Malwina Smarzek opuściła tegoroczny sezon reprezentacyjny. Zdaniem Zbigniewa Bartmana postawa atakującej zamyka jej drogę do powrotu do kadry narodowej. – Nie widzę personalnie Malwiny Smarzek w kadrze i wydaje mi się, że trener Lavarini też jej nie zobaczy – stwierdził były reprezentant Polski.
Malwina Smarzek w ostatnich latach była największą gwiazdą reprezentacji siatkarek i mocnym punktem ofensywy. W tym sezonie reprezentacyjnym atakującej zabrakło w drużynie narodowej. Jej miejsce zajęła Magdalena Stysiak, która poprowadziła zespół do ćwierćfinału mistrzostw świata. Choć duet tak zdolnych zawodniczek byłby wielkim atutem polskiej kadry, wizja ta może być niemożliwa do zrealizowania. Takiego zdania jest Zbigniew Bartman.
– Nie widzę personalnie Malwiny Smarzek i wydaje mi się, że trener Lavarini też jej nie zobaczy. I nie ze względu na to, jak sportowo się prezentuje – stwierdził wprost były siatkarz w programie „Misja Sport”. – Informacje, które docierały do nas, że ona w Lidze Narodów nie chce występować, ale jak najbardziej na mistrzostwa świata będzie gotowa, dla mnie, jako trenera, byłaby skreślona. Stawia wtedy mnie w fatalnej sytuacji, gdzie rozumiem, jest zmęczona po sezonie, ale wszyscy są, grają. Ale swoją postawą stawia mnie w takiej sytuacji, że całą Ligę Narodów gram bez atakującej i mam duży problem, bo nie mogę osiągnąć wyniku, który bym chciał. Nie jest to komfortowa sytuacja dla nikogo – rozwinął swoją myśl były atakujący reprezentacji Polski.
Zdaniem Bartmana taka postawa z automatu powinna pozbawić Smarzek-Godek szans na występ na mistrzostwach świata. – Jeśli ja cię przyjmę z powrotem na mistrzostwa świata, stawiam siebie w bardzo złym świetle wobec zespołu. Na jakiej zasadzie cała drużyna pracuje, mimo to, że są zmęczone. W sporcie nie ma świętych krów. Szczególnie w sporcie zespołowym. Wielokrotnie to nam historia pokazywała. Malwina sama sobie strzeliła w kolano taką deklaracją i z perspektywy czasu będzie tego żałowała – powiedział.
Dla porównania przytoczył przykład rozgrywającej Joanny Wołosz. – Aśka Wołosz przyjeżdża na pierwszy dzień kadry zaraz po tym, jak kończy rywalizację w Lidze Mistrzów i lidze włoskiej, gdzie na pewno obciążenia są kolosalne i gdzie zagrała wszystkie spotkania w poprzednim sezonie. I ja mam jej powiedzieć, że Malwina może sobie nie przyjeżdżać i przyjedzie dopiero na mistrzostwa świata, ale ty masz być od pierwszego dnia. Nie może być czegoś takiego – stwierdził Bartman.
źródło: Misja Sport, przegladsportowy.onet.pl, sport.pl