To na ile wygranych liczy pan w Korei Południowej?
– Nie chciałbym być wróżbitą (śmiech). Wyniknie to z naszego poziomu gry, a wierzę, że będzie on naprawdę wysoki.
Chyba tylko kataklizm odebrałby Polkom awans do turnieju finałowego w USA, a to będzie dla nich kolejna okazja do gry z czołowymi ekipami świata.
– To będzie wynik świadczący o wysokim poziomie. Awans do finału jest bardzo oczekiwany przez całe środowisko siatkarskie w Polsce.
Inne drużyny stopniowo wprowadzają podstawowe zawodniczki do gry. Stefano Lavarini od początku sezonu postawił na niemal optymalny skład, bo poza Joanną Wołosz grają kluczowe siatkarki. Wystarczy im zdrowia na długi sezon kadrowy?
– Jest to zawsze olbrzymi problem. Generalnie w sporcie liczba istotnych rozgrywek znacząco wzrosła. Podejrzewam, że dziewczyny psychicznie i fizycznie nie będą miały problemów. Kluczowa będzie kwestia zdrowotna. Wiadomo, że przeciążone organizmy są bardziej podatne na kontuzje i urazy, ale należy odpukać w niemalowane. Mam nadzieję, że nic złego się nie wydarzy. Liczę, że rozegrają zarówno mistrzostwa Europy, jak i kwalifikacje olimpijskie w optymalnym składzie, bo szczególnie ten drugi turniej będzie niezwykle ważny.
Czy według pana Polki są w stanie wywalczyć awans na igrzyska olimpijskie w turnieju kwalifikacyjnym czy będziemy musieli spoglądać na ranking FIVB?
– Dziewczyny są dobrze nastawione do tego turnieju. Kolosalne znaczenie będzie miała psychika, a ona akurat w tym momencie jest bardzo mocną stroną naszych siatkarek. Jeśli zdrowie im dopisze, to uważam, że są w stanie znaleźć się na igrzyskach olimpijskich. Jestem optymistycznie nastawiony do tego turnieju kwalifikacyjnego.
A jak pan odniesie się do rankingu FIVB, który w ostatnich dniach wzbudził wiele kontrowersji?
– Zawsze bardzo negatywnie jestem nastawiony do matematyki w sporcie, zwłaszcza wtedy, kiedy korzysta ona z na tyle skomplikowanych wzorów, aby nikt nie wiedział, o co chodzi. Ta komplikacja jest zupełnie niepotrzebna. Faworyzuje się kraje trzeciego świata siatkarskiego, a pomija się najlepsze zespoły, które poza kilkoma rodzynkami z innych kontynentów, znajdują się w Europie. Działacze FIVB pewnie mają jakieś uzasadnienie takiego systemu liczenia punktów, ale ja go nie widzę.
Przez taki system organizmy siatkarek i siatkarzy są jeszcze bardziej przeciążone, bo każdy mecz jest punktowany, a każda porażka powoduje stratę punktów.
– Jest to pewna forma wymuszania maksymalnego zaangażowania siatkarek i siatkarzy. Czasami odbywa się to kosztem zdrowia. Biorąc pod uwagę liczbę meczów, to jest to nieludzkie, ale cóż zrobić? Musimy się do tego dopasować.
źródło: inf. własna
