Grupa Azoty Akademia Tarnów po bezbarwnym meczu przegrała 0:3 z Grotem Budowlanymi Łódź. Podopieczne Błażeja Krzyształowicza zajmują w tabeli 10. miejsce, ale do ostatniej chwili będą się musiały martwić o swój los.
BRAKI W ATAKU
Podczas swojej pierwszej wizyty w łódzkiej Sport Arenie zespół z Tarnowa miał powody do radości. Tarnowianki nawiązały wyrównaną walkę z ŁKS-em Commececon Łódź. Podczas piątkowego meczu z Grotem Budowlanymi Łódź nie udało się tego powtórzyć. – Mnie w moim zespole brakowało ataku. W pierwszym secie mieliśmy 10 kontr i tylko 2 skończyliśmy. Przeglądając mecze które przegrywamy, to nie odstajemy od rywali jeśli chodzi o przyjęcie. Rywale nas kładą przede wszystkim jakością w ataku. Tutaj musimy się zastanowić i poszukać. Na treningach to wygląda w miarę regularnie i lepiej. Dziewczyny grają przeciwko sobie. To co może wychodzić i podobać nie robi wrażenia na lepszych przeciwnikach. Przypadkowe akcje, którymi zdobywamy punkt na treningu tutaj nie wpadną. W tym meczu dobitnie było to widać. Jeśli nie kończysz jak najszybciej kontry, a przeciwnik dostanie piłkę i ma mocniejsze skrzydła to cię to eliminuje. Nie ma relacji rozgrywające – atakujące na żadnej pozycji. Środkiem było dużo prób po dobrym przyjęciu, ale nic z tego nie wyszło. Nawet nie za sprawą przeciwnika, ale nie wyprowadzenia przez nas mocnego ataku. Później możemy się martwić czy ta piłka została zaatakowana w odpowiednią strefę, ale nie było tego mocnego ataku. Skrzydła też atakowały często w środek boiska i w środek bloku. Nie było wywierania presji na zawodniczkach z Łodzi, żeby to one musiały wybierać którą opcją w bloku skoczyć. My uderzaliśmy piłki tam, gdzie one chciały – analizował trener Błażej Krzyształowicz.
Krzyształowicz: Mental dziewczyn się odciął
Oglądając łódzko-tarnowskie starcie wyraźnie widać było po stronie przyjezdnych brak sportowego ognia. – Jedna zawodniczka jest w naszym zespole – Daniela Dzaković, która czy idzie czy nie idzie pokazuje wolę walki. Nie ma innej mimiki i mowy ciała. Cały czas jest nastawiona na walkę i próbę znalezienia jakiegoś rozwiązania w każdej następnej akcji. U innych dziewczyn było widać frustrację i bezsilność. W obrębie akcji, kiedy popełniliśmy niedokładność staliśmy wyprostowani i patrzyliśmy się na piłkę zamiast walczyć o poprawę sytuacji. Tutaj mental dziewczyn się odciął. Zawsze zaczyna się od siatkówki. Jak to wychodzi, to łatwiej jest się czegokolwiek złapać. Niestety mało jest takich charakterów na świecie jak Dzaković, które potrafią tak funkcjonować. Ona też nie grała wybitnego meczu, ale była najlepsza. Potrafiła się cały czas zachowywać w dobry sposób – podkreślił.
Trudna sytuacja tarnowianek
Nie da się ukryć, że zeszłoroczny beniaminek to jeden z zespołów zagrożonych spadkiem. – Niestety nie każdy może być tym najlepszym chociażby spędził na sali niewyobrażalną ilość godzin i wykonał niewyobrażalną ilość powtórzeń. Nawet jeśli oddałby wszystko, to nie będzie mu to dane. Taki brutalny jest sport. Chemik, czy ŁKS też są na topie nie tylko dlatego, że chcą bardziej. Nikt nie lubi przegrywać. Chęć jest u wszystkich, ale jakości nie da się tak łatwo zrównać. Ciężko nam się będzie nie martwić do samego końca o utrzymanie. Wystarczył jeden mecz przegrany z Bydgoszczą i jest kilku punktowa różnica pomiędzy ostatnimi zespołami. Wszędzie musimy bić się o punkty. Tutaj to nie wyszło i nie zrobiliśmy tego co z Radomiem czy Rzeszowem, gdzie urwaliśmy punkty lepszym. To już był dla nas skarb, bo dojdzie do decydujących spotkań i tam dopiero będzie nóż na gardle – zakończył Krzyształowicz.
Starciem z kategorii „nóż na gardle” będzie dla tarnowskiej drużyny pojedynek z ITA TOOLS Stalą Mielec. Ten mecz zaplanowano na piątek, 26 stycznia o godzinie 20:30.
Zobacz również:
Galeria ze spotkania Budowlani Łódź – Akademia Tarnów
źródło: inf. własna
