Indykpol AZS Olsztyn wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo w sezonie 2020/2021. Po porażce 2:3 z Cerradem Enea Czarni Radom, zespół Daniela Castellaniego musiał uznać wyższość Ślepska Malow Suwałki. We własnej hali Akademicy nie zdobyli nawet seta. – Jesteśmy przede wszystkim bardzo rozczarowani naszą postawą i tym, jak ten mecz rozegraliśmy – nie ukrywał Wojciech Żaliński na antenie Radia UWM FM.
Chociaż Akademicy z Olsztyna w każdym z trzech setów musieli ustąpić pola Ślepskowi Malow Suwałki, to jednak niewiele zabrakło, aby odwrócić wynik na swoją korzyść. Tym bardziej, że olsztynianie bardzo dobrze zagrali w przyjęciu (61% skuteczności). W ataku jednak lepsi okazali się goście (52% skuteczności przy 46% AZS-u).
– Jesteśmy przede wszystkim bardzo rozczarowani naszą postawą i tym, jak ten mecz rozegraliśmy. Trener zawsze nam powtarza, żeby wykorzystywać szanse, które sami sobie wykreujemy. Dziś sporo ich wykreowaliśmy, mieliśmy sporo kontrataków i piłek po przyjęciu zagrywki, które nie było najgorsze. Nie byliśmy jednak skuteczni w ataku – mówił po meczu Wojciech Żaliński. – Mieliśmy sporo szans, których nie wykorzystaliśmy. To chyba nie był przypadek, bo przegraliśmy trzy sety w niemal identyczny sposób. Cały czas byliśmy blisko, trochę nam rywale uciekali, doganialiśmy ich. Potem my uciekaliśmy na dwa punkty, zaraz oni nas doganiali – skomentował przyjmujący.
– Mecz był bliski, no ale wynik jest wynikiem. Tak naprawdę decydowały detale i pojedyncze piłki. Ostatecznie przegraliśmy 0:3 – mamy dużo do poprawy i dużo motywacji, żeby to zrobić. W żadnym momencie meczu nie miałem wrażenia, żeby to wyglądało źle, ale wynik mówi sam za siebie – dodał Żaliński. – Nie było ani jednego momentu, w którym to rywale dominowali całkowicie na boisku. Ale też prawdę mówiąc każdego seta zaczynaliśmy od kilku punktów straty, co też pomagało drużynie Ślepska, bo mogli budować swoją pewność na boisku.
W 3. kolejce PlusLigi Indykpol AZS Olsztyn zmierzy się na wyjeździe z Aluronem CMC Warta Zawiercie.
źródło: opr. własne, Radio UWM FM