Na 3 dni przed startem w play-off z rywalizacji z nich wypadł BAS, który decyzją Sądu Odwoławczego przy PZPS został wypchnięty z czołowej ósemki. – Nikt nam nic nie wytłumaczył – słychać głosy z Białegostoku.
Nie milkną echa zamieszania związanego z walkowerem dla PZL Leonardo Avii Świdnik za mecz z Lechią, w którym zagrał nieuprawniony zawodnik zatwierdzony do gry przez PLS. Drużyna z Tomaszowa Mazowieckiego odwołała się od tej decyzji, a w środę Sąd Odwoławczy przy PZPS przychylił się do jej zdania. To oznaczało, że odzyskała komplet punktów, który pozwolił jej wskoczyć na siódme miejsce w tabeli, a co za tym idzie – także do play-off, wypychając z nich BAS Białystok. – Przy zamkniętych drzwiach zapadła decyzja o walkowerze. Ktoś musiał ją podjąć na podstawie konkretnych przepisów. Potem ją cofnięto. Jest to dziwna sytuacja. Nie dostaliśmy żadnej oficjalnej informacji w tej sprawie. Nikt nam nic nie wytłumaczył. Zostaliśmy najbardziej poszkodowani – słychać głosy z Białegostoku.
BAS kozłem ofiarnym
Na święta białostoczanie rozjeżdżali się w dobrych nastrojach, bowiem mieli zagwarantowany udział w play-off. Na trzy dni przed ich startem okazało się jednak, że w nich nie zagrają i to nie ze swojej winy, a przez zamieszanie ze strony PLS-u. Trudno więc się dziwić, że w Białymstoku mocno są rozgoryczeni całą sytuacją. – Jestem bardzo rozczarowany – nie ukrywa trener białostoczan, Krzysztof Andrzejewski. – Czuję, że sportowo wykonaliśmy dobrze swoją robotę. Grając czysto, zdobyliśmy 50 punktów i powinniśmy być w play-off. Zasłużyliśmy na nie, grając fair. Nie można zapomnieć, że to nie tylko nasza praca, ale także wielu innych ludzi. Ktoś inwestuje w klub, dotuje go, czeka na play-off, a tutaj jedną decyzją została zniweczona praca wielu osób i zawiedzione ich oczekiwania – dodał.
W Białymstoku zdają sobie sprawę, że gdyby BAS zdobył kilka oczek więcej, to nie musiałby oglądać się na innych, ale mimo wszystko czują, że zostali pokrzywdzeni. – Mogliśmy wygrać ostatni mecz za 3 punkty, w innym spotkaniu je zdobyć i teraz wcale byśmy o tym nie rozmawiali, tylko bylibyśmy w play-off. Od początku wiedziałem, że do końca będą ważyły się losy awansu. Jeden wygrany mecz robił niebagatelną różnicę. Jeśli Lechia wygrała, grając z nieuprawnionym zawodnikiem, który na dodatek został wybrany MVP, to kto gra nie fair? – zastanawia się Andrzejewski.
Sprawiedliwe rozwiązanie?
Wydaje się, że nie ma złotego środka na rozwiązanie zamieszania wywołanego przez decyzję PLS-u. Gdyby sytuacja miała miejsce we wcześniejszej fazie sezonu, to można by powtórzyć mecz pomiędzy Lechią i Avią, bo w nim zagrał nieuprawniony zawodnik. Gdyby do play-off było więcej czasu można by rozegrać dodatkowy mecz pomiędzy Lechią i BAS-em, aby żadna z drużyn nie była pokrzywdzona i aby w sportowej rywalizacji rozstrzygnęły się losy awansu do play-off, a nie przy „zielonym stoliku”. Teraz mleko się już rozlało i niezależnie od tego, jak zakończy się ten sezon w TAURON 1. Lidze, to i tak niesmak pozostanie.
źródło: inf. własna