Jestem osobą pozytywnie patrzącą na życie, ale i ja nie sądziłam, że możemy utrzymać tak wysoki poziom – przyznaje „Super Expressowi” kapitan reprezentacji Polski siatkarek Agnieszka Korneluk. Polki są aktualnie liderkami tabeli VNL i są bardzo blisko zapewnienia sobie gry w turnieju finałowym. W środę zagrają z Amerykankami.
Agnieszka Korneluk, kapitan biało-czerwonych przyznała szczerze, że nie sądziła, iż może to wyglądać tak dobrze. podkreśliła, że ogromną rolę odegrały ostatnie mistrzostwa świata. – Mało kto przypuszczał, że może nam pójść aż tak dobrze. Jestem osobą pozytywnie patrzącą na życie, ale i ja nie sądziłam, że możemy utrzymać tak wysoki poziom. Fakt, że zaczęłyśmy budować coś w poprzednim roku i choć początki były ciężkie, to podczas mistrzostw świata pokazałyśmy, że potrafimy grać w siatkówkę. Wtedy pojawił się zalążek tego, co mamy dzisiaj.
Zawodniczka podkreśliła, że największa zmiana po przyjściu trenera Lavariniego nastąpiła przede wszystkim w głowach siatkarek. – W sporcie kwestie mentalne też mają znaczenie i musiał nastąpić ten przeskok. To było udowodnienie samym sobie, że możemy rywalizować na wysokim poziomie i wygrywać. W tym elemencie widzę dużą zmianę. Nie odbywamy może specjalnych odpraw, podczas których skupiamy się na tych kwestiach, natomiast trener ma do każdej z nas indywidualne podejście – zauważyła. Dodała także, że jej samej współpraca włoskim szkoleniowcem dala bardzo dużo. – To jest wiele szczegółów, na które nie wszyscy trenerzy zwracali uwagę, czy techniczne detale, o których dotychczas nie słyszałam lub wyjaśniano mi je w inny sposób. Są różne szkoły trenerskie i akurat ta prezentowana przez selekcjonera pasuje do mojej wizji siatkówki.
Agnieszka Korneluk nie za bardzo chciała wracać do czasów, gdy szkoleniowcem był Jacek Nawrocki. – Nie chcę wracać do tego, co było, ale teraz na pewno jest w tej drużynie przekonanie, że możemy wygrywać z topowymi zespołami. Z drugiej strony wiemy, że musimy ciężko pracować, by na tym maksymalnym poziomie się wygodnie usadowić. Na razie nam się udaje. Pukamy do tych drzwi z napisem „Top” – przyznała. Jeszcze trochę jednak brakuje, aby te drzwi otworzyły się zupełnie, środkowa kadry określiła, czego konkretnie. – Pewności i trzymania wysokiej formy przez dłuższy okres. Dobrze zaczęłyśmy, na początku mówiono, że sprawiamy niespodzianki, pokonując potęgi, a jedna przegrana z Holandią spowodowała wielkie zaskoczenie. Jeszcze niedawno nasza porażka z tymi przeciwniczkami nie wywołałaby podobnej reakcji. Jeśli więc teraz jesteśmy w takich spotkaniach faworytkami, to musimy się z tej roli wywiązać.
Przed Polkami ostatni turniej VNL. Polki zagrają kolejno z USA, Niemcami, Bułgarią i Koreą Południową. – Udowodniłyśmy już sobie i kibicom, że umiemy wygrać ze Stanami, mającymi swój styl i świetny system, ustalony od lat i ukierunkowany na maksymalne sukcesy. Na pewno czeka nas ciekawe starcie, ale my potrafimy grać takie mecze. Mam nadzieję, że będzie się to miło oglądało. Jest w nas radość siatkówki, to jeden z kluczy do sukcesu. Ciężko się gra, będąc zbyt spiętym. My gramy na luzie, dzięki czemu wykonywanie poszczególnych elementów, nawet trudnych, przychodzi łatwiej – powiedziała w rozmowie z Markiem Żochowskim.
źródło: inf. własna