Pochodzi z siatkarskiej rodziny, ale nie twierdzi, że został na nią skazany. Mimo młodego wieku wie, czego chce i sumiennie do tego dąży. Jest zmotywowany, lubi wyzwania i pierwsza liga jest jednym z nich. Jest gotów walczyć o miejsce w pierwszej szóstce, a z zespołem zmierza wyłącznie po najwyższe cele. Wkrótce 17-letni Bartosz Fijałek rozpocznie swoje przygotowania z BBTS-em Bielsko-Biała, z którym jak jasno określił – zmierza po awans.
Możesz powiedzieć o sobie, że byłeś „skazany na siatkówkę”? Siatkarska rodzina zobowiązuje. Odbierasz to jako pozytywne zobowiązanie czy jednak obowiązek?
Bartosz Fijałek: – Według mnie to jak najbardziej pozytywne zobowiązanie. To nie było tak, że zostałem na tę siatkówkę skazany, bo sam od początku uwielbiałem ten sport. Lubiłem grać, bawić się piłką i z czasem zacząłem to traktować już profesjonalnie, a nie jak zabawę.
Swoją karierę rozpocząłeś w klubie MKS Andrychów, skąd przeniosłeś się do jastrzębskiej Akademii Talentów, żeby po krótkim epizodzie podjąć naukę w SMS-ie Spała. Które z tych miejsc dało ci najwięcej pod względem rozwoju siatkarskiego?
– Ciężko powiedzieć, kiedy ten progres był największy. W MKS-ie Andrychów siatkówki uczyłem się tak naprawdę od podstaw, w Jastrzębiu-Zdroju ten poziom określiłbym jako coś pomiędzy pierwszym klubem, a późniejszą szkołą w Spale. I to właśnie w SMS-ie najwięcej zyskałem jako siatkarz. Moim największym sportowym osiągnięciem z tego okresu było Mistrzostwo Polski kadetów w barwach Jastrzębskiego Węgla w sezonie 2019/2020.
W sierpniu skończysz 18 lat. Będzie to czas przemyśleń i podsumowań, ale również nowych planów i określania celów. Jeśli chodzi o twoje dotychczasowe osiągnięcia to możesz przyznać, że jesteś z nich zadowolony?
– Tak, jestem bardzo zadowolony z tego, gdzie jestem teraz, bo nie da się ukryć, że to duże osiągnięcie znaleźć swoje miejsce w I lidze w taki młodym wieku.
Jakie są twoje cele na ten moment?
– Na pewno rozwój siatkarski, chciałbym nauczyć się nowych elementów, poznać nowe taktyki. I oczywiście awans do PlusLigi.
Jakie są zatem te dalekosiężne plany czy marzenia?
– Moje marzenie to na pewno występ na igrzyskach olimpijskich, jak zapewne każdego sportowca.
Jak minęły wakacje? Zdołałeś odpocząć po trudach minionego roku? Gdzie spędziłeś urlop?
– Owszem, zdołałem wypocząć na urlopie. Początkowo spędziłem trochę czasu w Ustroniu Morskim, skąd po około pięciu dniach udałem się do Kołobrzegu, gdzie odpoczywałem ze znajomymi.
Co prawda nie zostałeś powołany do rozgrywek plażowych letniego PreZero Grand Prix w Krakowie. Niemniej jednak chyba przepadasz za tą odmianą siatkówki?
– Uwielbiam siatkówkę plażową. Często po sezonie halowym gram na piasku i trochę bawię się w siatkarskiego plażowicza. W ubiegłym sezonie zdobyłem brązowy medal Mistrzostw Polski Kadetów.
Brałeś udział w jakiś zmaganiach w tym roku?
