Strona główna » Pominięty Stephen Boyer. Gwiazda reprezentacji Francji szczerze: Sięgnąłem dna

Pominięty Stephen Boyer. Gwiazda reprezentacji Francji szczerze: Sięgnąłem dna

lequipe.fr.

fot. Insidefoto

Stephen Boyer nie mógł obronić złota igrzysk olimpijskich zdobytego w Tokio. Trener Giani zdecydował się nie dać mu szansy na powrót do kadry. Po roku od tych wydarzeń atakujący w szczerym wywiadzie dla L’equipe opowiedział o swojej nieudanej walce o powrót do kadry na igrzyska. – Szkoda, że musiałem przez to przejść, ale to pozwoliło mi rozwinąć się jako człowiek i sportowiec. Drużyna zdobyła mistrzostwo olimpijskie, co dowodzi, że trener miał rację. Jego decyzja jest niepodważalna – przyznał atakujący.

Stephen Boyer w 2021 roku wraz z reprezentacją Francji zdobył złoto na igrzyskach olimpijskich. Atakujący liczył, że trzy lata później będzie miał szansę na walkę w tym turnieju przed własną publicznością. Niestety w kwietniu podczas ćwierćfinałowego spotkania PlusLigi doznał kontuzji, która ostatecznie wykluczyła go z gry w turnieju czterolecia. – Tak, wierzyłem w obecność w Paryżu. Konsultowałem się z kilkoma lekarzami. Jeden z nich był za operacją, aby zapewnić sobie ciągłość kariery. Inni mówili, że to ostatnia opcja, ponieważ można stracić wiele z zakresu mobilności. Powiedziano mi, że da się wrócić do gry bez niej, nawet na igrzyska olimpijskie, ale to był wyścig z czasem. Zacząłem rehabilitację tydzień po kontuzji, w Cannes, z dobrym wsparciem – opowiadał o swojej sytuacji zdrowotnej dla L’equipe.

Przegrana walka o igrzyska

Mimo walki z czasem atakujący liczył, że uda mu się wrócić do kadry na decydujący turniej. – Kiedy rozpoczął się proces selekcji, szacowałem swoje szanse na gotowość do igrzysk olimpijskich na 70%. Widziałem swoje postępy co tydzień. Planowałem pojechać do Kanady, aby kontynuować treningi z kadrą Francji. Trener jednak uznał, że nie jestem w formie i zostałem w Montpellier. Następnie miałem rozegrać mecz testowy na Filipinach, ale trener wolał utrzymać ten sam skład do igrzysk – opisał sytuację.

Podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu na ataku w reprezentacji Francji zagrali Jean Patry i Theo Faure. Patry został wybrany najlepszym atakującym turnieju. Boyer przyznał, że nie było mu łatwo pogodzić się z tym, że igrzyska olimpijskie we własnej ojczyźnie obejrzy w telewizji. – Sięgnąłem dna. Dużo złości, dumy, ale dziś patrzę na to inaczej. Poza tym, kiedy nasze drużyny spotkały się w PlusLidze, poszedłem do trenera (Giani jest trenerem ZAKSY – przyp. red.), żeby przeprosić. Za to, że źle się wyraziłem, za moje zachowanie – powiedział Boyer.

Mieszane uczucia

Atakujący zauważył, że nie w pełni docenił to, że miał możliwość występowania w reprezentacji. – Wszystko potoczyło się dla mnie bardzo szybko w reprezentacji Francji. Może było za łatwo, nie zasłużyłem na to wystarczająco, nie rozumiałem wartości koszulki, jej wagi. Szkoda, że musiałem przez to przejść, ale to pozwoliło mi rozwinąć się jako człowiek i sportowiec. Drużyna zdobyła mistrzostwo olimpijskie, co dowodzi, że trener miał rację. Jego decyzja jest niepodważalna – przyznał.

Boyer nie zdecydował się zostać w Paryżu, zmagania swoich kolegów śledził z Rzeszowa, między treningami Asseco Resovii. Siatkarz przyznał, że po zakończeniu finału cieszył się z wyniku, ale jednocześnie żałował, że nie był na boisku. Koledzy z kadry zdecydowali się na gest w stronę Boyera. – W szatni Earvin (Ngapeth – przyp. red.) zadzwonił do mnie na wideo, mieli moją koszulkę, tak jak mieliśmy ją dla Juliena Lyneela, Kévina Le Roux czy Thibault Rossarda w Tokio. Miałem łzy w oczach. Podczas turnieju utrzymywałem kontakt z Earvinem, który jest dla mnie jak brat, i Benjaminem (Toniuttim – przyp. red.), prawdziwym kapitanem – opowiedział.

PlusLiga