Gas Sales Daiko Piacenza w ćwierćfinale Ligi Mistrzów mierzyć się będzie z Jastrzębskim Węglem. Zapowiada się emocjonująca rywalizacja o miejsce w półfinale, choć minimalnym faworytem wydają się być jastrzębianie. -Mamma mia! Będzie naprawdę trudno, lepiej o tym nie myśleć. Musimy dobrze zagrać również na poziomie mentalnym i zdajemy sobie sprawę, że będziemy musieli walczyć – powiedział w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Andera Anastasi, który prowadzi włoski zespół.
trudna przeprawa w lidze mistrzów
Gas Sales Daiko Piacenza w ćwierćfinale Ligi Mistrzów zmierzy się z Jastrzębskim Węglem. –Jastrzębie to jednak bardzo dobra drużyna i trzeba przyznać, że ten ćwierćfinał będzie najbardziej wyrównany. Mój zespół będzie grać dobrze, jeśli wszyscy zawodnicy odzyskają formę. W tym roku mieliśmy sporo problemów, więc jeżeli uda nam się w ciągu tych kilku dni odbudować wszystkich zawodników, to będzie to świetna rywalizacja – mówił w rozmowie z Katarzyną Paw Andrea Anastasi. Rywalizacja między zespołami zapowiada się niezwykle interesująco, jeśli oczywiście obie drużyny będą w optymalnej formie i w pełnym składzie.
Do gry we włoskim zespole wrócił już Yoandy Leal, który borykał się z problemami po sezonie kadrowym. –Leal był poza grą prawie przez cały sezon, bo miał dużo problemów fizycznych. Po sezonie kadrowym miał poważne kłopoty z kolanem i robiliśmy wszystko, aby postawić go na nogi. Próbował wrócić na boisko już w listopadzie, ale było mu trudno. Tak naprawdę wrócił do gry dopiero na mecz z Perugią w którym zagrał bardzo dobrze, ale oczywiście potrzebuje jeszcze czasu – dodał Andrea Anastasi.
Według Włocha kluczowy w nadchodzącej rywalizacji będzie całokształt gry, zarówno pod względem siatkarskim jak i mentalnym. –Trudno znaleźć taki klucz. Musimy zaprezentować wysoką jakość w zagrywce, bo Jastrzębski to zespół, który naprawdę dobrze serwuje i potrafi sprawić sporo kłopotów. Jednocześnie musimy dobrze grać w systemie blok-obrona. Poziom gry Jastrzębia jest wysoki, a w swoim składzie ma on wielu technicznie grających zawodników, w tym nadzwyczajnego rozgrywającego (Toniuttiego – przyp. red.), dwóch wspaniałych środkowych Jurija Gładyra i Norberta Hubera, do tego Tomasz Fornal… Mamma mia! Będzie naprawdę trudno, lepiej o tym nie myśleć. Musimy dobrze zagrać również na poziomie mentalnym i zdajemy sobie sprawę, że będziemy musieli walczyć – powiedział Andrea Anastasi.
NASTĘPCA ZAKSY
W zeszłym sezonie Andrea Anastasi prowadził drużynę z Perugii, a w Lidze Mistrzów jego podopiecznych wyeliminowała Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Choć teraz w decydującej fazie kędzierzynian zabraknie, to według doświadczonego trenera Jastrzębski Węgiel będzie kolejnym polskim zespołem, który może sięgnąć po złoto Ligi Mistrzów. –To jeden z kandydatów do złota. W poprzedniej edycji jastrzębianie dotarli do finału, a teraz grają niezwykle stabilnie, dlatego uważam, że stoją przed ogromną szansą na triumf – ocenił Włoch.
Doświadczony trener wróci do polski?
Mimo napiętego kalendarza szkoleniowiec z uwagą śledzi to co dzieje się w PlusLidze i jakie zmiany czekają polską ligę w kolejnym sezonie. -Zawsze. Wiem, że w przyszłym sezonie z PlusLigą pożegnają się aż trzy zespoły i sytuacja będzie naprawdę skomplikowana. Muszę powiedzieć, że 16 zespołów to za dużo, bo poziom gry nie jest wysoki. Dlatego moim zdaniem 14 drużyn to o wiele lepsze rozwiązanie – ocenił na łamach Przeglądu Sportowego Włoch.
Andrea Anastasi do Polski przyjedzie w ramach rywalizacji w Lidze Mistrzów. Jednak Włoch nie ukrywa, że po zakończeniu kontraktu we Włoszech, chętnie wróciłby nad Wisłę w dłuższym wymiarze i poprowadziłby jakiś zespół. –Jestem zawsze gotowy, aby wrócić do Polski. Jestem otwarty na propozycje, bo lubię wiązać się z danym zespołem rocznym kontraktem. W tym momencie nie dostałem żadnej oferty pracy w waszym kraju, ale przeprowadziłem już kilka rozmów. Spokojnie czekam i zobaczymy, co się wydarzy – powiedział Andrea Anastasi.
Zobacz również
LM: Znamy komplet ćwierćfinalistów, tylko jedna polska drużyna nadal w grze
źródło: przegladsportowy.onet.pl