– Jednym z powodów, dla których podpisałem kontrakt w Czeskich Budziejowicach, była właśnie możliwość walki w europejskich pucharach, choć jeszcze wtedy nie wiedziałem, że zagramy w Lidze Mistrzów. To niesamowite, że znów mogę poczuć atmosferę najlepszej europejskiej siatkówki – powiedział w rozmowie z portalem idnes.cz przed meczem z Jastrzębskim Węglem szkoleniowiec Jihostroja Czeskie Budziejowice, Andrzej Kowal.
Polska myśl szkoleniowa u wicemistrza Czech
Jihostroj Czeskie Budziejowice po kilku latach przerwy powrócił do rywalizacji w Lidze Mistrzów. W tym sezonie za jego wyniki odpowiada polski trener – Andrzej Kowal. Nie ukrywa on, że możliwość gry w europejskich pucharach była jednym z elementów, który przesądził o podpisaniu umowy z wicemistrzem Czech. – Jednym z powodów, dla których podpisałem kontrakt w Czeskich Budziejowicach, była właśnie możliwość walki w europejskich pucharach, choć jeszcze wtedy nie wiedziałem, że zagramy w Lidze Mistrzów. To niesamowite, że znów mogę poczuć atmosferę najlepszej europejskiej siatkówki – przyznał Andrzej Kowal.
Na inaugurację zmagań jego podopieczni przegrali w Luneburgu z miejscowym TSV 0:3, a w drugiej kolejce poprzeczka powędruje jeszcze wyżej, gdyż u siebie podejmą Jastrzębski Węgiel, który w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów zagrał w finale. Nie będą więc faworytem spotkania, ale liczą, że przed własną publicznością postawią się mistrzowi Polski. – Oczywiste jest, że wielu zawodników woli grać przed własną publicznością. Ale dla czołowych drużyn, wśród których jest Jastrzębski Węgiel nie jest to decydujące. Takie zespoły wszędzie dobrze sobie radzą. Generalnie jednak gospodarze mają niewielką przewagę. Znają własną salę, bo w niej trenują, wiedzą, jak w niej serwować i tak dalej. Musimy jednak skupić się na sobie, wierzyć w swoje umiejętności i nie bać się rywali. To niezwykle ważne. Jastrzębski Węgiel jest największym faworytem naszej grupy, ale jeśli zdobędziemy z nim np. punkt, może nam się on bardzo przydać w końcowym rozrachunku – dodał Kowal.
Czeskie marzenia o drugim miejscu w grupie
W Czeskich Budziejowicach marzą o zajęciu drugiego miejsca w grupie, ale będzie to niezwykle trudne zadanie do zrealizowania. Wydaje się, że każde zwycięstwo w europejskiej rywalizacji będzie sporym sukcesem dla wicemistrza Czech. – Rozumiem, że klub ma jakieś cele i chce zajść jak najdalej. Jednak nie lubię myśleć o tym, co będzie w lutym czy marcu. Dla mnie najważniejsze jest to, aby ciężko pracować na treningach, nabrać meczowego rytmu i skupiać się na bieżącym spotkaniu. Moim celem jest grać jak najlepiej w każdym meczu Ligi Mistrzów – podkreślił polski szkoleniowiec.
Odniósł się także do przeszłości, a dokładniej do sezonu 2014/2015, w którym jako szkoleniowiec Asseco Resovii Rzeszów zdobył drugie miejsce w Lidze Mistrzów. – Pamiętam, że przed Final Four dwukrotnie wygraliśmy 3:1 z Lokomotiwem Nowosybirsk. Prawdopodobnie były to najlepsze mecze w mojej karierze trenerskiej, tym bardziej, że rywale mieli świetną drużynę. Następnie w półfinale pokonaliśmy 3:0 PGE Skrę Bełchatów, a dopiero w finale ulegliśmy Zenitowi Kazań. To był jeden z najbardziej udanych sezonów dla rzeszowskiego klubu. Na razie mogę to uznać za największy sukces w mojej karierze trenerskiej, choć nie lubię na to patrzeć w ten sposób, bo nigdy nie wiadomo, co jeszcze przyniesie siatkarska przyszłość – zakończył Andrzej Kowal.
Zobacz również
Andrzej Kowal: Największe sukcesy trenerskie są dopiero przede mną
źródło: idnes.cz, inf. własna