Decydujący mecz w ćwierćfinale play-off w Zawierciu przysporzył wielu emocji, ale najwięcej było ich w końcówce trzeciego seta, gdy trener Indykpolu AZS Olsztyn Javier Weber wpadł w furię po decyzji sędziego. Szkoleniowiec został ukarany żółtą kartką i uważał, że jego zespół został skrzywdzony przez arbitrów. O ocenę całej sytuacji serwis przegladsportowy.onet.pl poprosił szefa sędziów przy PZPS – Wojciecha Maroszka.
W trzeciej partii przy piłce meczowej atakujący Jurajskich Rycerzy Dawid Konarski, skutecznie blokuje ofensywę ze strony Moritza Karlitzka, a gospodarze cieszą się z wygranego seta. Już tylko jednego brakuje im do zwycięstwa w całym meczu i awansu do najlepszej czwórki.
Wtedy jednak trener olsztynian Javer Weber prosi o weryfikację wideo sytuacji poprzedzającej blok Konarskiego. Według argentyńskiego szkoleniowca, zanim rywale zdobyli punkt, ich zawodnik popełnił błąd. Mowa o sytuacji, w której piłkę do Karlitzka rozgrywał Karol Jankiewicz, a w tym samym momencie do bloku po przeciwnej stronie siatki wyskoczył środkowy Aluronu CMC Warty – Michał Szalacha. Powtórka ma wykazać, czy Szalacha popełnił błąd, przeszkadzając Jankiewiczowi w rozegraniu, czy też nie. Drugi arbiter Maciej Twardowski długo ogląda całą sytuację z różnych ujęć – dwukrotnie z kamer bocznych ustawionych na przeciwległych słupkach siatki oraz od tyłu. Podjęcie decyzji trwa dłużej niż zazwyczaj, co niecierpliwi obydwa zespoły, ale ostatecznie Twardowski pokazuje, że punkt należy przyznać zawiercianom, a stojący na słupku Paweł Burkiewicz kończy trzeciego seta. (…)
O ocenę tej spornej sytuacji serwis przegladsportowy.onet.pl po meczu szefa sędziów Wojciecha Maroszka. Czy arbiter w Zawierciu podjął właściwą decyzję? – Tak i dołożył ku temu wszelkich starań – nie ma wątpliwości Maroszek. I tak tłumaczy całą sytuację: – Rozgrywający zespołu z Olsztyna rozgrywa piłkę w swojej przestrzeni, co oznacza, że nie wolno mu przeszkadzać. W trakcie akcji pojawiają się ręce blokującego, ale moim zdaniem nie dotykają one ani piłki, ani rąk rozgrywającego w czasie rozegrania. A przepisy mówią jasno, że jeżeli blokujący w przestrzeni przeciwnika nie dotyka piłki i rąk rozgrywającego do momentu, gdy ten swobodnie rozgrywa, to nie popełnia błędu – mówi Wojciech Maroszek, pełniący funkcję przewodniczącego Wydziału Sędziowskiego PZPS, w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
*Autorką tekstu jest Edyta Kowalczyk, więcej w przegladsportowy.onet.pl
źródło: przegladsportowy.onet.pl