Starcie Jastrzębskiego Węgla z Asseco Resovią Rzeszów to bez wątpienia najciekawsze spotkanie tej kolejki. Jednak obie drużyny wyjdą na parkiet dopiero za tydzień, a w weekend rozegranych zostanie wiele meczów, gdzie wskazanie zwycięzcy jest trudne. Ciekawe mecze zapowiadają się w Bełchatowie, Nysie, Gdańsku i Suwałkach, gdzie można spodziewać się długich pojedynków. Mnogość kontuzji, początek sezonu, brak zgrania wśród wielu zespołów sprawia, że przewidzieć wyniki jest trudno. My stawiamy, że niespodziankę tym razem sprawią podopieczni Pawła Woickiego.
PGE GiEK Skra Bełchatów – BOGDANKA LUK Lublin
2 listopada, czwartek, godz. 17:30
Oba zespoły w minionej kolejce stoczyły ciekawe widowiska, które rozstrzygały na swoją korzyść, ale dopiero w tie-breaku. U bełchatowian na lidera zaczyna wyrastać Adrian Aciobăniței. W ekipie Andrei Gardiniego widać jeszcze problemy ze zgraniem, ale są jedną z nielicznych drużyn, którą omijają kontuzje, więc ich gra powinna wyglądać z każdym spotkaniem coraz lepiej.
Zgoła inna sytuacja jest u lublinian. Zespół Massimo Bottiego zmaga się z problemami zdrowotnymi, a ilość nieobecnych powiększyła się jeszcze o Macieja Krysiaka, który w starciu z lubinianami skręcił nogę. Spotkanie to jako przyjmujący kończył Damian Schulz, który poradził sobie zadziwiająco dobrze na nie swojej pozycji. – Gramy na wyjeździe, więc to też trochę ciężaru dodaje. Zobaczymy też w jakim składzie przyjdzie nam zagrać w tym meczu. Może któryś z chłopaków też już wróci, to nie wiadomo. Nastawiamy się na walkę o punkty i o zwycięstwo, a ostatecznie wszystko zweryfikuje boisko – tak o starciu z bełchatowianami wypowiadał się Marcin Kania. W słabej dyspozycji jest Alexandre Ferreira, a lewe skrzydło może odgrywać duże znaczenie. Naszym zdaniem kibice zgromadzeni w hali Energia obejrzą ciekawe widowisko, szla zwycięstwa będzie przechylała się na obie strony, ale przeważy się na stronę gospodarzy.
Typ redakcji: PGE GiEK Skra Bełchatów – BOGDANKA LUK Lublin 3:2
PSG Stal Nysa – Indykpol AZS Olsztyn
4 listopada, sobota, godz. 14:45
Podopieczni Daniela Plińskiego nadal pozostają w lidze bez zwycięstwa, ale nawet w tych przegranych pojedynkach prezentowali się dobrze. Kalendarz rozgrywek nie jest dla nich zbyt przychylny, gdyż zagrali już z mistrzem i wicemistrzem Polski, więc na miejsce w tabeli nie można póki co zwracać uwagi. Z taką grą zwycięstwa prędzej, czy później przyjdą. Nysianie cały czas czekają na powrót Macieja Muzaja, ale jego występ przeciwko olsztynianom wydaje się jednak mało prawdopodobny. Jego zmiennik – Remigiusz Kapica zastępuje go z powodzeniem, ale cały czas ich liderem pozostaje Michał Gierżot.
Akademicy w poprzedniej kolejce przegrali z kędzierzynianami i tylko w trzecim secie mogli myśleć o zwycięstwie. Także u nich nie brakuje problemów, gdyż nadal nie może grać Nicolas Szerszeń. W starciu z wicemistrzami Polski zastąpił go Kamil Szymendera, a trener Javier Weber ma nad czym myśleć, gdyż to lewe skrzydło w jego ekipie nie funkcjonuje najlepiej. W dobrej dyspozycji jest natomiast Alan Souza, który powoli zaczyna wyrastać na ich lidera. Wydaje się jednak, że taka dyspozycja lewoskrzydłowych może nie wystarczyć na gospodarzy i naszym zdaniem to oni będą się cieszyć z wygranej, ale nie za pełną pulę.
Typ redakcji: PSG Stal Nysa – Indykpol AZS Olsztyn 3:2
Trefl Gdańsk – KGHM Cuprum Lubin
4 listopada, sobota, godz. 17:30
Trefl nadal udowadnia, że nigdy nie można go lekceważyć. Gdańszczanie nie mieli zbyt trudnych rywali, ale z roli faworytów wywiązali się bezbłędnie i z kompletem punktów zajmują trzecie miejsce w tabeli. Dopiero w czwartej kolejce Gdańskie Lwy będą występować po raz pierwszy w roli gospodarza i nadal to oni będą uważani za faworyta tego starcia. Pod nieobecność Lukasa Kampy dobrze ich grą kieruje Kamil Droszyński, który potrafi znajdować lidera w każdym spotkaniu. W ostatnim był to Mikołaj Sawicki, który zakończył go z 79% skutecznością w ataku. O ile on jest pewniakiem w składzie to w przypadku drugiego lewoskrzydłowego trener Igor Jurićić dokonuje rotacji.
