dalej. Na zgrupowanie do Spały przyjechał już pełny energii. – Przyjechałem jak zawsze z pozytywną energią, którą chcę przełożyć na boisko i na treningi. Sam jestem ciekawy, jak wejdziemy w turniej mistrzostw Europy.
W grupie mistrzostw Europy najsilniejszym rywalem będą zapewne Serbowie, ale Wojtaszek przestrzega, że do każdego przeciwnika trzeba podejść z pełną koncentracją, bo inne reprezentacje też potrafią grać w siatkówkę. – Pierwsze dwa mecze w grupie pokażą, na czym stoimy. Pamiętajmy jednak, że turniej jest bardzo długi.
Według reprezentacyjnego libero faworytów do złota będzie co najmniej kilku, a on sam wierzy w to, że to nasza reprezentacja stanie na najwyższym stopniu podium. Póki co nie podejmuje się obstawiania przebiegu turnieju. – Nie chciałbym wybiegać aż tak daleko, bo igrzyska pokazały, że Francja, czyli drużyna, która nie zagrała bardzo dobrego turnieju w Lidze Narodów i która nie była faworytem, nagle w kilku meczach odbudowała się – zakończył Wojtaszek.
źródło: inf. własna, interia.pl