Yacine Louati po roku przerwy powraca do Asseco Resovii Rzeszów. Francuz ma nadzieję na przełamanie ciążącego na drużynie fatum i sięgnięcia po kolejne trofea. Jak sam przyznał w rozmowie z portalem plusliga.pl szans na to nie będzie w nadchodzącym sezonie brakowało.
Transakcja wiązana
Asseco Resovia Rzeszów przed startem nowego sezonu zbroi szeregi. Do stolicy Podkarpacia po roku przerwy wróci również Yacine Louati. Jak się okazuje Francuz do Rzeszowa nie przeniesie się sam. 'Transakcja wiązana’ tyczy się również jego narzeczona Laura Heyrman. Belgijska środkowa w obronie tytułu wesprze KS DevelopRes, a para nie może doczekać się nadchodzących wyzwań.
– To ja podpisałem najpierw kontrakt w Rzeszowie. Nie pamiętam już nawet kiedy to było, ale dość dawno. W zasadzie to nie ma w tym nic szczególnego. W naszej parze to ja podpisałem umowę pierwszy, potem Laura i tyle – powiedział na łamach portalu plusliga.pl przyjmujący.
Przepis na sukces?
Rzeszowski pretendent od paru sezonów próbuje wrócić na szczyt. Kandydatów do tytułu mistrza Polski oraz innych trofeów nie brakuje, zaś forma Asseco Resovii zwykle przyprawia ich kibiców o zawrót głowy. Co rok sytuacja się powtarza. Duże roszady, a potem rozczarowanie. W ostatnim wywiadzie Francuz pokusił się o ocenę potencjału swojej nowej 'starej’ drużyny, mając nadzieję na przełamanie nieszczęsnego fatum.
– To jest trudne pytanie i gdyby łatwo było na nie odpowiedzieć, to z łatwością wygralibyśmy PlusLigę, a wiadomo jak wymagające są to rozgrywki i jak ciężko jest je wygrać. Przede wszystkim to nie jest tak, że tylko Asseco Resovia ma mocny skład i chciałaby osiągnąć sukces. Mocnych zespołów, które dokonały ciekawych transferów, jest sporo i konkurencja w Polsce jest duża. Nie tylko w Rzeszowie są głośne nazwiska i wysokie cele. Klubów z takimi aspiracjami i oczekiwaniami jak nasz jest więcej. (…) Mam nadzieję, że swoją osobą i grą pomogę zespołowi w tym, żeby właśnie podążać taką drogą i żeby te wszystkie klocki w drużynie były dobrze poukładane. Liczę na to, że wszyscy będziemy mieli takie podejście i będziemy wspólnie pracować, żeby drużyna jak najwięcej wygrywała, bo o to w tym wszystkim chodzi. Myślę, że pozytywnym impulsem może być też osoba naszego nowego trenera – Massimo Bottiego (…) – przyznał.
Jednym z dodatkowych bodźców jest również fakt, że Asseco Resovia Rzeszów, mimo nie do końca udanej kampanii wystąpi w Lidze Mistrzów. Taką decyzję podjął CEV na wniosek klubu, który wraz z m.in. ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, ubiegał się o dziką kartę. Drużyna z Podkarpacia takie zaproszenie dostała, a Massimo Botti i tak nie ucieknie przed 'polskim’ debiutem w europejskiej elicie. Zdaniem 33-letniego przyjmującego, tym razem miejsca na wpadki nie będzie.
– Mamy takie historie za sobą, które wydarzyły się dwa lata temu i niestety zdarzały się nam zbyt często, że przyjeżdżały do nas niżej notowane zespoły i występując w roli czarnego konia grały z nami bardzo swobodnie. Kiedy masz nazwisko na koszulce takiego klubu jak Asseco Resovia, to jest to pewna presja, żeby grać dobrze. Mam więc nadzieję, że uda nam się zagrać lepiej niż dwa lata temu również w Lidze Mistrzów, ponieważ to był nasz problem, że byliśmy naprawdę silni pod koniec, ale nie potrafiliśmy grać razem w październiku i listopadzie, kiedy zaczynają się już rozgrywki pucharowe. To będzie powiedzmy taki jeden z punktów kontrolnych naszego sezonu, żeby osiągnąć naprawdę dobry poziom gry wcześniej niż dwa lata temu – skomentował wcześniejsze poczynania rzeszowian w Lidze Mistrzów.
Najpierw krótka przerwa
Francuzi, podobnie jak Polacy, czy Włosi, są jednymi z pretendentów do wygrania nadchodzących mistrzostw świata. Z pewnością nie będzie to łatwe zadanie, ale dwukrotni mistrzowie olimpijscy mają papiery na rozegranie kolejnego fantastycznego turnieju. W czempionacie udział weźmie także Yacine Louati. 33-latek przyznał, że po krótkiej przerwie, jak najszybciej stawi się w Rzeszowie, rozpoczynając intensywne przygotowania do sezonu klubowego.
– Oczywiście, że tak i trzeba na to znaleźć sposób. Jak się gra w reprezentacji od maja do końca września, to jest to bardzo długo, ale to jest część naszej pracy. Ja się w pewnym sensie cieszę, że nie będę miał zbyt wiele przerwy po mistrzostwach świata do początku sezonu PlusLigi, ponieważ jak się uczestniczy w okresie przygotowawczym do sezonu, to jest to jednak sporo innej pracy niż gra w meczach reprezentacji na wielkich turniejach. Wydaje mi się, że w pewnym sensie wracając szybko z gry w kadrze do klubu łatwiej jest utrzymać rytm gry. (…) Mam tylko nadzieję, że zarówno jako klub, jako drużyna i jako grupa graczy, będziemy w stanie poradzić sobie w Rzeszowie ze stopniowym dołączeniem wszystkich zawodników tak, żeby zapewnić im odpoczynek, którego potrzebują, ale także zaangażować ich jak najszybciej do pracy, a wszystko po to, aby osiągnąć jak najlepsze wyniki już w pierwszych meczach sezonu – powiedział w rozmowie francuski lewoskrzydłowy
Przed rokiem historyczne mistrzostwo Polski wywalczył KS DevelopRes Rzeszów, w którym zagra narzeczona zawodnika. Nic więc dziwnego, że oboje ostrzą sobie zęby na sukces, o którym zapewne marzy cała stolica Podkarpacia. – Dokładnie. To byłoby spełnienie marzeń dla całego miasta, gdyby oba nasze zespoły miały ze sobą świetne sezony. Byłaby to na pewno niesamowita chwila dla Rzeszowa – dodał na koniec.
Zobacz również:
Kiedy skład na mistrzostwa świata? Nikola Grbić: Nie mogę ryzykować