– Mecz w Bełchatowie najlepiej pokazuje jak dobra, mocna oraz ciekawa jest nasza liga i możemy spodziewać się równie interesujących wydarzeń w kolejnych spotkaniach play-off – powiedział mistrz olimpijski i świata Włodzimierz Sadalski.
Siatkarze PGE Skry Bełchatów znaleźli się w czołowej czwórce PlusLigi. W ćwierćfinale jednak nie mieli łatwego zadania, bowiem trzech meczów potrzebowali, aby wyeliminować Indykpol AZS Olsztyn. Decydujące starcie wygrali dopiero w tie-breaku.
Olsztynianie byli blisko sprawienia niespodzianki, bo w tie-breaku prowadzili 10:7, ale nie zdołali dowieźć tej przewagi do końca spotkania. – W meczu w Bełchatowie mieliśmy męskie granie, które dostarczyło wiele emocji. Niestety, jedna drużyna musiała odpaść. Olsztynianie mieli swoje szanse i ich nie wykorzystali. Ten mecz najlepiej świadczy o poziomie jaki prezentuje PlusLiga – podkreślił Włodzimierz Sadalski.
Bełchatowianie pod ścianą postawili się już po pierwszym meczu, który przegrali we własnej hali. Jednak wytrzymali presję i odwrócili losy ćwierćfinałowej rywalizacji. – To była naprawdę znakomita oraz trudna dla obu drużyn batalia. PGE Skra pokazała charakter. Jak przeanalizujemy przebieg tie breaka, to dojdziemy do wniosku, że gospodarze nie musieli wygrać – ocenił były siatkarz.
Podopieczni Javiera Webera ambitnie walczyli, ale zabrakło im kropki nad „i” w rywalizacji z PGE Skrą. – Trochę mi szkoda olsztynian. Swoją postawą zasłużyli na więcej – stwierdził Sadalski, który więcej spodziewał się po Torey’u DeFalco. – Jednak nie grał on tak jak oczekiwaliśmy. Bardziej podobał mi się Karol Butryn. Uważam, że obaj rozgrywający – Grzegorz Łomacz i Jan Firlej – wywiązali się ze swoich zadań – zakończył.
źródło: inf. własna, plusliga.pl