Drużyna Hospel Płomień Sosnowiec podejmowała na własnym parkiecie PMKS Nike Węgrów. Po zaciętym 5-setowym spotkaniu zwycięstwo odniosły przyjezdne i tym samym przeskoczyły w tabeli sosnowiczanki. Z kolei do Warszawy przyjechały zawodniczki Gedanii Politechniki Gdańsk. W starciu beniaminków lepsze okazały się warszawianki, które wygrały dość gładko tę potyczkę 3:0.
SOLIDNA ZAGRYWKA
Mecz lepiej otworzyły gospodynie, które szybko zbudowały sobie 3-punktowe prowadzenie (6:3, 8:5, 9:6). Przy zagrywce Amelii Bogdanowicz sosnowiczanki zdobyły 4 punkty z rzędu (12:6). Bardzo dobrze grały w elemencie bloku. Chwilę później padła kolejna seria punktowa dla Płomienia Sosnowiec, tym razem w polu serwisowym świetnie spisywała się Agata Sklepik. Przyjezdne nie mogły skończyć swoich ataków (7:18). Nie pomagały przerwy brane przez trenera gości ani wykonywane przez niego zmiany. Gospodyniom wszystko wychodziło. W końcówce seta węgrowianki grały bardzo ambitnie w obronie, co pozwoliło im odrobić 3 „oczka” (12:20). Jednak to było wszystko na co było je stać. Dwie ostatnie akcje należały do gospodyń. Najpierw z lewego skrzydła zaatakowała Sklepik, a potem piłkę przechodzącą skończyła Wiktoria Niwald (25:14).
SERIE PUNKTOWE
Początek drugiego seta ponownie należał do sosnowiczanek, które na starcie prowadziły 4:0. Jednak rywalki bardzo szybko odrobiły tę przewagę. Potem na zmianę oba zespoły zdobywały punkty seriami. Po kolejnej świetnej zagrywce Sklepik gospodynie wyszły na 3-punktowe prowadzenie (7:4). Nie trwało to jednak długo, po bloku na Emilii Malkiewicz, węgrowianki po raz kolejny doprowadziły do remisu (7:7). Przez chwilę obie drużyny prowadziły wyrównaną grę. W końcu na 4 punkty odskoczyły przyjezdne, dzięki skutecznemu uderzeniu Joanny Waszyńskiej (16:12). Węgrowianki powiększyły swoje prowadzenie dzięki czapie Dominiki Surlit (20:15). Do końca tej partii Nike Węgrów kontrolował sytuację na boisku, nie pozwalając zbliżyć się rywalkom na więcej niż 2 punkty. Ostatni atak w tym secie należał do Waszyńskiej (25:22).
LEPSZA GRA W KOŃCÓWKACH
Trzecia partia rozpoczęła się od gry punkt za punkt (4:4, 8:8, 11:11). Żadna z drużyn nie mogła zbudować sobie kilku punktowej przewagi. W końcu po asie serwisowym Oliwii Jankowskiej zrobiło się 13:11 dla gości. Jednak wynik tego seta szybko wrócił do remisu po ataku z obiegnięcia Justyny Jankowskiej (16:16). Na kolejne 2-punktowe prowadzenie wyszły gospodynie po skutecznym bloku na Dominice Surlit (23:21). Tym razem nie dały już się dogonić rywalkom. Set zakończyła atakiem z lewego skrzydła Malkiewicz (25:22).
Podrażnione przegraną w poprzednim secie węgrowianki lepiej weszły w 4. odsłonę (4:2). Jednak gospodynie szybko złapały swój rytm gry i po ataku Urszuli Bogacz wyrównały wynik (5:5). Pierwsze na większe prowadzenie wyszły gospodynie, które przy zagrywce Jankowskiej zdobyły 3 punkty z rzędu (11:8). Węgrowianki od tamtego czasu poprawiły grę w obronie dzięki czemu dogoniły rywalki. Dzięki świetnym atakom Natalii Godlewskiej i Oliwii Jankowskiej wyszły nawet na prowadzenie (15:13). Wtedy o czas poprosił trener Płomienia Sosnowiec, lecz niewiele on wniósł. Nike Węgrów utrzymywał 2-punktową przewagę (19:17). Końcówka zdecydowanie należała do gości. Przyjezdne zdobyły 4. punkty z rzędu dzięki bardzo dobrej grze w polu serwisowym oraz na siatce (23:17). Ostatni punkt węgrowianki przypieczętowały skutecznym blokiem (25:19).
BŁĘDY ZADECYDOWAŁY
Od początku tie-breaka było widać, że oba zespoły wyszły skoncentrowane i bardzo chciały wygrać ten mecz. Gra przez dłuższy czas toczyła się punkt za punkt (2:2, 4:4). Pierwsze przewagę zdobyły przyjezdne po skutecznym uderzeniu Waszyńskiej z lewego skrzydła (6:4). Od tego momentu Nike Węgrów utrzymywało 2-punktowe prowadzenie (8:6, 10:8). Przy zagrywce Mai Orzyłowskiej przyjezdne odskoczyły na 4 punkty, dzięki błędom rywalek, które raz po raz myliły się w ataku. Mecz zakończył się po kiwce z środka Oliwii Jankowskiej (15:11).
