21 września 2014 roku to wyjątkowa data dla polskiej siatkówki i jej kibiców. To tego dnia wieczorem katowicki Spodek odleciał, a radości, łzom szczęścia i uściskom satysfakcji nie było końca. W kulminacyjnym momencie polscy siatkarze wskoczyli na podium, a niedługo później Michał Winiarski wzniósł upragniony puchar. Oto krótka historia mistrzostw świata, które w 2014 roku stało się motorem napędowym Polaków do kolejnych sukcesów. Dzisiaj mija 10 lat od tego momentu.
Wyjątkowy czas
Te mistrzostwa były wyjątkowe pod każdym względem. Inauguracyjny mecz Polska – Serbia rozegrany na Stadionie Narodowym był wydarzeniem bezprecedensowym. Wypełniony pop brzegi obiekt poniósł polskich siatkarzy do wygranej w trzech setach. Oprócz Warszawy uczestnicy mistrzostw rywalizowali także w Krakowie, Gdańsku, Łodzi, Bydgoszczy oraz w Katowicach.
W rozgrywkach grupowych biało-czerwoni rywalizowali także z Argentyną, Australią, Wenezuelą i Kamerunem. Wygrali wszystkie swoje starcia w grupie A i już wtedy wlali nadzieję w serca kibiców. Set stracony z Kamerunem nawet tego nie zachwiał. Był to wypadek przy pracy.
Emocje nie z tej ziemi
Druga faza rozgrywana była w Łodzi i Bydgoszczy, a Polacy swoje mecze grali w centrum kraju. Nie zaczęli dobrze, ponieważ przegrali 1:3 z Amerykanami. Walczyli jednak do końca, a w pokonanym polu zostawili następnie Włochów i Irańczyków. Gdy pokonali też Francję awansowali do kolejnego etapu.
W nim już łatwo nie było. W dwóch grupach trzy drużyny walczyły o dwa miejsca w półfinale. Biało-czerwoni trafili na dwie siatkarskie potęgi – Brazylię i Rosję. Oba spotkania to absolutny top siatkarski. Emocje i nerwy na boisku i trybunach, na których siedziało kilkanaście tysięcy kibiców, sięgały zenitu. Wielu mogłoby bez wątpienia być blisko zawału serca. Oba mecze zakończył tie-break, tie-break wygrywany przez reprezentację Polski. Przed tym etapem nastroje nie były radosne, każdy wiedział kim są rywale, a jednak w radosnym szale i siatkarze i kibice mogli przenieść się z Łodzi do Katowic, by już tam walczyć o medale.
Przed meczem z Rosją atmosfera była napięta, w trakcie meczu też, tym bardziej, że po dwóch wygranych przez Polaków setach, rywale przejęli inicjatywę. Kiedy trzeba było ekipa Antigi zrobiła swoje, a hala w Łodzi oszalała ze szczęścia.
Droga do pełni szczęścia
Półfinałowym rywalem Polaków okazali się Niemcy, w katowickim Spodku w trakcie tego meczu próżno było szukać wolnego miejsca. Polacy wygrali dwa pierwsze bardzo zacięte sety, trzeciego oddali rywalom, by w kolejnym postawić kropkę nad „i”. Podopieczni Stephane’a Antigi awansowali do wielkiego finału. Cała Polska oszalała i z niecierpliwością czekała na niedzielne starcie, w którym polscy siatkarze mieli ponownie zmierzyć się z Brazylią.
Brazylijczycy bardzo chcieli zrewanżować się biało-czerwonym za wcześniejszą porażkę i sięgnąć po trofeum. W kraju wszyscy wierzyli jednak w moc Winiarskiego i spółki. Mimo wszystko nerwy były, a kanarkowi w pierwszym secie finału ucieszyli katowicki Spodek. Wygrali bowiem do 18. Jak się okazało, to było wszystko, na co pozwolili im Polacy. Świetny Mikołaj Mika, solidni Mariusz Wlazły i Michał Winiarski i maestro rozegrania, który dał dobrą zmianę Paweł Zagumny poprowadzili Polaków do największego sukcesu od kilkudziesięciu lat.
Trzęsące się ręce i kolana, łzy szczęścia napływające do oczu litrami, których nie można było powstrzymać, szał radości i krzyk satysfakcji. To wszystko wybuchnęło z potworną mocą od razu po tym, jak Mariusz Wlazły wpakował piłkę w boisko rywali, ostatnią piłkę turnieju, piłkę, która stała się początkiem nowej ery polskiej siatkówki na świecie.
21 września 2014 rok – początek pięknej historii
Polska siatkówka na ten dzień czekała 40 lat. Wcześniej próbowała dobijać się do czołówki. Wicemistrzostwo świata w 2006 roku, wygrana Liga Światowa sześć lat później, mistrzostwo Europy 2009 i inne medale na przestrzeni lat. Wszystko to przeplatane było sezonami mniej udanymi, czasami bardzo słabymi. Polacy choć zawsze groźni nie potrafili przez długi czas zawładnąć siatkówką na świecie. Tego dnia, w Katowicach wszystko się zmieniło, a reprezentacja Polski od dziesięciu lat rozdaje karty w każdym najważniejszym turnieju.
Choć teraz na boisku ze składu 2014 pozostało już niewielu: Dawid Konarski, Karol Kłos, Andrzej Wrona, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Paweł Zatorski i Rafał Buszek. Tych kluczowych w finale MŚ możemy już tylko oglądać na ławce lub poza nią. Mimo to siła polskiej reprezentacji nie maleje. Zmiana pokoleniowa przechodzi płynnie, a ostatnie wicemistrzostwo olimpijskie jest pięknym podsumowaniem tej dziesięcioletniej wyboistej, ale pięknej i pełnej sukcesów drogi.
Oby tak dalej POLSKA REPREZENTACJO!
Zobacz również:
Polski trener: Kolejne pomysły FIVB i CEV nie sprzyjają rozwojowi siatkówki na świecie
źródło: inf. własna