W zaległym spotkaniu 5. kolejki pomiędzy Aluronem CMC Warta Zawiercie a Ślepskiem Malow Suwałki po czterech setach górą była ekipa z województwa śląskiego. – W końcówce trzeciego seta nie znaleźliśmy odpowiednich rozwiązań. Na pewno mogliśmy się lepiej zaprezentować – powiedział trener Ślepska Andrzej Kowal.
Przegraliście z Aluronem CMC Warta Zawiercie 1:3, chociaż wydawać by się mogło, że mogliście wygrać to spotkanie.
Andrzej Kowal: – Jeżeli przeanalizujemy pierwsze trzy sety, to z pewnością można stwierdzić, że był to bardzo wyrównany mecz. Nie licząc czwartej partii, rzeczywiście tak moglibyśmy myśleć. Jednak doświadczenie i siła ofensywna ekipy z Zawiercia zadecydowała w końcówkach. W szczególności mam na myśli trzeciego i czwartego seta, gdzie przegraliśmy. Ciężko natomiast mówić o czwartym, ponieważ przewaga była po stronie gospodarzy, a my nie podjęliśmy walki.
Szczególnie dobrze zaprezentowaliście się w pierwszej odsłonie, gdzie najpierw przegrywaliście 9:14, następnie 22:24 i udało wam się przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść. Co zadecydowało o waszym zwycięstwie?
– Decydującym elementem był serwis. Zmiennicy, którzy weszli na boisko w okolicach dwudziestego punktu, zrobili różnicę i wykorzystaliśmy to, wygrywając trudną końcówkę, ponieważ partia zakończyła się rezultatem 34:32. W kolejnych odsłonach z kolei ta zagrywka już tak dobrze u nas nie funkcjonowała. Jeśli popatrzylibyśmy przez pryzmat ofensywy, to różnica była w ataku na korzyść drużyny z Zawiercia. W kolejnych partiach w naszej drużynie ta skuteczność spadała, podczas gdy u zawodników z Jury oscylowała na tym samym poziomie.
Kluczowy dla przebiegu tego spotkania wydawał się trzeci set, którego przegraliście. Co stało się w ostatnim secie z waszą grą?
– W końcówce trzeciego seta nie znaleźliśmy odpowiednich rozwiązań. Na pewno mogliśmy się lepiej zaprezentować. Jednak przegrana trzecia odsłona to nie koniec meczu. Musimy głęboko przeanalizować czwartą partię, ponieważ nie podjęliśmy w niej walki, a set rozpoczyna się od stanu 0:0. Potrzebujemy przemyśleć, co było powodem tak wielkiej przewagi gospodarzy. Ciężko wskazać na jeden element, ponieważ zawiercianie lepiej spisali się w każdym elemencie.
Patrząc w kontekście pierwszych trzech partii, to na pewno była walka z naszej strony. Gdybyśmy się lepiej zachowywali w końcówkach, to ten mecz mógłby się zakończyć na różne sposoby.
W minionych spotkaniach z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i Vervą Warszawa pokazaliście, że potraficie nawiązać walkę tak naprawdę z każdym. Zwłaszcza miało to miejsce w stolicy. Co ostatecznie zawiodło, że nie wygraliście?
– W Warszawie przegraliśmy 2:3, aczkolwiek w dzisiejszym spotkaniu sytuacja była podobna. Różnica, jaka dzieli oba zespoły, miała miejsce w skuteczności ataku. Mieliśmy wiele piłek, których nie skończyliśmy w kluczowych momentach i tak naprawdę to zaważyło. Gramy z mocniejszymi zespołami z potencjałem i jesteśmy blisko zwycięstwa. Teraz jednak nie pozostaje nam nic innego jak skupienie się na kolejnych starciach. Nie będziemy rozmyślać nad tym, co było, ale musimy przeanalizować te spotkania. Koncentrujemy się na nadchodzących potyczkach ze Skrą Bełchatów oraz Jastrzębskim Węglem.
Waszą piętą achillesową są właśnie te końcówki. Z czego wynika wasza niemoc w decydujących momentach?
– Będziemy dociekać, zresztą analizujemy to przez cały czas. Zasada jest prosta. Należy znaleźć najskuteczniejsze rozwiązanie, a te różne może czasami być. Dystrybucja jak się zdaje, może być inna w zależności od meczu czy danej sytuacji na boisku. Potrzeba zachować spokój w głowie, ponieważ emocje nie pomagają w wygrywaniu końcówek.
Mimo porażki zachowujecie szansę na grę w fazie play-off. Wierzy pan, że uda się waszej drużynie znaleźć w pierwszej ósemce po zakończeniu fazy zasadniczej?
– Koncentruję się na nadchodzącym meczu i również w ten sposób nastawiam zawodników. Nie możemy patrzeć, czy szanse na play-off są mniejsze bądź większe. Najpierw trzeba się dobrze przygotować do spotkania, a następnie je wygrać. Wtedy wszystko może się wydarzyć. Dopóki istnieją matematyczne szanse, to trzeba w to wierzyć.
W nadchodzącym okresie będzie was czekać dwukrotne starcie ze Skrą Bełchatów oraz Jastrzębskim Węglem. Dacie radę podołać takiej intensywności rozgrywek?
– Za nami dłuższy okres przygotowawczy do drugiej części sezonu. Nie możemy z tego miejsca narzekać na sprawność pod kątem kondycji. Nawet jeśli ta intensywność będzie spora, to jestem przekonany, że sobie poradzimy. Czekają nas kolejne spotkania z czołowymi zespołami, ale najważniejsze to wiara w zwycięstwo. Jeśli to będzie, to uda nam się coś urwać.
źródło: inf. własna