MVP: Joanna Waszyńska
Hospel Płomień Sosnowiec – PMKS Nike Węgrów 2:3
(25:14, 22:25, 25:22, 19:25, 11:15)
Składy zespołów:
Płomień: Bogdanowicz, Kuczyńska, Bogacz, Jankowska, Malkiewicz, Sklepik, Kobusińska (libero) oraz Pazio, Niwald, Trzcińska
Nike: Hochołowska, Surlit, Ejsmont, Godlewska, Waszyńska, Orzyłowska, Dutkiewicz (libero) oraz Klisiak, Bodys, Piszcz, Budnik
KLUCZEM – BLOK
Świetne otwarcie spotkania zaliczyły gospodynie, które po ataku Zofii Sobanty prowadziły 5:1. Gdańszczanki nie były w stanie zdobyć punktu. Seria warszawianek skończyła się dopiero po popsutej zagrywce Martyny Zięby (8:2). Zawodniczki KSG Warszawa znakomicie czytały grę swoich rywalek. Najpierw punktowym blokiem popisała się Aleksandra Jedut, a w kolejnej akcji Jagoda Michałek (13:4). Czas wzięty przez trenera Gedanii Gdańsk nie zmienił obrazu gry. Dopiero asy serwisowe Wiktorii Piszczek pozwoliły przyjezdnym odrobić kilka punktów z rzędu (7:15). Warszawianki zdominowały siatkarki z Gdańska, grą blokiem. Po kolejnej punktowej czapie Martyny Zięby na Julii Kowalskiej było już 18:8. W końcówce dobrze atakiem pracowała Katarzyna Saj (21:11). Set zakończył się po błędzie Wiktorii Piszczek (25:13).
SIŁA W ATAKU
W drugim secie ponownie warszawianki bardzo szybko zaczęły budować sobie przewagę. Po ataku ze skrzydła Zuzanny Kudlik, prowadziły już 6:2. Zawodniczki Gedanii Gdańsk zdobywały tylko pojedyncze punkty. Dzięki skutecznemu uderzeniu Aleksandry Deptuch, nie dały odskoczyć rywalkom (10:6). Przez dłuższy czas gospodynie utrzymywały 4-punktowe prowadzenie w tej partii (14:10). W końcu przy zagrywce Kudlik zdobyły kilka punktów w serii (18:12). Po stronie gdańszczanek najlepiej radziła sobie Julia Kowalska, która dostawała większość piłek do ataku. To było jednak za mało na rozpędzone gospodynie. Po kolejnym punkcie zdobytym przez Sobanty zrobiło się już 21:14. Ostatni punkt zdobyła zagrywką Aleksandra Baczewska (25:16).
NIEWYKORZYSTANA SZANSA
Trzecia odsłona rozpoczęła się od wyrównanej gry obu ekip (3:3). Przez błędy w wystawie piłki po stronie Gedanii Gdańsk, 3-punktowe prowadzenie uzyskały zawodniczki KSG Warszawa (6:3). Tym razem nie wypracowały sobie jednak dużej przewagi, dzięki dobrej postawie na boisku – Deptuch (8:7). Wynik wciąż oscylował wokół remisu. Po asie serwisowym Marii Kurnatowskiej zrobiło się po 13. Gedania Gdańsk zaczęła się o wiele lepiej prezentować na parkiecie. Prym wiodła Kowalska, dzięki jej skuteczności przyjezdne wyszły na pierwsze prowadzenie w tym meczu (18:15). Dwa punktowe bloki z rzędu pozwoliły im zwiększyć swoją przewagę do 5 punktów (20:15). W tym momencie za odrabianie straty punktowej zabrały się gospodynie, które nie chciały grać już 4. partii. Po ataku Grzelak zbliżyły się na 2 „oczka” (20:22). Gdańszczanki doprowadziły jednak do piłki setowej. Nie wykorzystały żadnej z trzech okazji. KSG Warszawa zdołało doprowadzić do gry na przewagi, którą rozwiązały na swoją korzyść. Ostatnie 2 punkty przyjezdne oddały po błędach własnych (24:26).
MVP: Maja Kott
KSG Warszawa – Gedania Politechnika Gdańsk 3:0
(25:13, 25:16, 26:24)
Składy zespołów:
KSG: Michałek (2), Jedut (3), Kott (2), Saj (15), Sobanty (11), Zięba (6), Terlikowska (libero) oraz Saad (libero), Kierlewicz (5), Kudlik (4), Baczewska (1), Grzelak (1), Wojtyniak (1)
Gedania: Laskowska (6), Herrmann (1), Stafecka (2), Deptuch (13), Piszczek (2), Gałucha (2), Jankowska (libero) oraz Kwiecińska (libero), Kowalska (13), Kurnatowska (3), Piotrowska
Zobacz również:
I liga K: Enea Energetyk z kompletem punktów, zacięty mecz w Imielinie
źródło: inf. własna