– W końcu udało nam się zatrzymać przeciwniczki blokiem. Jak gramy nim lepiej, to łatwiej nam się gra, ponieważ rywalki muszą bardziej myśleć w ataku, jak ominąć ten nasz blok – powiedziała po pokonaniu MKS-u Kalisz Agnieszka Kąkolewska, środkowa Grupy Azoty Chemik Police.
Kolejnej niespodzianki nie udało się sprawić siatkarkom Energi MKS Kalisz, które wcześniej jako pierwsze w tym sezonie pokonały Developres Rzeszów. Za ciosem nie poszły jednak w pojedynku z Grupą Azoty Chemik Police, któremu uległy w czterech odsłonach. – Pierwsza porażka Developresu na pewno dla wszystkich była dużą sensacją, szczególnie, że doszło do niej w meczu z zespołem, który znajduje się w środku tabeli. Wiedziałyśmy o tym, ale wychodząc na boisko już o tym nie myślałyśmy. Skupiałyśmy się tylko na naszym celu, którym było odniesienie zwycięstwa w tym spotkaniu – przyznała Agnieszka Kąkolewska.
Policzanki dobrze zaczęły mecz z kaliszankami. Prowadziły już 2:0, ale dały rozwinąć się przeciwniczkom. Te wygrały trzeciego seta, ale do podziału łupów już nie doprowadziły. – Początek meczu był udany w naszym wykonaniu. Zaczęłyśmy dobrze, ale takie początki miałyśmy już w poprzednich meczach i potem nie potrafiłyśmy doprowadzić dobrego wyniku do końca. Ważny był początek czwartego seta, w którym było 4:0, a później już w miarę kontrolowałyśmy przebieg tej partii – oceniła doświadczona środkowa Chemika.
Mimo że podopieczne Ferhata Akbasa mają duże problemy kadrowe, a do meczu z MKS-em Kalisz przystąpiły w zaledwie dziewięcioosobowym składzie, to potrafiły je przezwyciężyć. Jednym z kluczy do ich sukcesu był blok, którym aż 14 razy zatrzymywały rywalki z Wielkopolski. – Cieszę się, że w końcu udało nam się zatrzymać przeciwniczki blokiem. To pokazuje, że jak gramy nim lepiej, to łatwiej nam się gra, ponieważ rywalki muszą bardziej myśleć w ataku jak ominąć ten nasz blok – zakończyła Agnieszka Kąkolewska.
źródło: Chemik Police TV, opr. własne