– To jest dla nas wielkie zwycięstwo, bo do tej pory ćwierćfinały wielkich imprez były dla nas przekleństwem. Odpadaliśmy w poszczególnych turniejach i wreszcie udało nam się awansować do najlepszej czwórki – powiedział w rozmowie z Marcinem Lepą w Polsacie Sport Yuki Ishikawa, przyjmujący reprezentacji Japonii.
Piszą historię japońskiej siatkówki
Siatkarze reprezentacji Japonii potwierdzili wysoką formę z fazy interkontynentalnej Ligi Narodów. W ćwierćfinale rozgrywanym w Gdańsku podopieczni Philippe’a Blaina w trzech setach odprawili z kwitkiem Słoweńców, osiągając historyczny wynik. – Nadal jesteśmy w Lidze Narodów. Piszemy swoją historię. To jest dla nas wielkie zwycięstwo, bo do tej pory ćwierćfinały wielkich imprez były dla nas przekleństwem. Odpadaliśmy w poszczególnych turniejach i wreszcie udało nam się awansować do najlepszej czwórki. Dalej chcemy walczyć – przyznał Yuki Ishikawa.
Zawodnicy z Kraju Kwitnącej Wiśni najwięcej problemów mieli w premierowej odsłonie, ale świetnie spisali się w jej końcówce, a w kolejnych setach naciskali na rywali coraz bardziej. – Wygraliśmy 3:0 i to jest najważniejsze. Wprawdzie w każdym secie wynik był blisko, ale chyba kluczem do zwycięstwa była pierwsza partia, w której przekonaliśmy się, że możemy pokonać równo grających Słoweńców i awansować do półfinału Ligi Narodów – dodał przyjmujący reprezentacji Japonii.
Rozczarowani po meczu byli podopieczni Gheorghe Cretu, którzy w przeszłości byli już w czołowej czwórce Ligi Narodów. Tym razem ta sztuka im się nie udała. – W pierwszym secie mieliśmy szansę na zwycięstwo, ale Japończycy w jego końcówce grali dużo spokojniej. Potem ciężko nam było złapać swój rytm w drugiej i trzeciej partii. Tego dnia rywale byli po prostu lepsi – przyznał słoweński przyjmujący, Klemen Cebulj.
Mimo że Europejczycy próbowali odrzucić przeciwników zagrywką od siatki, to do końca im się to nie udało, przez co Masahiro Sekita mógł prowadzić kombinacyjną grę. – Nasza zagrywka była bardzo dobra, ale rywale zagrali super na przyjęciu. Dzięki temu ich rozgrywający miał ułatwione zadanie na rozegraniu. Często mieli pojedynczy blok. Za to jak my mieliśmy szansę na niskim bloku, to nie wychodziło nam tak jak chcieliśmy – zakończył słoweński siatkarz.
źródło: inf. własna, polsatsport.pl