Lubinianie choć wygrali tylko jedno spotkanie to w dwóch pozostałych także punktowali. Ich gra opiera się w dużej mierze na skrzydłowych, a trio: Jake Hanes, Kamil Kwasowski oraz Alexander Berger nie zawodzi. W drużynie odnalazł się też Mateusz Masłowski, któremu póki co służy zmiana otoczenia. – Powiem szczerze, że w tej lidze nie ma łatwych rywali. To naprawdę wyrównane rozgrywki, każdy może wygrać z każdym, zwłaszcza przy takim terminarzu, bo każdemu mogą przydarzyć się błędy i słabsze momenty. Te wygrane przyjdą, tak samo jak przyjdą dobre mecze, tak by w sytuacjach gdy przegramy mimo wszystko zagrać dobry mecz – stwierdził Kwasowski. Trudno się z nim nie zgodzić, jednak naszym zdaniem jeszcze nie w tym pojedynku.
Typ redakcji: Trefl Gdańsk – KGHM Cuprum Lubin 3:2
Projekt Warszawa – Barkom Każany Lwów
4 listopada, sobota, godz. 20:30
Warszawianie to najładniej i najrówniej grający zespół od początku tego sezonu. Nie przeszkadza im nieobecność Piotra Nowakowskiego oraz Srećko Lisinaca, aby odnosić pewne i przekonywujące zwycięstwa. Podopieczni Piotra Grabana nie chcą popełnić błędów z poprzedniego sezonu. – Myślę, że wyciągnęliśmy wnioski. Nie pozwalamy sobie zapomnieć o tym uczuciu, które towarzyszyło nam po ćwierćfinale z ZAKSĄ. Wiemy, jaka była przyczyna tego, że trafiliśmy wtedy na tę ZAKSĘ, dlaczego nie zagraliśmy w Pucharze Polski – przypominał Andrzej Wrona. Póki co są na dobrej ścieżce i nic nie wskazuje, aby coś się miało zmienić.
Lwowianie wygrali do tej pory tylko jedno spotkanie i raczej po czwartej kolejce to się nie zmieni. Podobnie jak w poprzednim sezonie ich gra w ataku opiera się głównie na Wasylu Tupcziju, ale duże nadzieje Ukraińcy pokładają w Luciano Palonskym, który póki co nie pokazuje wszystkich swoich możliwości. Zdecydowanie lepiej na lewym skrzydle radzi sobie inny ich nabytek – Illia Kowalow. W tym starciu jakakolwiek stratę punktów przez gospodarzy należałoby uznać za sporą niespodziankę.
Typ redakcji: Projekt Warszawa – Barkom Każany Lwów 3:0
Ślepsk Malow Suwałki – Enea Czarni Radom
5 listopada, niedziela, godz: 14:45
Suwałczanie po trzech meczach mają sześć punktów. Przeciwko katowiczanom rozegrali dobre zawody i wydaje się, że to właśnie początek sezonu będzie dla nich decydujący, gdyż grają z rywalami ze swojej półki. Po GKS-ie przyjdzie pora na radomian i także w tym pojedynku to podopieczni Dominika Kwapisiewicza będą uważani za faworytów. – Mamy tak ułożony kalendarz, że z absolutnie wieloma rywalami możemy zdobywać punkty, ale jesteśmy również w potencjalnym zasięgu tych przeciwników. Te punkty będą dla nas bardzo dużo znaczyły. W przyszłym tygodniu zawitają do nas Czarni Radom i chcemy zagrać o pełną pulę – dodał szkoleniowiec Ślepska.
Ekipa Pawła Woickiego nie zdołała natomiast przeciwstawić się faworyzowanym warszawianom i z tylko jednym wygranym setem zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Dobrze w ich szeregi wprowadził się Nikola Meljanac, ale całemu zespołowi brakuje jeszcze zgrania, które powinno przyjść z czasem. Jego jednak nie ma zbyt dużo, gdyż liga pędzi jak szalona, a chcąc poprawić swoją lokatę radomianie muszą zacząć punktować. Mają ku temu najlepszą okazję już w niedzielę, gdyż rywal jest w ich zasięgu. Czy tak się stanie? My stawiamy na niespodziankę i zwycięstwo Wojskowych po długim meczu.
Typ redakcji: Ślepsk Malow Suwałki – Enea Czarni Radom 2:3
Aluron CMC Warta Zawiercie – GKS Katowice
5 listopada, niedziela, godz. 17:30
Michał Winiarski ma spory problem zwłaszcza na pozycji przyjmującego. Do kontuzjowanego Mateusza Bieńka, chorego Trevora Clevenot w minioną niedzielę dołączył Bartosz Kwolek i zawiercianie na lewym skrzydle pozostają tylko z Patrykiem Łabą oraz Samuelem Cooperem. We wtorek rozgrywali spotkanie w ramach pucharu CEV z TSV Raiffeisen Hartbeg, które zwyciężyli 3:0, a w trzecim secie jako przyjmujący grał nominalny libero – Luke Perry (skuteczność w ataku 2/5 – 40%).
