Sezon 2025/26 już wystartował i przynosi pierwsze emocje. Rozgrywki w najlepszych ligach zapowiadają się wyrównanie i intensywnie, nikt więc nie może odpuścić żadnego spotkania, nawet na samym początku rywalizacji. O swoich planach i dotychczasowym doświadczeniu szerzej opowiedziała w rozmowie z ligowymi mediami Katarzyna Zaroślińska-Król, która w barwach UNI Opole celuje między innymi w… tytuł najlepiej atakującej zawodniczki TAURON Ligi.
Żywa legenda
Katarzyna Zaroślińska-Król jest już żywą i wciąż aktywną sportowo legendą TAURON Ligi. Sezon 2025/26 jest jej siedemnastym w zawodowej lidze. Swoją karierę rozpoczynała w KPSK Stal Mielec, następnie przez trzy lata reprezentowała barwy Organika Budowlanych Łódź, trzy lata Tauron MKS Dąbrowy Górniczej, po dwa lata PGE Atomu Trefl Sopot, Chemika Police i Developresu SkyRes Rzeszów, rok ŁKSu Commercecon Łódź oraz MOYA Radomki Radom, aby ostatecznie w 2023 roku trafić do UNI Opole. Tam też zdecydowała się przedłużyć kontrakt i w sezonie 2025/26 zawalczyć razem z klubem o legendarne dla niego wyniki. – Powiedziałam mojemu mężowi, że chciałabym być w tym roku najlepiej atakującą zawodniczką ligi. Od dawna przed sezonem zakładam, co chcę zrealizować, co dodać, bo to mnie też nakręca, gdy mam jakiś cel sportowy. Chciałabym z UNI Opole pokazać, że mamy fajny zespół, zdobyć jakieś historyczne miejsce dla tego klubu. I to, żeby też te dziewczyny, które są teraz w tym roku z nami, szczególnie te młode, mogły coś czerpać fajnego ode mnie i jak chociaż w jednej, dwóch rzeczach im pomogę, to będę bardzo szczęśliwa. – mówiła w rozmowie z ligowymi mediami o swoich celach na najbliższy rok zawodniczka.
Najważniejsze to kochać to, co się robi
Kariera zawodowego sportowca nie jest łatwa – zarówno fizycznie jak i psychicznie na każdym kroku czekają coraz to kolejne wyzwania i konieczność podejmowania kluczowych dla swojej kariery decyzji. – Ostatnio jedna koleżanka z drużyny spytała: Kasia, co ty bierzesz, powiedz mi? Bo od rana cały czas jesteś taka w humorze. Codziennie przychodzisz i jesteś happy. Odpowiedziałam: po prostu robię to, co kocham. Przychodzę, rano dostaję plan treningowy na siłownię, gdzie mogę popracować nad swoim ciałem. Po południu gram w siatkówkę, którą kocham. Dlaczego mam być smutna? Doceniam każdy trening, każdy dzień, że mogę tutaj być z wami, więc biorę jakby naturalny doping. Ona tak się spojrzała, Jezu, ty zawsze masz taki dobry humor. Już to kiedyś gdzieś powiedziałam, że ja już wracam z tego miejsca, do którego dziewczyny w większości dopiero zmierzają. Osiągnęłam już to, co chciałam. Byłam w różnych miejscach, grałam w ważnych meczach. Teraz robię to tylko i wyłącznie dla pasji, dla fanu. Nie muszę, ale ja to kocham! – komentuje siatkarka – Patrzę na młodsze pokolenie, cieszę się, że mogę z nim pracować. Każdy trening sprawia mi przyjemność i go doceniam. Młode zawodniczki pewnie jeszcze tego nie czują, bo wiedzą, że mogą jeszcze wiele lat grać. A ja wiem, że to jest powiedzmy sobie szczerze moja końcówka, dlatego każdy trening traktuję jak święto. Że jeszcze mogę, na takim poziomie, pokazać na co mnie stać. Że jeszcze zaatakuję albo zrobię coś takiego, że nie wiem, ktoś się spojrzy i powie WOW, fajne zagranie. To jest dla mnie piękne. Jestem z siebie ogromnie dumna, a jak to mówię, to się wzruszam. – podsumowuje swoje nastawienie do siatkówki Zaroślińska-Król
Co po siatkówce?
Sportowcy swoją karierę kończą w stosunkowo młodym wieku. Wtedy też przychodzi czas na znalezienie nowej drogi w świecie sportu, lub poza nim. Katarzyna Zaroślińska-Król jeszcze do niedawna zarzekała się, że praca w roli trenera nie jest dla niej i nie zobaczymy jej na tym stanowisku kiedy zdecyduje się zakończyć karierę na boisku. Wydaje się jednak, że po swoich pierwszych doświadczeniach zmienia zdanie – Miałam w te wakacje okazję być w reprezentacji Polski do 19 lat, przy Asi Szczurek i pracować jako trener z dziewczynami. Wcześniej zarzekałam się, że nie, trenerką nie będę, nie ma żadnych szans. Ale mnie oświeciło, że to jest to! Mogę próbować przekazywać młodym dziewczynom to, co potrafię. A gdy widzi się, że stosują twoje uwagi i gdy one wracają z odpowiedzią , że WOW, coś się udało, to jestem cała szczęśliwa. To najwyraźniej moja droga, żeby pracować z młodzieżą. A może w jakimś klubie, bo nawet miałam okazję poprowadzić fragmenty treningów. Przy siatkówce zostanę na bank! – komentuje zawodniczka. – Sama nie wiem, nie mówię, czy to jest mój ostatni rok, czy jeszcze jeden, czy jeszcze dwa. Kieruję się intuicją i w ogóle nie ulegam żadnym presjom. Parę lat temu usłyszałam, że to już pewnie ostatni sezon… Raz mi już nawet zakończyli karierę w jednym portalu. Nie chcę kierować się żadną presją. Ani zdaniem obcych ludzi na mój temat, którzy niby wiedzą, kto i kiedy powinien kończyć. Nie, będę kierować się tym, co czuję i chcę, a los i tak ma pewnie na mnie swój własny plan. – podsumowała.
Zobacz również:
Nikola Grbić: Gdybym miał szklaną kulę, inaczej zorganizowałbym pewne kwestie