Mimo sporych problemów zdrowotnych w tym sezonie, Jastrzębski Węgiel zakończył fazę zasadniczą na drugim miejscu. W najbliższy weekend powalczy również o Puchar Polski. – Kwarantanny mocno nas poturbowały. Ostatecznie i tak kończymy fazę zasadniczą na drugiej pozycji, więc mimo że nie było łatwo, to można powiedzieć, że wychodzimy z tego obronną ręką – podsumował przyjmujący Yacine Louati.
Jak ocenisz fazę zasadniczą w wykonaniu Jastrzębskiego Węgla?
Yacine Louati: – Bardzo się ciągnęła, pojawiało się wiele przeszkód, przede wszystkim związanych z koronawirusem, który dotknął nas cztery razy. Nie było tak, że byliśmy chorzy wszyscy razem, tylko co jakiś czas zarażeni byli kolejni siatkarze, ale i tak dwutygodniową kwarantannę musieli przechodzić wszyscy, nawet ci, którzy chorzy nie byli. Mnie dotknęło to za drugim razem, kiedy wróciliśmy z Rumunii, gdzie wywalczyliśmy kwalifikację do fazy grupowej Ligi Mistrzów. To był w pewnym sensie moment kulminacyjny, ponieważ właśnie jadąc na ten turniej kwalifikacyjny zachorowaliśmy i to ostatecznie uniemożliwiło nam grę w Lidze Mistrzów. To był początek naszych problemów, do tamtego momentu byliśmy na drugim miejscu w lidze, przegraliśmy tylko z ZAKSĄ, a te kwarantanny mocno nas poturbowały. Ostatecznie i tak kończymy fazę zasadniczą na drugiej pozycji, więc mimo że nie było łatwo, to można powiedzieć, że wychodzimy z tego obronną ręką.
To pewnie było frustrujące, że nie mogliście wziąć udziału w fazie grupowej Ligi Mistrzów?
– Tak, bardzo tego żałujemy, bo myślę, że grupa z zespołami z Berlina, Ljubljany i Kazania była dla nas do wygrania, a co najmniej znalezienia się wśród najlepszych ekip na drugim miejscu, co dałoby nam możliwość gry o półfinał, tak jak ZAKSA. W minionym sezonie Jastrzębski Węgiel pokonał Zenita Kazań w Lidze Mistrzów i chcieliśmy kontynuować tę dobrą passę. Niestety drugi rok z rzędu te rozgrywki kończą się nieprzyjemnie dla klubu.
Przed wami turniej finałowy Pucharu Polski. Jak ocenisz półfinalistów?
– ZAKSA jest dla mnie zdecydowanym faworytem. Kędzierzynianie grają niesamowicie w tym momencie, mają niezwykłą dynamikę. Benjamin Toniutti zna swoich kolegów jak własną kieszeń. Ich rywal, zespół z Zawiercia, może sprawić niespodziankę, ale nie sądzę, żeby byli w stanie ich pokonać. Nasz przeciwnik, Trefl Gdańsk, opiera swoją grę na doświadczonym Mariuszu Wlazłym, który może rozegrać wielki mecz. Gdańszczanie mieli trochę problemów na początku sezonu, ale mocno zakończyli fazę zasadniczą, więc też są w dobrej formie. To będzie zacięte starcie. My mamy jeszcze trochę problemów związanych z koronawirusem, Tomasz Fornal jest chory od niedzieli, to dla niego czwarta kwarantanna.
Jakie są mocne i słabe strony Jastrzębskiego Węgla?
– Naszą siłą jest głębia składu. Mamy trzech bardzo dobrych przyjmujących i czwartego, który też może zrobić różnicę w ofensywie, do tego dwóch równych atakujących i rozgrywających, a także trzech środkowych, którzy grają na bardzo wysokim poziomie. To pozwala nam na rotowanie składem na przestrzeni tak długiego sezonu. Naszą słabością jest bez wątpienia to, że nie ma jednej żelaznej szóstki, jak w ZAKSIE, która od lat funkcjonuje z tymi samymi zawodnikami, zmiany w ich składzie są niewielkie. To zespół bardzo zgrany i działa jak szwajcarski zegarek.
Jesteś zadowolony ze swojej gry w tym sezonie?
– Tak, wszystko się dla mnie dobrze ułożyło. Sezon przygotowawczy był ciężki, trochę czasu mi zajęło odnalezienie się w lidze, ale kiedy zaczęły się mecze, powoli wracałem do odpowiedniego rytmu, tym bardziej, że szybko zaczęliśmy wygrywać. Potem zaczęły się problemy, ale generalnie jestem zadowolony z tego sezonu. Jeśli chodzi o rozgrywki, to myślę, że nasz zespół jest zbudowany tak, by zdobywać medale. To oczywiste, ale żeby to osiągnąć, to trzeba pokonać ZAKSĘ, z którą ciężko wygrać. Na neutralnym terenie, tak jak w Krakowie podczas Pucharu Polski, jeśli awansujemy do finału, to jest to do zrobienia. Jednak ich gra bardzo destabilizuje przeciwników, nigdy nie pozwalają im grać swojej siatkówki i są znakomici w obronie, więc będzie to trudne zadanie.
Wiesz już, gdzie zagrasz w przyszłym sezonie?
– Jestem w trakcie rozmów z moim menedżerem, wszystko powinno się wyjaśnić w najbliższych tygodniach.
Po zakończeniu rozgrywek klubowych nadejdzie czas na zgrupowanie kadry. Czekasz już na to, myślisz o igrzyskach olimpijskich, do których jeszcze tylko cztery i pół miesiąca?
– Bardzo brakuje mi reprezentacji, wiele wspaniałych chwil dzieliłem z tą drużyną odkąd z nią gram. Zrobię wszystko, żeby ponownie przeżyć te momenty i zagrać na wielkich turniejach, takich jak Igrzyska Olimpijskie. To była dla mnie duża motywacja w tym sezonie, to był też powód, dla którego wybrałem PlusLigę, rozgrywki bardzo wyrównane, gdzie gra się pod presją. Od trzech lat wożę ze sobą flagę Francji, gdziekolwiek się przeprowadzam. Leży w mojej szafie i za każdym razem, kiedy sięgam po ubranie, to przypomina mi ona, że reprezentacja narodowa jest moim celem.
źródło: ffvb.org, opr. własne