Jedną z najciekawszych par ćwierćfinału Ligi Mistrzów jest rywalizacja Gas Sales Piacenzy z Jastrzębskim Węglem. Trudno tu wskazać jednoznacznego faworyta. Przewagą mistrzów Polski może być fakt, że rewanżowe starcie odbędzie się na ich terenie. Najpierw jednak podopieczni Marcelo Mendeza zagrają na boisku rywala.
Jastrzębski Węgiel ostatnie tygodnie w pełni poświęcił na przygotowania do starcia z Gas Sales Piacenzą. Od zakończenia fazy grupowej Ligi Mistrzów było jasne, że to właśnie włoska firma z tradycjami będzie rywalem mistrzów Polski w walce o półfinał tych europejskich pucharów.
KLUCZOWY TONIUTTI
W poprzednim meczu PlusLigi trener Marcelo Mendez chciał dać odpocząć swoim podstawowym zawodnikom, ale eksperyment nie do końca zdał egzamin. Większość i tak musiała pojawić się na parkiecie, a jedynym siatkarzem z podstawowej szóstki, którego zabrakło w przegranym 0:3 spotkaniu z Barkomem Każany Lwów, był Benjamin Toniutti. – Z Benem mamy największy problem. Kontuzja łydki teoretycznie jest wyleczona, ale na to potrzeba czasu. Trenuje w miarę normalnie, bo tak na 80-90%, nie robi jakiś nagłych przyspieszeń. Dlatego daliśmy mu odpocząć, aby mógł zagrać cały mecz w Piacenzie – tłumaczył członek sztabu szkoleniowego jastrzębian, Leszek Dejewski. Co ciekawe, po drugiej stronie siatki stanie kolega z reprezentacji Toniuttiego, Antoine Brizard.
Jeśli tylko Toniutti będzie gotowy do gry we Włoszech, mistrzowie Polski powinni być spokojni o swoją stabilną grę. O ich sile w ofensywie stanowi bowiem aż trzech graczy. Atakujący Jean Patry, przyjmujący Tomasz Fornal i środkowy Norbert Huber.
NA ŚRODKU będą się sypać wióry?
Najciekawiej zapowiada się właśnie rywalizacja na środku siatki. Naprzeciwko Hubera stanie uważany przez lata za najlepszego na swojej pozycji – Robertlandy Simon. Doświadczony gracz nadal jest w świetnej formie. W analizie Piotra Złocha można przeczytać, że Piacenza środkiem gra lepiej niż większość ekip w Serie A, a sam Simon gra z efektywnością 51,4%. Na podobnym poziomie w PlusLidze prezentuje się Huber.
KŁOPOTY Z KONTUZJAMI
Nie tylko jastrzębianie mieli swoje kłopoty kadrowe. Dopiero niedawno do pełni dyspozycji wrócił jeden z liderów – Yoandy Leal, a przez kilka tygodni problemy z mięśniami brzucha miał Yuri Romano. Ostatnich tygodni Gas Sales Piacenza nie zaliczy do udanych. Na początku lutego co prawda podopieczni doskonale znanego w Polsce Andrei Anastasiego wygrali z Perugią, ale zawdzięczają to swojemu imponującemu serwisowi.
Trzy kolejne mecze w Serie A Piacenza już jednak przegrała. Najpierw 2:3 z Vero Volley Monzą – rywalem Projektu Warszawa w Pucharze Challange, a następnie z Raną Verona i zdecydowanie niżej notowaną Prisma Taranto. Pomimo tego ekipa Anastasiego utrzymuje się na 4. miejscu w tabeli.
PAPIER SWOJE, BOISKO SWOJE
Chociaż w teorii to właśnie Gas Sales Piacenza ma gwiazdozbiór, to jednak nie do końca współpracuje on ze sobą tak, jakby można się było tego spodziewać. Trzy ostatnie porażki kładą się mocnym cieniem na podopiecznych Andrei Anastasiego, a we włoskich mediach pojawiły się plotki dotyczące zmiany na stanowisku szkoleniowca. Te szybko zdementowała prezes klubu. – W ciągu ostatnich kilku godzin przeczytałam na niektórych stronach i w mediach społecznościowych informację o możliwości zwolnienia naszego trenera przez klub. Chcę bardzo wyraźnie zaznaczyć, że nigdy nie myśleliśmy o takiej hipotezie. Na pewno nie przeżywamy obecnie najlepszego momentu ze sportowego punktu widzenia, ale jesteśmy przekonani, że wszyscy musimy razem wyjść z tej sytuacji. Takie plotki mogą jedynie zaszkodzić naszemu środowisku, a wszystko to w przededniu ważnego dla nas meczu, jakim jest ćwierćfinał Ligi Mistrzów – powiedziała prezes, Elisabeta Curti.
Początek meczu we Włoszech w środę, 21 lutego o 20:30.
Zobacz również:
Wyniki ćwierćfinałów Ligi Mistrzów
źródło: inf. własna
