– Należy cieszyć się, że żeńska reprezentacja zaczęła dorównywać męskiej. Oczywiście, nie ma jeszcze wyników na największych imprezach, ale chyba wszystko jest na dobrej drodze – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki Bogdan Serwiński, były trener Muszynianki Muszyna.
7 zwycięstw i tylko 1 porażka to dorobek polskich siatkarek po dwóch tygodniach rywalizacji w Lidze Narodów. Chyba nawet najwięksi optymiści nie spodziewali się tak dobrej postawy biało-czerwonych w pierwszej fazie sezonu reprezentacyjnego?
Bogdan Serwiński: – Wyniki są bardzo optymistyczne. Chyba takich rezultatów reprezentacji kobiecej nawet w tych najlepszych latach jeszcze nie było. Oczywiście, Liga Narodów wciąż jest w trakcie, ale po dwóch tygodniach zmagań Polki są na pierwszym miejscu. To jest pewna sensacja. Bardzo cieszę się, że tak to wygląda. Z przyjemnością ogląda się ich mecze, patrzy się na zawodniczki, na ich pewność siebie i chęć wygrywania.
Czyli można uznać Polki za objawienie tego sezonu?
– Myślę, że tak, chociaż sygnały dobrej gry były już w poprzednim roku. Pewnie znajdą się malkontenci, którzy stwierdzą, że inne reprezentacje nie są w pełnych składach, że nie grają na swoim optymalnym poziomie. Ale uważam, że nie ma co szukać dziury w całym, za to należy cieszyć się, że żeńska reprezentacja zaczęła dorównywać męskiej. Oczywiście, nie ma jeszcze wyników na największych imprezach, ale chyba wszystko jest na dobrej drodze.
No właśnie, początkowo były głosy, że wygranych z Włoszkami i Serbkami nie ma co przeceniać, bo nie grały one w podstawowych składach, ale zwycięstwa z Turczynkami czy Chinkami chyba zadały kłam tej tezie?
– Malkontenci zawsze coś znajdą. Nie potrafią cieszyć się z wyniku. Zawsze będą szukać czegoś, co jest nieracjonalne. Sądzę jednak, że jest ich niewielu. Większość osób kibicujących siatkarkom jest zadowolona, że reprezentacja robi takie postępy i sprawia tak miłe niespodzianki.
A porażka z Holenderkami to był wypadek przy pracy, zimny prysznic, który pokazał, że Polki mogą ograć najlepsze zespoły na świecie, ale też przegrać ze średniakami?
– Obecnie w każdej dyscyplinie sportu, nie tylko w siatkówce, poziom czołowych zespołów jest bardzo zbliżony. Czasami jest tak, że styl danego rywala lub jego taktyka zupełnie w danym dniu nie odpowiada naszemu zespołowi. Zdarzają się słabsze momenty, a wraz z nimi porażki. Nie da się grać każdego meczu na 105% swoich możliwości. Nie robiłbym jednak tragedii z takich przegranych, mimo że Holenderki nie grają rewelacyjnie w tej imprezie. To są naturalne rzeczy. Porażki przytrafiają się nawet Idze Świątek, która od wielu tygodni jest liderką rankingu tenisowego.
Wcześniej Polki męczyły się z Kanadyjkami, czyli widać, że łatwiej gra im się z mocnymi rywalami, a rola faworyta im nie do końca leży?
– Aż tak bym tego nie rozpatrywał. Kanadyjki w ostatnim czasie zrobiły postępy. Jest to całkiem przyzwoita drużyna. Trzeba też wziąć pod uwagę, że był to pierwszy mecz, a w nim na pewno trochę brakowało pewności siebie. Z kolei Holandia to też jest uznana marka. Te dziewczyny też potrafią grać w siatkówkę, a nam w meczu z nimi przytrafił się dołek, ale podchodzę do tego w racjonalny sposób. W sporcie porażki są naturalną rzeczą na wysokim poziomie. Akurat ten dzień nie był odpowiedni dla naszej dobrej gry.
Ale chyba wygrana z Chinkami pokazała, że Polki szybko zapomniały o porażce z Holenderkami?
– Ten negatywny wynik pewnie był dla nich pozytywnym bodźcem. Chciały pokazać, że porażka z Holenderkami to był przypadek. W spotkaniu z Chinkami zagrały bardzo ambitnie i walecznie. Pewnie zabrzmi to śmiesznie, ale może dobrze zrobiła im porażka przed meczem z Chinkami. Czasami tak jest, że negatywny występ daje większy bodziec niż zwycięstwo.
Ale te zwycięstwa też dały dziewczynom dużo pewności siebie.
– Już ubiegłoroczne wyniki dały im dużo pewności siebie. Mają duże zaufanie do trenera Lavariniego. Wierzą w to, co on mówi, wykonują jego zalecenia, a to przynosi pozytywny skutek. Mamy dużą grupę zawodniczek będących na wysokim poziomie – nie tylko te, które są obecnie w kadrze, bo przecież mamy jeszcze w zanadrzu mocną rozgrywającą i atakującą. Cała grupa jest dobrze wyszkolona i widać, że potrafi grać w siatkówkę.
W Korei biało-czerwone zagrają z Niemkami, Amerykankami, Bułgarkami i Koreankami. Te mecze dadzą jeszcze pełniejszy obraz tego, w którym momencie jest obecnie nasza kadra?
– Zdecydowanie tak, szczególnie dużo pokaże mecz z Amerykankami. Jak zbliżają się igrzyska olimpijskie, to one mają reprezentację zbudowaną na wysokim poziomie. Zresztą ich ostatnie wyniki pokazały, że są w dobrj formie, więc ten pojedynek może dać nam odpowiedzi na kilka pytań, chociaż nie przywiązywałbym aż tak wielkiej wagi do wyniku jaki padnie.
źródło: inf. własna