Szefowie klubów PlusLigi 23 marca podejmą wstępną decyzję w sprawie kolejnych rozgrywek. Zmiany będą głębokie. Pytanie, jak daleko pójdą? Podział na grupy, a może jeden turniej? Rozgrywki siatkarzy w sezonie 2023/24 ulegną radykalnej zmianie. O skrócenie kolejnych rozgrywek PlusLigi wnioskował selekcjoner reprezentacji Polski Nikola Grbić, który chce mieć jak najwięcej czasu na przygotowanie zespołu do igrzysk w Paryżu.
To, że obowiązująca obecnie formuła PlusLigi w przyszłym sezonie nie może się utrzymać, jest oczywiste dla wszystkich. Po pierwsze, ze względu na niezwykle napięty międzynarodowy terminarz (dopiero 8 października zakończą się olimpijskie turnieje kwalifikacyjne). Po drugie, z powodu igrzysk w Paryżu w 2024 roku, do których trener Nikola Grbić chciałby jak najlepiej przygotować zespół. Selekcjoner jakiś czas temu spotkał się z prezesami klubów PlusLigi i apelował o skrócenie przyszłorocznych rozgrywek, tak by kadrowicze mogli odpocząć przed sezonem reprezentacyjnym, a w Paryżu byli w optymalnej formie.
– Liga ruszy trzy tygodnie później niż w tym sezonie, a po drodze wiele terminów będzie zajętych, choćby na europejskie puchary. Dla dobra reprezentacji chcemy zakończyć rozgrywki trochę wcześniej, więc na PlusLigę zostaje niecałe pół roku – mówi dyrektor prasowy PLS Kamil Składowski.
Wiemy już na pewno, że w przyszłym sezonie walka o tytuł odbędzie się według innych zasad. Powstało już nawet kilka projektów zmiany rozgrywek, każdym z nich do walki przystąpi 16 drużyn, a rozgrywki rozpoczną się 21 października. Zakończą 28 kwietnia.
Pierwszy wariant, wypracowany przez szefów klubów na spotkaniu w styczniu, zakłada, że – tak jak teraz – runda zasadnicza będzie się składała z 30 kolejek (każdy z każdym – mecz i rewanż). Zamiast fazy play-off na neutralnym terenie w dużej hali odbyłoby się Final Six. Dwa najlepsze zespoły rundy zasadniczej w nagrodę dostałyby bezpośredni awans do półfinału. Drużyny z miejsc 3–6. musiałyby rozegrać baraże o prawo gry w półfinale. Potem mielibyśmy finał i mecz o trzecie miejsce. Walka o medale zostałby ograniczona do czterodniowego turnieju i 28 kwietnia byłoby po zabawie.
Innym rozwiązaniem są projekty nadesłane niedawno przez Asseco Resovię i Indykpol AZS Olsztyn, które zakładają podział PlusLigi na dwie ośmiozespołowe grupy. Nie byłby to jednak podział terytorialny, ale wynikający z miejsc zajętych po obecnym sezonie. Do grupy A trafiłyby na przykład według tzw. serpentyny drużyny z miejsc 1, 4, 5, 8, 9, 12, 13 i beniaminek, zaś do grupy B z miejsc 2, 3, 6, 7, 10, 11, 14 i 15. W obu wariantach zespoły walczyłyby systemem każdy z każdym mecz i rewanż, co oznacza 14 kolejek. Od drugiej fazy koncepcje już się jednak różnią. Jedna zakłada utworzenie grupy mistrzowskiej, w której znalazłyby się po cztery najlepsze ekipy z grup A i B, oraz grupy spadkowej (po cztery najsłabsze). W tej fazie zespoły rozegrałyby po osiem spotkań (mecz i rewanż), ale tylko z ekipami, z którymi jeszcze się nie spotkały.
Wada tej propozycji? Każda drużyna mierzyłaby się tylko z jedenastoma rywalami, z pięcioma nie mogłaby się spotkać w ogóle. Alternatywa? Po pierwszej fazie grupowej każda drużyna rozgrywałaby po jednym spotkaniu z ekipami z drugiej grupy. O tym, czy u siebie, czy na wyjeździe, decydowałoby losowanie lub specjalnie utworzony schemat.
Rzeczywiście podział PlusLigi na grupy pozwala uratować najciekawszą fazę rozgrywek. Zamiast 30 kolejek mielibyśmy tylko 21, ewentualnie 22, dzięki czemu byłby czas na rozegranie play-off. Czy w normalnym wymiarze, to już inna sprawa. Resovia optuje za rywalizacją w ćwierćfinałach, półfinałach i finale do trzech zwycięstw, ale wygląda na to, że na tak długie granie zabraknie terminów. Realny jest jednak play-off do dwóch zwycięstw.
Jeden z wariantów zakłada też baraż o ćwierćfinał pomiędzy siódmym i ósmym zespołem grupy mistrzowskiej z pierwszą i drugą drużyną grupy spadkowej. – Jestem na tak. W ten sposób wciągamy do walki więcej zespołów – mówi Bednaruk. Możliwych opcji jest kilka, chodzi jednak o uratowanie play-off, tak żeby o mistrzostwie nie decydował jeden mecz. – Cały ambaras wziął się z tego, że niepotrzebnie rozszerzono PlusLigę do szesnastu drużyn. Szkoda, że władze PLS upierają się, że to był świetny pomysł – mówi Kadziewicz.
Okazuje się jednak, że i w tym względzie szefowie PLS są elastyczni. W sezonie 2023/24 w elicie musi pozostać szesnaście drużyn, bo nie zmienia się zasad gry w jej trakcie. Niewykluczone jednak, że w kolejnych rozgrywkach liczba ekip w PlusLidze może zostać zmniejszona, a warunki licencyjne zaostrzone, choćby w przypadku hal, które musiałyby mieć trybuny na minimum 2000 widzów (tego warunku nie spełniają Aluron Zawiercie, Indykpol AZS Olsztyn i Barkom Lwów grający w Krakowie). Wzrosłyby także wymagania dotyczące marketingu i finansów.
Więcej w serwisie przegladsportowy.onet.pl
źródło: przegladsportowy.onet.pl