– Kiedyś trener Jacek Nawrocki powiedział, że finału się nie gra, tylko finał się wygrywa. Będę na pewno w ten sposób podchodził do tych dwóch meczów. Mam nadzieję, że w tym sezonie uda nam się zdobyć medal – powiedział Bartosz Kwolek, przyjmujący Aluron CMC Warty Zawiercie, która przegrała trzeci mecz o brązowy medal z Asseco Resovią Rzeszów.
Siatkarze Aluron CMC Warty Zawiercie przegrali trzecie starcie o brąz z Asseco Resovią. W Rzeszowie podopieczni Michała Winiarskiego nie ugrali nawet seta, przez co stoją pod ścianą przed kolejnym meczem we własnej hali. – Na pierwszego seta w ogóle nie dojechaliśmy. Nie było z naszej strony żadnej walki i dobrych akcji. W drugiej partii walczyliśmy, próbowaliśmy, ale ciągle brakowało i końcówka nam uciekła. Trudno powiedzieć coś o trzecim secie. Walki na pewno nie można było nam odmówić i rzeczywiście dobrze nam szło. Aż do momentu, gdy stanęliśmy w 1-2 ustawieniach i przegraliśmy – stwierdził Bartosz Kwolek, przyjmujący zespołu z Zawiercia.
Docenił on postawę przeciwników, którzy rozegrali dobre spotkanie. – Trzeba oddać Resovii, że zagrała bardzo dobrze na skrzydłach. Nie wiem, jak to wyglądało w liczbach, ale widać było jej wiarę we własne umiejętności. Rzeszowianie szli na maksimum swoich możliwości i to im wychodziło, prawie wszystko im wchodziło. Ciężko się gra, gdy masz dobrą akcję lub zagrywkę i rywal jest odrzucony od siatki, a i tak zdobywa punkt. Taki jest sport i tak czasami bywa – dodał zawodnik Aluron CMC Warty.
Tym razem gorzej weszła ona w mecz w Rzeszowie, choć zazwyczaj początki meczów były dobre w jej wykonaniu. – Słabiej zaczęliśmy pierwszego seta, a zawsze one były naszą mocną stroną. Tym razem był on dużo słabszy, a jego połowę mogę wziąć na siebie, bo strasznie męczyłem się w ataku. Byłem blokowany kilka razy. Gdybym pomógł, to pewnie wyglądałoby to trochę lepiej. Zagrywka też nam nie siedziała. Dopiero w drugim secie zaczęliśmy spokojniej serwować. Jego początek był dla Asseco Resovii, a my punkcik po punkcie wracaliśmy do gry i pod koniec graliśmy w siatkówkę. Trzeci set to już kontynuacja naszego przebudzenia i byliśmy 1-2 oczka do przodu do samej końcówki, gdy Resovia wyszła na prowadzenie i wygrała tymi dwoma punktami – zaznaczył atakujący, Dawid Konarski.
Mimo że zawiercianie przegrywają w całej rywalizacji 1:2, to zapowiadają, że zrobią wszystko, aby wrócić do Rzeszowa na piąte spotkanie. – Nie jest tak, że spuściliśmy już głowy i podłamaliśmy się, bo nie wygraliśmy seta albo przegraliśmy pięć kolejnych. Jesteśmy na tyle doświadczeni, że nikt nie będzie tego rozpamiętywał. Od drugiego seta byliśmy w meczu, mieliśmy swoje szanse i nie wykorzystaliśmy ich. Zespół z Rzeszowa dobrze pograł blokiem w końcówce. Dalej myślę, że możemy grać lepiej. Mieliśmy też problem z zatrzymaniem TJ-a DeFalco. Podobnie też było w Zawierciu. Atakował wysoko i mocno. My z tym blokiem byliśmy, ale nie udawało nam się go zatrzymać. Trzeba to poprawić, zneutralizować go, a wtedy ten czwarty mecz ułoży się po naszej myśli i padnie naszym łupem – wyraził nadzieję ofensywny zawodnik drużyny z Zawiercia.
Zawiercianie liczą, że przy wsparciu swoich kibiców uda im się wyrównać stan rywalizacji z Asseco Resovią. – Wracamy do własnej hali, w której w tym sezonie naprawdę byliśmy mocni. Wydaje mi się, że jeśli podejdziemy do tego spotkania z wiarą i pozytywną energią, to możemy je wygrać i wrócić na Podpromie na piąty mecz. Sprawa będzie otwarta. To będzie taki nasz mały finał. Kiedyś trener Jacek Nawrocki powiedział, że finału się nie gra, tylko finał się wygrywa. Będę na pewno w ten sposób podchodził do tych dwóch meczów. Mam nadzieję, że w tym sezonie uda nam się zdobyć medal – zakończył Kwolek.
źródło: aluroncmc.pl, inf. własna