W wielkim finale TAURON Ligi pierwszy krok w kierunku złota wykonały siatkarki Developresu SkyRes Rzeszów, które pokonały u siebie Grupę Azoty Chemik Police 3:2 w zaciętym, wyrównanym spotkaniu. – Wyszarpane zwycięstwo, naprawdę było bardzo ciężko i emocjonalnie i fizycznie i psychicznie – podsumowała Zuzanna Efimienko-Młotkowska.
Rzeszowianki mocno otworzyły spotkanie i w pierwszej partii były zdecydowanie lepsze od rywalek. Później jednak między zespołami wywiązała się zacięta, wyrównana walka. – Wygraliśmy pierwszy mecz finału i było fajnie. Walczyliśmy i chociaż zespół z Polic prowadził 2:1, to wróciliśmy, byliśmy obecni w ważnych momentach – podsumował Stephane Antiga, trener Developresu.
Po dobrym początku gospodynie zaczęły grać nieco gorzej, co wykorzystały policzanki, obejmując prowadzenie. Wtedy na boisku pojawiły się zmienniczki, które odmieniły obraz gry Developresu. Bardzo duży wpływ na postawę zespołu miała również kapitan i MVP meczu Jelena Blagojević. – Dawno nie widziałem, żeby każda z dziewczyn była tak gotowa do walki mentalnie, jak w tym spotkaniu. Zmiany też zadziałały, Lazić weszła i zrobiła super robotę, Rasińska po kontuzji Van Ryk również. Nie jestem jednak zaskoczony, grała mniej oczywiście, bo Kiera jest chyba rewelacją sezonu, ale kiedy już grała, to prezentowała się bardzo dobrze, też codziennie wspaniale trenuje. Naszym atutem jest właśnie drużyna. Wiemy, że to tylko pierwszy krok, ale ważny pierwszy krok – podkreślił szkoleniowiec. – Jesteśmy przygotowani, żeby grać siedem, osiem setów, to nie jest dla nas problem, bo pracujemy ciężko. Było to widać, dziewczyny trzymały poziom nie tylko sportowo, ale też fizycznie. Jesteśmy świetnie przygotowani pod każdym względem. Teraz czas na regenerację i trzymamy koncentrację, a podróż już następnego dnia. Wiemy, że to był tylko pierwszy krok – dodał Antiga.
Dużą rolę zmienniczek podkreślała również środkowa ekipy z Rzeszowa. – Wyszarpane zwycięstwo, naprawdę było bardzo ciężko i emocjonalnie i fizycznie i psychicznie. Po drodze straciłyśmy Kierę, a to na pewno nie pomogło. Ola Rasińska jednak weszła bardzo dobrze w mecz, szacunek dla niej, w ogóle trzeba przyznać, że zmienniczki zrobiły różnicę. Alexandra Lazić też pokazała się z super strony. Bardzo się cieszę, że mamy taki zespół, bo to pokazuje, że możemy jeszcze Chemika czymś zaskoczyć – nie ukrywała zadowolenia Zuzanna Efimienko-Młotkowska. – To jest finał, nikt się nie położy. Nie spodziewamy się, że Chemik się teraz załamał tym meczem i w Policach się położą, powiedzą „gracie super i wygracie”, absolutnie tak nie będzie. Na ich terenie będzie jeszcze ciężej niż u nas, na pewno taktycznie będą chciały inaczej zagrać, czymś nas zaskoczyć, ale my oczywiście też. Przygotowanie mentalne i taktyczne będą najważniejsze, ale fizyczne też, żeby się odpowiednio zregenerować – podkreśliła siatkarka.
Policzanki gorzej poradziły sobie od rywalek w ataku, a w najważniejszych momentach akcji nie kończyła liderka Joavana Brakocević-Canzian. Jak podkreślają jednak siatkarki obu ekip, przed nami kolejne zacięte i wyrównane starcia. – Na pewno można się spodziewać takiej rywalizacji w kolejnych meczach. W tym spotkaniu naszą słabą stroną była zagrywka, kompletnie nie ustawiłyśmy sobie tego meczu i przede wszystkim nie wykorzystałyśmy wszystkich szans, które miałyśmy. Zespół z Rzeszowa zrobił zupełnie przeciwnie i zwyciężył – podsumowała gorzko przyjmująca Chemika Natalia Mędrzyk. – Widać było, że zagrywka nam po prostu nie „siedziała”. Myślę, że każda z nas potrafi więcej i mam nadzieję, że we własnej hali zdecydowanie to pokażemy. Gra toczy się dalej, jeszcze mamy sporo do wygrania – zapowiedziała przyjmująca.
źródło: opr. własne, PLS TV