– Znalezienie się w strefie medalowej jest wielkim marzeniem każdego z naszej drużyny. Mam nadzieję, że uda się je spełnić. Gra się po to, żeby wygrywać. Gdybyśmy awansowali do półfinału, to byłaby dla nas fajna nagroda po ciężkim sezonie – powiedział przyjmujący Trefla Bartłomiej Lipiński.
Siatkarze VERVY Warszawa Orlen Paliwa uciekli spod gdańskiego topora. W drugim meczu ćwierćfinałowym podopieczni Andrei Anastasiego prowadzili już 2:0, ale Trefl nie poddał się bez walki. Doprowadził do tie-breaka, a w nim był blisko zakończenia rywalizacji, ale ostatecznie to gospodarze triumfowali 3:2. – Mieliśmy swoje szanse, żeby zakończyć ten mecz na swoją korzyść, ale niestety się nie udało. Tak naprawdę spotkanie bardzo falowało. Pierwsze dwa sety były dobre w wykonaniu gospodarzy, potem my włączyliśmy się do gry. W trzecim i czwartym secie zaczęliśmy grać na swoim poziomie. Tie-break to już jest jednak loteria i tak było. Przy prowadzeniu 12-10 zabrakło nam dosłownie trzech punktów do pełni szczęścia. Podróż powrotna do Gdańska byłaby w zupełnie odmiennych nastrojach – powiedział Bartłomiej Lipiński, skrzydłowy Trefla.
Gdańszczanie mieli sporego pecha, bowiem w tie-breaku prowadzili nawet 12:10, ale w końcówce zabrakło im szczęścia. Fartowna zagrywka Michała Kozłowskiego sprawiła, że to gospodarze wygrali 15:13, doprowadzając tym samym do trzeciego spotkania. – Takie rzeczy jak turlająca się piłka po taśmie w decydującym momencie w siatkówce się zdarzają. Trzeba sobie powiedzieć, że gospodarze zasłużyli na wygraną. Grali od nas lepiej. Nie zwieszamy jednak głów. Mam nadzieję, że w środę to my zaprezentujemy się o wiele lepiej na naszym parkiecie i że to my wygramy. Walczymy dalej – dodał przyjmujący drużyny z Gdańska.
W półfinale zameldowały się już Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Jastrzębski Węgiel i PGE Skra Bełchatów. Jedynie rywalizacja Trefla z VERVĄ jest jeszcze nierozstrzygnięta. W fazie zasadniczej oba mecze wygrali podopieczni Michała Winiarskiego, ale w play-off jest 1:1 i o awansie do czołowej czwórki zadecyduje środowe spotkanie, które odbędzie się w Gdańsku. – Widać, że nasza rywalizacja z warszawianami w tym sezonie jest wyrównana. O zwycięstwach decydują detale. W sobotnim spotkaniu zagrali dużo lepiej niż u nas w Gdańsku. Byli lepsi w zagrywce, przyjęciu i w bloku. My musimy wyciągnąć z tego wnioski. Musimy poprawić przede wszystkim zagrywkę i atak. Z takimi zespołami, które dobrze zagrywają i dobrze blokują, to siła ofensywna decyduje o wygraniu meczu. Mamy teraz przed sobą trzy dni. Mam nadzieję, że dobrze je przepracujemy – zaznaczył jeden z liderów pomorskiej drużyny.
Bez wątpienia Trefl jest jedną z rewelacji tego sezonu. Dobra postawa w rundzie zasadniczej rozbudziła w gdańszczanach apetyt na namieszanie w play-off i walkę o medale. – Na pewno nie chcemy jeszcze żegnać się z marzeniami o medalach. To jest wielkie marzenie każdego z naszej drużyny, żeby znaleźć się w tym sezonie w strefie medalowej. Mam nadzieję, że uda się je spełnić. Gra się po to, żeby wygrywać. Gdybyśmy awansowali do półfinału, to byłaby dla nas fajna nagroda po tym ciężkim dla wszystkich sezonie. Na początku rozgrywek, podobnie jak inne zespoły, mieliśmy przecież swoje problemy – zakończył Bartłomiej Lipiński.
źródło: inf. własna, sport.interia.pl