– Wchodząc na boisko, zawsze daje z siebie maksa. Tym razem też chciałam wykorzystać tę szansę, wchodząc do pierwszej linii. Czekałam na ten moment dziesięć miesięcy. Jestem niesamowicie dumna z zespołu oraz z siebie, ponieważ kawał ciężkiej pracy za mną, ale też i przede mną – mówiła Strefie Siatkówki po awansie do finału Pucharu Polski Zuzanna Górecka, przyjmująca ŁKS-u Commercecon Łódź.
O FINALE PUCHARU POLSKI DECYDOWAŁY POJEDYNCZE PIŁKI
ŁKS Commercecon Łódź przegrywał w półfinale Pucharu Polski 0:2 z PGE Rysicami Rzeszów, a w czwartej partii 13:17. Niemniej jednak mistrzynie Polski odwróciły losy rywalizacji, chociaż w tie-breaku przegrywały 5:9, by w ostateczności triumfować 17:15. – Myślę, że lepiej wykorzystałyśmy ostatnie piłki. Grały dwa znakomite zespoły. Może miałyśmy też trochę więcej szczęścia, bo o zwycięstwie zaważyły 1-2 piłki. Uważam, że to spotkanie było przedwczesnym finałem. Jestem dumna, że znowu wygrałyśmy i pokazałyśmy charakter – mówiła Strefie Siatkówki po awansie do wielkiego finału Pucharu Polski Zuzanna Górecka, przyjmująca ŁKS-u Commercecon Łódź.
WEJŚCIE, KTÓRE DAŁO BODZIEC
W momencie, kiedy ŁKS przegrywał 1:2, a w czwartym secie 13:17, wówczas na boisku pojawiła się Zuzanna Górecka, która jak sama wyznała – po raz pierwszy po kontuzji zawitała do pierwszej linii. Jej wejście dało jednak drużynie bodziec w postaci wygranej 25:22 i zarazem doprowadzenia do tie-breaka. – Być może tak było, nie wiem (śmiech). Wchodząc na boisko, zawsze daje z siebie maksa. Tym razem też chciałam wykorzystać tę szansę, wchodząc do pierwszej linii. Czekałam na ten moment dziesięć miesięcy. Jestem niesamowicie dumna z zespołu oraz z siebie, ponieważ kawał ciężkiej pracy za mną, ale też i przede mną. Jednak osiągnęłam już swój mały cel – przyznała Górecka, która w meczu z Rysicami zdobyła 3 punkty (2 atak, 1 blok) i atakowała ze skutecznością 67%.
Zuzanna Górecka powróciła na parkiety niespełna po roku od momentu uszkodzenia łąkotki i więzadła krzyżowego przedniego. Jak czuje się wraz z pierwszymi meczami po długiej absencji? – Przeżywam wszystko dwa razy bardziej. Wkładam całe swe serce, żeby w końcówce sezonu pomóc drużynie, jak tylko mogę, chociażby przez 1-2 przyjęcia, czy przez wejście do pierwszej linii. Jestem w nieco innej sytuacji niż moja drużyna, bo dopiero w to wchodzę. Jest to dla mnie swego rodzaju nowość, ale myślę, że powoli się w tym odnajduję – opisała zawodniczka ŁKS-u.
WZROSTOWA FORMA
Mistrzynie Polski nie rozpoczęły najlepiej bieżącego sezonu TAURON Ligi. Dość długo podopiecznym Alessandro Chiappiniego zajęło dojście do optymalnej formy. Wydaje się, że drużyna ŁKS-u wzrasta z meczu na mecz, chociaż jeszcze przed kilkoma miesiącami kwestia dobrej dyspozycji nie była tak oczywista. – Początek sezonu na pewno był dla nas bardzo trudny. Nasza gra nie wyglądała tak, jak wszyscy byśmy chcieli. Nasza forma jest wzrostowa, cały czas gramy lepiej. Myślę, że jej szczyt jeszcze przyjdzie na najważniejsze mecze – powiedziała Górecka.
LEKKA PRZEWAGA
Łodzianki do niedzielnego finału Pucharu Polski przystąpią z minimalną, lekką przewagą. Rozegrały one swój finał jako pierwsze, toteż miały niewiele czasu więcej na odpoczynek. – Na pewno mamy taką przewagę, bo jednak mecz o wcześniejszej porze i granie na następny dzień również o wczesnej porze sprawia, że mamy więcej czasu na regenerację. BKS bądź UNI (wypowiedź sprzed drugiego półfinału – przyp. red.) będzie miało tego czasu mniej, ale nie można na to patrzeć, bo trzeba grać swoje – skwitowała Zuzanna Górecka.
Finałowe spotkanie ŁKS-u Commercecon Łódź z BKS-em Bostik ZGO Bielsko-Biała zostanie rozegrane 17 marca, w niedzielę. Pierwszy gwizdek sędziego wybrzmi o godzinie 14:45.
Zobacz również
PP: Zobacz galerię ze zwycięstwa łodzianek
źródło: inf. własna