Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > Zbigniew Bartman: Nie możemy aspirować do miana Ferrari

Zbigniew Bartman: Nie możemy aspirować do miana Ferrari

fot. Klaudia Piwowarczyk

– Przysłowiowym „Maluchem” na pewno nie jesteśmy z dwóch zasadniczych względów: wielkich tradycji klubu oraz, przede wszystkim, kadry, jaką obecnie dysponujemy. Na pewno jednak nie możemy też jeszcze aspirować do miana Ferrari – powiedział Zbigniew Bartman, nowy przyjmujący Stali Nysa.

Po kilkunastu latach Zbigniew Bartman wraca do Stali Nysa. Mimo że w przerwie między sezonami kusiły go zagraniczne kluby, to jednak wybrał ofertę beniaminka PlusLigi.

Propozycje miałem głównie z zagranicy. O tym, że zostałem w Polsce i wybrałem Stal zadecydowały sprawy rodzinne. Mam małego syna, który dosłownie kilka dni temu skończył półtora roku. Nie byłby to odpowiedni okres, by teraz wyjeżdżać z nim do innego kraju. Chciałem też, żeby miał regularny kontakt z dziadkami, a za granicą byłoby to bardzo utrudnione. Zdecydowałem się na przyjście do Nysy, ponieważ klub wyszedł z naprawdę ciekawą ofertą. Ambicja emanuje w nim od każdego pracownika, począwszy od kierownika drużyny, a skończywszy na prezesie. To sprawia, że po prostu chce się tu być – powiedział Zbigniew Bartman.

W Nysie zagra jednak na pozycji przyjmującego. Na razie intensywnie trenuje przyjęcie, bowiem przez ostatnie lata występował przede wszystkim na ataku. – Nad czuciem w tym aspekcie cały czas intensywnie pracuję. Jeżeli czegoś się nie robiło przez dwa lub trzy lata, nie jest tak łatwo wypracować tego na nowo w cztery tygodnie. Potrzeba do tego jeszcze trochę czasu i boiskowego obycia. Postaram się jednak jak najszybciej ponownie zaadaptować do roli przyjmującego. Coraz bardziej wdrażamy się w typowo siatkarski trening z piłkami, więc z dnia na dzień powinno być tylko lepiej – zaznaczył siatkarz, który ma być jednym z liderów beniaminka z Opolszczyzny.

Mimo że Stal po kilkunastu latach wraca do elity, to nie zamierza być drużyną do bicia. Jej celem będzie głównie utrzymanie się w PlusLidze. – Przysłowiowym „Maluchem” na pewno nie jesteśmy z dwóch zasadniczych względów: wielkich tradycji klubu oraz, przede wszystkim, kadry, jaką obecnie dysponujemy. Na pewno jednak nie możemy też jeszcze aspirować do miana Ferrari. Mimo sukcesów jakie Stal osiągała w przeszłości, jej struktura w ostatnich latach wielokrotnie się zmieniała i teraz niejako musi uczyć się PlusLigi od nowa. Beniaminek niezależnie od tego jaki ma skład, zawsze ma pod górkę. Czeka nas niezwykle trudny początek sezonu – zaznaczył doświadczony skrzydłowy, który zwrócił uwagę na ciężki terminarz beniaminka.

Bodajże do listopada gramy praktycznie z samą ligową czołówką, a dopiero później z ekipami, które najprawdopodobniej będą naszymi bezpośrednimi rywalami w walce o nadrzędny cel, jakim jest dla Stali utrzymanie. Kiedy już sobie matematycznie je zapewnimy, będziemy mogli myśleć o czymś więcej. Nie można jednak absolutnie mówić, że mamy już teraz zespół gotowy na walkę o medale czy nawet o miejsce w fazie play-off – zakończył Zbigniew Bartman.

źródło: inf. własna, nto.pl

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, PlusLiga

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2020-08-05

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved