– Liga Mistrzyń to zdecydowanie większe emocje i gra o większą stawkę. W przypadku tych rozgrywek nie możemy sobie pozwalać na porażki. Gramy tylko mecz i rewanż, który pozwoli nam wyjść z grupy bądź nie. Zmagania ligowe mogą nam więcej wybaczyć. Starcia w Europie są utrzymane w innym charakterze. Tym bardziej, że dla klubu to coś wielkiego, wracając do międzynarodowej siatkówki po kilku latach – powiedziała po pierwszej wygranej w Lidze Mistrzyń Joanna Pacak, środkowa BKS-u Bostik ZGO Bielsko-Biała.
ADAPTACJA
BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała wygrał w pierwszym meczu Ligi Mistrzyń z Allianz MTV Stuttgart 3:1. Bielszczanki przegrały na start rywalizacji, ale w kolejnych zaadoptowały się do gry mistrzyń Niemiec. Przyjezdne zza zachodniej granicy z początku prezentowały siłową siatkówkę, na tle ekipy z województwa łódzkiego dysponowały znacznie większą mocą w ofensywie. To istotne zwycięstwo podopiecznych Bartłomieja Piekarczyka, bowiem to właśnie pomiędzy BKS-em a MTV rozstrzygać ma się kwestia zajęcia drugiego miejsca w grupie E. – Był to zespół nieznany nam do tej pory. Po drugiej stronie siatki była wielonarodowość, wielokulturowość. Tak naprawdę opierałyśmy się na taktyce, którą mogłyśmy opracować na bazie kilku rozegranych spotkań przez MTV w niemieckiej lidze. To dopiero pierwszy mecz w takim zestawieniu w Lidze Mistrzyń. Czekało nas wyzwanie, na pewno niemałe. Mistrzynie Niemiec okazały się dobre parametrowo i bardzo silne. Poprzeczka była zawieszona wysoko. Do naszych zadań należało dobre czytanie gry. Moim zdaniem to się udało, bo system blok-obrona funkcjonował całkiem dobrze – mówiła po zwycięstwie Joanna Pacak, środkowa drużyny z Bielska-Białej.
WYŁĄCZYĆ LIDERKĘ
Niekwestionowaną liderką MTV była Krystal Rivers. Amerykańska atakująca zapisała na swoje konto w sumie 26 punktów, atakując ze skutecznością 41%. Do 20 oczek w ofensywie dołożyła 5 punktowych bloków i asa serwisowego. Zdecydowanie nie do zatrzymania była w pierwszej części, w której zainkasowała 9 punktów, nie dając się zatrzymać ani razu. – Jest bezwzględną liderką w zespole. Wiedziałyśmy, że musi zdobyć swoje punkty, bo jest niesamowicie skoczną i skuteczną zawodniczką. Po pierwszym secie udało nam się trochę rozszyfrować jej grę i zneutralizować wiele ataków. Również wyblokowywałyśmy przeciwniczki i wyprowadzałyśmy skuteczne kontrataki. To cieszy, bo Amerykanka jest wymagającą siatkarką, której nie ma w naszej lidze – zaznaczyła środkowa.
drugi raz
W trakcie spotkania Giulia Angelina została zmieniona przez Martynę Borowczak. To polska przyjmująca jest jedną z bohaterek meczu, mimo iż była dopiero trzecią najlepiej punktującą swojego zespołu. Skończyła 12 z 32 piłek, uderzając tym samym ze skutecznością 38%. Do 12 oczek w ataku dołożyła 3 blokiem. Na 9 zagrywek nie zepsuła żadnej. To drugi raz, kiedy 22-latka zmieniła włoską zawodniczkę. – Marysia dała kapitalną zmianę, podobnie jak w naszym poprzednim ligowym meczu (wygrana z #VolleyWrocław 3:1 – przyp. red.). Wiedziałyśmy, że możemy na nią liczyć, bo dołożyła cegiełkę w każdym elemencie, nawet w bloku, mimo że nie jest parametrowo najwyższa na boisku, to udało jej się kilka razy bezpośrednio zablokować Krystal Rivers. Na początku ostatniego seta wkradł się swego rodzaju marazm i niepokój, przez co wpadło kilka piłek nieporozumienia. Cieszę się, że udało nam się odbudować w połowie odsłony, kiedy dogoniłyśmy rywalki. Wówczas końcówka należała do nas. Pod wpływem fali radości kibiców podtrzymałyśmy rezultat i grę, w konsekwencji zdobywając ostatnie oczko – kontynuowała Pacak, która zainkasowała 9 oczek (4 atak, 4 blok, 1 zagrywka).
coś innego
Klub z Bielska-Białej w Lidze Mistrzyń rywalizuje po raz pierwszy od czternastu lat. Przez ten okres Bialski Klub Sportowy przechodził okres wzlotów i upadków, o czym szerzej informowaliśmy tutaj. Triumf z ekipą ze Stuttgartu jasno zobrazował, że jeśli zdobywczynie Pucharu Polski i brązowe medalistki mistrzostw Polski utrzymają swój poziom, wówczas wyjście z grupy stanie się formalnością. Reprezentantka Polski i zawodniczka BKS-u podkreśla, jak bardzo różni się margines błędu w europejskich rozgrywkach. – Liga Mistrzyń to zdecydowanie większe emocje i gra o większą stawkę. W przypadku tych rozgrywek nie możemy sobie pozwalać na porażki. Gramy tylko mecz i rewanż, który pozwoli nam wyjść z grupy bądź nie. Zmagania ligowe mogą nam więcej wybaczyć. Starcia w Europie są utrzymane w innym charakterze. Tym bardziej, że dla klubu to coś wielkiego, wracając do międzynarodowej siatkówki po kilku latach. Nas to cieszy. Czułam, że wśród dziewczyn panowały pozytywne emocje. Emocje, których nie widziałam jeszcze w tym sezonie – podkreśliła Joanna Pacak.
Zobacz również:
Liga Mistrzyń: Polskie zespoły w większości pokazały siłę. Solidne zawody Martyny Łukasik
źródło: inf. własna