Polki po raz pierwszy w historii stanęły na podium Ligi Narodów. – Nie wiem jak, ale udało nam się wygrać tego tie-breaka – powiedziała środkowa, Agnieszka Korneluk. – Wcześniej przez sekundę wydawało się, że Amerykanki wyrwą nam ten medal.
– Zachowałyśmy zimną krew. Nie wiem jak, ale udało nam się wygrać tego tie-breaka – powiedziała w rozmowie z Markiem Żochowskim z Super Expressu środkowa reprezentacji Polski, Agnieszka Korneluk.
Siatkarki reprezentacji Polski zostały jedną z rewelacji Ligi Narodów. W turnieju finałowym w Arlington potwierdziły dobrą dyspozycję z fazy interkontynentalnej, kończąc go z brązowym medalem. Jest to historyczny krążek, bo pierwszy wywalczony w zawodach rangi światowej od 1968 roku. – To ogromny wyczyn. Żadna z nas nie ma w dorobku takiego medalu. I żadna nie pamięta takiej Ligi Narodów, czy nawet wcześniej, gdy rozgrywki nazywały się World Grand Prix, by grać na tak dobrym poziomie i umieć pokonać światowe potęgi. Wydaje mi się, że jeszcze chyba nie do końca rozumiemy jak wiele zrobiłyśmy – powiedziała środkowa, Agnieszka Korneluk.
Idą w dobrą stronę
Mecz o brąz był prawdziwą huśtawką nastrojów. Podopieczne Stefano Lavariniego prowadziły już 2:1, ale Amerykanki doprowadziły do tie-breaka. W nim biało-czerwone prowadziły 6:3, ale później musiały bronić piłek meczowych. Ostatecznie wygrały po batalii na przewagi. – Wcześniej przez sekundę wydawało się, że Amerykanki wyrwą nam ten medal.
Biało-czerwone udowodniły, że wygrane w fazie interkontynentalnej nie były przypadkiem. Brąz wywalczony w Stanach Zjednoczonych świadczy o tym, że coraz śmielej dobijają się do światowej czołówki. – Pokazałyśmy, że już nie tylko dobijamy się do światowej czołówki, dopiero walczymy o wejście do niej, ale potrafimy już wygrywać z potęgami. Nie jest oczywiście tak, że jedna wygrana na przykład z Chinkami coś nam zagwarantuje, bo możemy równie dobrze nie dać im rady w kolejnym meczu, tak jak to się stało w półfinale w Arlington. Czujemy jednak, że idziemy w dobrą stronę – zaznaczyła doświadczona środkowa.
Polki nie będą miały zbyt dużo czasu na odpoczynek, bo przed nimi przygotowania do mistrzostw Europy, a następnie kwalifikacje olimpijskie, w których ponownie zmierzą się między innymi z Niemkami i Amerykankami, z którymi rywalizowały w Arlington. – Amerykanki grały w rundzie zasadniczej Ligi Narodów bardzo dobrze, przegrały tylko dwukrotnie. W każdym meczu turnieju finałowego widać było, że liczą się małe szczegóły i że na najwyższym poziomie wszystko się może zdarzyć, czego najlepszym dowodem był nasz tie-break. To pokazuje, że by częściej wygrywać z najlepszymi, z drużynami na poziomie USA, musimy dalej wytrwale nad sobą pracować – zakończyła Agnieszka Korneluk.
Zobacz również:
Polki z brązem Ligi Narodów
źródło: inf. własna, Super Express