Rozpoczęła się rywalizacja w Challenger Cup mężczyzn. W pierwszym spotkaniu turnieju Chińczycy wywiązali się z roli faworytów i pokonali Meksyk. Meksykanie mieli swoje szanse w tym spotkaniu, ale bardzo dobra postawa Zhanga wystarczyła, by to Chińczycy awansowali do półfinału. W drugim z czwartkowych ćwierćfinałów Belgowie grali z Chorwatami. Co prawda reprezentacja Chorwacji mimo przegrywania 0:2 doprowadziła do tie-breka, jednak w nim ostatnie słowo należało do Belgów.
Zhang show
Otwarcie spotkania należało do Meksykanów, którzy po zagraniu Lopeza odskoczyli na 6:3. W chińskich szeregach dodatkowo zaczęły mnożyć się błędy i zrobiło się 12:7 dla reprezentacji Meksyku. Ofensywa Chińczyków opierała się na Zhangu, jednak dystans pozostawał wyraźny. Dopiero seria przy zagrywkach Penga pozwoliła zniwelować straty (16:17). Dalsza faza seta była zacięta. Wciąż nie do zatrzymania był Zhang. Ostatnie punkty padły po zepsutych zagrywkach.
Od początku drugiego seta to Chińczycy nadawali ton grze, po asie Zhanga było już 5:1. Dopiero po czasie dla meksykańskiego szkoleniowca błąd popełnił chiński lider (6:2). Meksykanie mieli problemy z przyjęciem, co rzutowało na ich skuteczność w ataku. Mimo starań Rodrigueza różnica punktowa była duża. Chociaż obie drużyny nie ustrzegły się pomyłek, to Chińczycy kontrolowali przebieg gry. Pojedyncze zagrania Milantoniego na niewiele się zdały. Gospodarze wygrali do 17.
Zryw Meksykanów
W trzecim secie rozgorzała zacięta walka, ręki nie wstrzymywał Fuentes. Z czasem coraz pewniej poczynał sobie Jingyi Wang, gdy po jego kontrataku Chińczycy odskoczyli na 12:8 interweniował trener Schwanke. Przy zagrywkach Fuentesa goście szybko złapali kontakt punktowy (12:11). Gra nie stała na zbyt wysokim poziomie, obie drużyny miały swoje problemy. Gdy to Meksykanie wyszli na prowadzenie o czas poprosił trener Heynen. Nie brakowało przedłużonych wymian. Po tym jak jedną z nich skończył Zhang kolejną przerwę wykorzystał meksykański szkoleniowiec (20:19). Meksykanie walczyli do końca, ale ostatnie słowo należało do Zhanga.
Chiny – Meksyk 3:0
(25:23, 25:17, 25:23)
Składy zespołów:
Chiny: Jiang C. (2), Wang H.B. (1), Li Y.Z. (4), Zhai D.J. (2), Peng S.K. (8), Zhang J.Y. (19). Qu Z.S. (libero) oraz Li L. (4), Yu Y.T. (2), Wang D.C. i Wang J.Y. (13)
Meksyk: Herandez (4), Rodriguez (9), Lopez (4), Fuentes (8), J. S. Gracia (2), i M. A. Gracia (3)Bravo (libero) oraz Parra, Mendoza, Sanay (4), Milantony (11) i Sanchez (libero)
Otwarcie Belgów
Otwarcie spotkania było wyrównane, choć niepozbawione błędów. Chociaż Belgowie budowali przewagę, rywale starali się ją niwelować. Po kolejnym ataku Reggersa interweniował chorwacki szkoleniowiec (14:11). Swoje akcje kończył Rotty, po drugiej stronie siatki ręki nie wstrzymywał Zeljković. Gdy asa dołożył Reggers było już 22:18 dla Belgii. Chorwaci nie potrafili zatrzymać rywali. Decydujący punkt zdobył Rotty.
W drugiej partii szybko Belgowie zbudowali przewagę (6:2). Kolejna seria nastąpiła przy zagrywkach Reggersa. Dopiero po czasie dla trenera Juricicia skutecznie zaatakował Sedlacek (9:5). Chociaż Belgowie nie ustrzegli się pomyłek, dystans utrzymywał się. Chorwaci mieli problem z wyprowadzeniem skutecznej akcji (20:14). W końcówce asy dołożył jeszcze Perin. Chorwacja obroniła dwie piłki setowe, ale szybko seta zamknął Perin.
Przebudzenie Chorwatów
Z nową energią w trzecią odsłonę weszli Chorwaci, coraz pewniej punktował Dirlić. Mimo starań duetu Reggers/Rotty to rywale pozostawali na prowadzeniu. Nie do zatrzymania był Dirlić. Roszady w składzie Belgów nie pomagały. Ostatnie punkty w tej odsłonie padły po zepsutych zagrywkach z obu stron.
Celne zagrywki Sestana pozwoliły Chorwacji odskoczyć na 4:1, szybko o czas poprosił belgijski szkoleniowiec. Nie brakowało wydłużonych akcji. Skutecznie atakował Nikacević, wciąż nie mylił się Dirlić. Po asie Nikacevicia było już 12:6. Z czasem uaktywnił się chorwacki blok, w szeregach Belgów następowały kolejne zmiany. Po zatrzymaniu ataku Coxa Chorwacja prowadziła 21:13. As Nikacevicia i atak Dirlicia dały decydujące punkty Chorwatom.
Zacięty tie-break
Chociaż po kontrataku Reggersa Belgia prowadziła 4:1, rywale bez większych problemów zmniejszyli dystans (5:4). Nie brakowało wydłużonych wymian. Po asach Perina Belgowie ponownie odskoczyli. Skuteczna gra Dirlicia i chorwackie bloki wyrównały wynik (12:12). W decydującym momencie więcej zimnej krwi zachowali Belgowie i to oni po ataku Reggersa cieszyli się ze zwycięstwa.
Belgia – Chorwacja 3:2
(25:20, 25:18, 22:25, 15:25, 15:13)
Składy zespołów:
Belgia: Reggers (18), Fransen (4), D’heer (4), Hoyweghen (1), Rotty (24), Perin (15), Dufraing (libero) oraz Cox (5), Plaskie (1), Verwimp (libero), Ponseele (1), Cardillo i Van de Velde
Chorwacja: Visić (1), Nikacević (10), Sedlacek (5), Jakopec (6), Dirlic (23), Zeljković (15), Pervan (libero) oraz Bakonji, Vlasić, Repek (libero) i Cvanciger
Zobacz również:
IO: Mendez przedstawił swoją trzynastkę
źródło: inf. własna