Reprezentacja Tajlandii okazała się zbyt trudnym przeciwnikiem i Polki przegrały 2:3 po ciężkiej walce. W rozmowach z mediami biało-czerwone nie ukrywały złości. – Wiedziałyśmy, że Tajki grają bardzo szybką i kombinacyjną siatkówkę. Tak też grały, bo im na to pozwoliłyśmy – przyznała środkowa, Agnieszka Korneluk.
Mecz reprezentacji Polski z Tajlandią można opisać słowem sinusoida. Biało-czerwone rozpoczęły go od przegrywania 0:6, by drugiego seta wygrać 25:7. – W ostatnim czasie ciężko szukać takich spotkań. To także pokazuje jak my w ostatnim czasie gramy falami. Potrafimy grać bardzo dobrze, ale potrafimy także oddać przeciwnikowi prowadzenie i inicjatywę. Wtedy to my musimy szukać tego naszego stylu gry. Ciężko ocenić tak na szybko, czy to falowanie było głównym powodem porażki. Myślę jednak, że gdybyśmy grały naszą siatkówkę przez cały czas, Tajki by się nie rozegrały tak, jak to zrobiły – mówiła środkowa, Agnieszka Korneluk. – Dzisiaj miałyśmy problem z tym, co jednak jest naszą mocną stroną, czyli side-outem – dodała.
Bezpośredni bilet do Paryża z łódzkiego turnieju zdobywają dwie drużyny. Droga Polek do takiego rozwiązania bardzo się skomplikowała, jednak nie jest ono niemożliwe. – Wiemy, że jeszcze wszystko jest w naszych rękach i nogach. Sytuacja jest o wiele trudniejsza, ale wszystko możemy zrobić. Myślę, że w tym sezonie pokazałyśmy, że podnosimy się po porażkach szybko i wierzę w ten zespół. Wierzę, że to zrobimy – podkreśliła Korneluk.
Polski zespół dalej ma podstawy by wierzyć w siebie. Szansę na powrót na zwycięską ścieżkę dostanie już w piątek. Wtedy ponownie o godzinie 17:30 rozpocznie się konfrontacja z Niemcami. To zawsze był bardzo trudny przeciwnik, jednak warto wspomnieć o kontuzjach i kłopotach, które prowadzona przez Vitala Heynenena drużyna ma.
Transmisję z piątkowego (22 września) spotkania można obejrzeć na antenie Polsatu Sport i TVP Sport. Wszelkie relacje z Atlas Areny zaś na łamach naszego portalu i naszych kanałów w social-mediach.
źródło: inf. własna