Problem ma także Grzegorz Słaby, ale innej natury. Jego zespół zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i nie prezentuje się tak jakby tego od swoich zawodników oczekiwał. Do tej pory nie wygrali nawet seta, a dobrych fragmentów gry jest zdecydowanie zbyt mało. Nawet jak wypracowują sobie prowadzenie to szybko je roztrwaniają. – W meczu ze Ślepskiem indywidualnie paru z nas zagrało nieźle, ale nie funkcjonowaliśmy jako grupa i w trudnych momentach brakowało pewności siebie. Myślę, że wynika to też z tego, że gramy trzeci mecz i trzeci mecz przegrywamy, ale musimy znaleźć jakieś rozwiązanie na to, by w przyszłości radzić sobie w takich momentach i brać odpowiedzialność na siebie – powiedział Damian Domagała. W starciu drużyn bez zwycięstwa lepiej poradzą sobie zawiercianie i to oni dopiszą sobie trzy ,,oczka”.
Typ redakcji: Aluron CMC Warta Zawiercie – GKS Katowice 3:1
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Exact Systems Hemarpol Częstochowa
6 listopada, poniedziałek, godz: 20:30
W piątek 3 listopada kędzierzynianie rozegrają spotkanie z Jastrzębskim Węglem o Superpuchar Polski. Jednak bez względu na jego wynik to oni będą zdecydowanym faworytem w starciu z częstochowianami. Uraz Marcina Janusza wydaje się być niegroźny, a w meczu z olsztynianami z powodzeniem zastąpił go Przemysław Stępień. Dużo poważniejsza jest natomiast kontuzja Wojciecha Żalińskiego, który przeszedł zabieg kolana, co wyklucza go z gry na dłuższy czas. W starciu tym być może Tuomas Sammelvuo da odpocząć niektórym zawodnikom, więc skład ZAKSY może nieco zaskoczyć.
Terminarz nie rozpieszcza częstochowian. Po starciu z mistrzem Polski udają się na trudny teren do Kędzierzyna-Koźla. Nie można wymagać od graczy beniaminka, żeby wygrali z naszpikowaną gwiazdami drużyną gospodarzy. Jednak taki trudny początek może zaowocować w dalszej części sezonu, gdyż wielu graczy ich drużyny potrzebuje ogrania na plusligowych boiskach. Będzie to dla nich kolejny test oraz możliwość zagrania na luzie i bez presji. Punktów pewnie nie zdobędą, ale to doświadczenie będzie im potrzebne, gdy zmierzą się z ekipami znajdującymi się na podobnym poziomie jak oni.
Typ redakcji: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Exact Systems Hemarpol Częstochowa 3:0
Jastrzębski Węgiel – Asseco Resovia Rzeszów
8 listopada, środa, godz: 17:30
Wisienką na torcie 4. kolejki ma być spotkanie złotych i brązowych medalistów poprzedniego sezonu. Gospodarze będą po meczu o Superpuchar Polski i dużo może zależeć od jego przebiegu. Do tej pory są liderem tabeli i choć miewali gorsze momenty to potrafili sobie z nimi radzić. W efekcie czego stracili tylko jednego seta i choć także oni nie grają w pełnym składzie to młody środkowy Adrian Markiewicz radzi sobie lepiej niż przyzwoicie. Jednak teraz naprzeciwko niego stanie dwóch reprezentantów Polski, więc poprzeczka powędruje znacznie wyżej.
Rzeszowianie, mimo że przegrywali 0:2 z zawiercianami, to odwrócili losy rywalizacji. Dobrą zmianę dał Yacine Louati oraz przesuniecie na atak Klemena Čebulja. Czy trener Giampaolo Medei zaryzykuje i takim składem rozpocznie środowy pojedynek? Wydaje się to mało prawdopodobne i zapewne Jakub Bucki dostanie szansę, a opcję taką pozostawi sobie na ewentualne trudne momenty. Cały czas bowiem poza grą jest Stephen Boyer, ale istnieje szansa, że w tym spotkaniu będzie już w szerokim składzie. – Mam nadzieję, że ten czas uda się odpowiednio przepracować. Do kolejnego spotkania mamy kilka dni. Liczę, że wszyscy kontuzjowani zawodnicy wrócą i będziemy w stanie zaprezentować się z dobrej strony w Jastrzębiu-Zdroju – powiedział Paweł Zatorski. Wszyscy liczą na to, że będzie to pojedynek godny medalistów PlusLigi.
Typ redakcji: Jastrzębski Węgiel – Asseco Resovia Rzeszów 3:2
Zobacz również
Wyniki i tabela PlusLigi
źródło: inf. własna