– Razem ze znajomym ze Spały braliśmy udział w turnieju, ale niestety nie przeszliśmy do kolejnych etapów. To była dobra forma rekreacji dla nas obojga. (śmiech)
Twoja kariera rozwija się dynamicznie. Wiąże się to jednak z wieloma decyzjami – czasem trudniejszymi, czasem łatwiejszymi o wyprowadzce z domu czy przenosinach do innych miast. Pierwszym wyzwaniem było dla ciebie Jastrzębie-Zdrój. Jak rodziłeś sobie psychicznie z takimi decyzjami?
– Przez okres dwóch lat w Spale chyba najwięcej się we mnie zmieniło. Mam trochę inne podejście i bardziej ukształtowany charakter sportowy, niż miało to miejsce zanim tam przyjechałem. Poradziłem sobie tak naprawdę tylko dzięki przyjaciołom, rodzinie, która mnie wspierała i mojej dziewczynie, na którą mogłem liczyć.
Która przeprowadzka była dla ciebie trudniejsza? Przenosiny z domu do Jastrzębia-Zdroju czy stamtąd do Spały?
– Chyba jednak z domu do Jastrzębia-Zdroju, bo była to moja pierwsza wyprowadzka. Kolejna do Spały była już znacznie prostsza, bo wiedziałem „z czym to się je” i jak to wygląda.
Mówiłeś, że zmienił się trochę twój charakter. Co dokładnie się zmieniło?
– Myślę, że teraz jestem bardziej skoncentrowany i otwarty na nowe wyzwania, jako siatkarz. I przede wszystkim bardziej odporny na różne sytuacje.
Jakie trzy cechy twoim zdaniem powinien mieć dobry siatkarz?
– Systematyczność, koncentracja i dyscyplina.
Czy jest ktoś, komu zawdzięczasz najwięcej w kwestii swojego rozwoju sportowego?
– To na pewno trener Tomasz Wątorek, z którym przepracowałem dwa lata w Spale. Jego pomoc i wskazówki najbardziej wpłynęły na mój rozwój.
Kto dał ci najwięcej wsparcia mentalnego?
– Zdecydowanie byli to moi przyjaciele ze Spały, którzy okazali mi go najwięcej w tamtym czasie. Rodzice i dziewczyna dużo ze mną rozmawiali przez telefon, za co bardzo jestem im wdzięczny, natomiast nie było to tym samym, co wsparcie na żywo.
W jakim elemencie upatrujesz swoich mocnych stron, a nad czym musisz jeszcze dużo popracować?
– Zdecydowanie obrona, popracować muszę nad przyjęciem.
Dwa lata w Spale, czyli kuźni siatkarskich talentów, to wystarczający czas, żeby „nauczyć się siatkówki”?
– Moim zdaniem tak, ale nie do końca. Ten dodatkowy, przepracowany rok mógłby dać wiele korzyści.
Jaki sport wybrałbyś, jeśli nie siatkówkę?
– Myślę, że jak u każdego chłopaka, czyli piłka nożna. Nie zaczynałem od tej dyscypliny, bo jednak pierwszą była siatkówka, ale miałem roczny epizod z piłką nożną, po którym wróciłem do siatkówki.
Jakich szans BBTS-u Bielsko-Biała upatrujesz w tym sezonie? Jest szansa na awans?
– Oczywiście, że jest! Jeśli każdy z nas da z siebie 200%, to jestem pewien, że awansujemy.
Przygotowujesz się już regularnie na siłowni, co widzimy w twoich social mediach. Czujesz już lekki stres związany ze startem twojej przygody w BBTS-ie? Czy jest to raczej ekscytacja?
– Z pewnością to ekscytacja. Jest też stres, ale motywujący. Taki, który napędza do pracy.
U twojego boku będzie stał 25-letni libero Kacper Ledwoń. Jaką relację chciałbyś zbudować z Kacprem – zdrowa rywalizacja czy wzajemne wsparcie?
– Osobiście wolałbym, aby była to braterska relacja i żebyśmy oboje z Kacprem się dopełniali.
źródło: bbtsbielsko.pl