Po raz kolejny w tym sezonie mieliśmy sytuację, że zawodnicy musieli czekać na rozpoczęcie swojego meczu, bo poprzedni trwał pięć setów, a odstęp między transmisjami tego nie zakładał. Po drugim meczu półfinałowym ten fakt skrytykował Andrzej Wrona.
lepiej zaczynać u siebie czy u przeciwnika? lepiej punktualnie…
Na pytanie po meczu półfinałowym eksperta i komentatora Polsatu Jakuba Bednaruka, czy lepiej zaczynać play-off u siebie, czy u przeciwnika Andrzej Wrona nie gryzł się w język. – Lepiej byłoby zaczynać punktualnie. Myślę, że fajnie by było żeby te mecze już o medale były tak skonstruowane godzinowo żebyśmy wiedzieli o której zaczynamy, bo dobrze wiesz, bo byłeś trenerem, że cały dzień jest zaplanowany – trening, obiad, rozgrzewka… Tymczasem my przyjeżdżamy na mecz i tak naprawdę siedzimy godzinę na boisku i czekamy co się wydarzy w Jastrzębiu-Zdroju…
– Rozumiem, że w lidze to się może wydarzyć, aczkolwiek po tylu problemach z tymi godzinami w rundzie zasadniczej, to chociaż na tę fazę walki w TOP4 o medale, to można byłoby te mecze rozłożyć w jakiś inny sposób. Na pewno to się da zrobić. Jedyny plus z tego, że gramy o brązowy medal jest taki, że będziemy zaczynali jako pierwsi danego dnia, więc jest szansa, że zaczniemy punktualnie. Oczywiście nie zwalam naszej porażki na to, ale myślę, że jeżeli gramy w profesjonalnej lidze, to fajnie byłoby żeby takie coś było w jakiś sposób uregulowane chociaż w tych meczach o medale.
Czy aby na pewno?
Z punktu widzenia zespołu sprawa jest oczywista – w zawodowym sporcie niepunktualność jest jednym z największych wrogów. Rozgrzewki są wyliczone co do minuty i nawet nieprzewidziane przesunięcie rozpoczęcia meczu o pięć minut tworzy problem. Jeżeli jednak spojrzymy na zagadnienie szerzej, to ocena nie musi być już wcale tak jednoznaczna.
Przede wszystkim trzeba zejść na ziemie i trzeźwo ocenić realia. A realia są takie, że telewizja płaci i wymaga. To jedyny i najważniejszy argument za tym, że niestety musimy się do tego dostosować. To dzięki transmisjom i oglądalności kluby mogą pozyskać atrakcyjnych sponsorów, lepszych zawodników i rywalizować na najwyższym poziomie. Jeżeli znajdzie się stacja, która za odpowiednie pieniądze zapewni brak przesunięć w transmisjach – bierzmy, ale czy i kiedy się znajdzie? Nie do końca wiemy.
A sprawa jest prosta. Najwidoczniej dla telewizji bardziej opłacalne jest opóźnienie kolejnej transmisji, niż ryzykowanie, że mecz skończy się w trzech szybkich setach i nastąpi godzinowa przerwa między meczami, którą trzeba wypełnić nie bardzo wiadomo czym, co skutkuje odpłynięciem widza na inny kanał, który może go na tyle zainteresować, że do transmisji już nie wróci.
Czy mecze powinny rozpoczynać się punktualnie? Tak. Czy telewizja powinna mieć komfort ułożenia transmisji po swojemu? Tak. Czy da się znaleźć kompromis? Jeżeli badania wskazują, że Polsatowi taka praktyka wychodzi na dobre, a na horyzoncie nie ma konkurenta, to pozycja negocjacyjna jest raczej słaba. Naczynia połączone sprawiają, że finalnie Andrzej Wrona dzięki ekwiwalentom reklamowym sponsorów swojego klubu, generowanych głównie przez oglądalność transmisji, zarabia w tej lidze relatywnie duże pieniądze i promuje się jako topowy zawodnik. Pół godziny obsuwy to duży dyskomfort sportowy. Jednocześnie to niewielka cena za bycie w elitarnej grupie najpopularniejszych sportów, co przekłada się na bardzo komfortowy byt siatkówki w naszym kraju.
źródło: inf. własna, Polsat Sport