Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w ostatnim meczu rundy zasadniczej objęła prowadzenie w tabeli PlusLigi. Wystarczyły do tego dwa wygrane sety. Kędzierzynianie naparli na rywali w dwóch pierwszych setach, które kończyły się odpowiednio do 22 i 21 punktów. Na trzecią odsłonę trener Cretu wystawił drugą szóstkę. – Po objęciu przez nas prowadzenia 2:0 nastąpiły diametralne roszady i totalne rozluźnienie – mówił po meczu Wojciech Żaliński.
Kędzierzynianie w ostatnim czasie mierzyli się trzykrotnie Jastrzębski Węgiel, dwukrotnie w półfinale Ligi Mistrzów i raz w rozgrywkach PlusLigi oraz podejmowali Trefl Gdańsk w meczu zaległym rundy zasadniczej.
Nic więc dziwnego, że po zapewnieniu sobie pierwszego miejsca w tabeli trener Cretu dał swoim szóstkowym graczom odpocząć, a drugiemu składowi pograć. – W ostatnim czasie było bardzo dużo meczów. Oprócz półfinału Ligi Mistrzów z Jastrzębskim Węglem, który dał nam awans do wielkiego finału, pierwsza szóstka grała cały czas. Dlatego każda chwila odpoczynku dla pierwszego składu jest dla nas, można powiedzieć, złotem – przyznał rozgrywający Michał Kozłowski. A jak to spotkanie wyglądało z perspektywy boiska, opowiedział przyjmujący ZAKSY Wojciech Żaliński. – Dokładnie tak jak ostatnim meczu Ligi Mistrzów w Kędzierzynie-Koźlu wszystko, co było istotne w tym meczu, odbyło się w dwóch pierwszych setach. Potem po objęciu przez nas prowadzenia 2:0 nastąpiły diametralne roszady i totalne rozluźnienie. Nie daliśmy rady drużynie Trefla Gdańsk. Myślę, że nie będziemy specjalnie rozpaczać, ale szkoda jest zakończyć udaną rundę zasadniczą porażką.
W ćwierćfinale wicemistrz Polski zagra z GKS-em Katowice, który ostatecznie uplasował się na ósmej pozycji na koniec fazy zasadniczej. Czy zajęte miejsce w tabeli przez rywala ma jakieś szczególne znaczenie dla tej rywalizacji? – Play-off to są play-off. Nie można lekceważyć nikogo. Fakt, wygraliśmy z katowiczanami dwukrotnie. Raz 3:1, drugi raz u nas 3:0 dosyć gładko, ale nie spisywałbym GKS-u Katowice na straty. Wiem, że postawią się godnie i będzie naprawdę trudno ich pokonać – powiedział Kozłowski. – Play-off to jest nowe otwarcie, taki nowy rozdział. Musimy od początku budować swoją pozycję w tej fazie. Cel jest jeden – przejść dwa pierwsze mecze w rywalizacji z katowicką ekipą – dodał przyjmujący.
Poniedziałkowy wieczór przyniósł nam także drugie rozstrzygnięcie. Mianowicie, jakie drużyny znalazły się w fazie play-off. Trefl Gdańsk wskoczył na siódme miejsce w tabeli, czym GKS Katowice zamknął finałową ósemkę. – Bardzo się cieszymy. Było to bardzo stresujące dla nas spotkanie. Tym większa radość, że udało nam się awansować do play-off. Najtrudniejszy był dla nas tie-break. Może troszeczkę się rozkojarzyliśmy po tej czwartej partii, którą wygraliśmy dosyć wysoko. Kevin Sasak wszedł na zagrywkę, ustrzelił trzy asy serwisowe z rzędu, mieliśmy więc bezpieczną przewagę. Wiadomo, że wtedy gra się dużo łatwiej. A ten tie-break kosztował nas sporo nerwów i emocji – mówił Mateusz Mika. A z jakimi nadziejami wchodzą w play-off gdańszczanie? – Będziemy walczyć o to, by awansować. Może to brzmi głupio, bo ledwo się tam zakwalifikowaliśmy, ale trzeba zawsze wierzyć. Jeżeli się nie wierzy, to nigdy się nie wygrywa – zakończył przyjmujący Trefla Gdańsk.
źródło: inf. własna, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - materiały prasowe