– Niewielu się tego spodziewało. Byli wręcz tacy, którzy skazywali nas na spadek. Pokazaliśmy jednak, że grają nie tylko nazwiska. Przede wszystkim liczą się ciężka praca i zespołowość – powiedział w rozmowie z naszym serwisem Witold Chwastyniak, trener KPS-u Siedlce, który zajął trzecie miejsce w I lidze.
Utarli nosa rywalom
KPS trzecią siłą I ligi. To brzmi dumnie?
Witold Chwastyniak: Na pewno to brzmi dumnie. Niewielu się tego spodziewało. Byli wręcz tacy, którzy skazywali nas na spadek, patrząc na skład, jaki zbudowaliśmy przed sezonem. Pokazaliśmy jednak, że grają nie tylko nazwiska. Udowodniliśmy, że przede wszystkim liczą się ciężka praca i zespołowość. Dzięki tym aspektom też można zdobywać medale.
Mieliście trudne momenty w trakcie sezonu. W drugiej rundzie pojawila się seria porażek i liczne kontuzje, a jednak to nie złamało pana drużyny.
– Po niemal perfekcyjnej pierwszej rundzie, w której wygraliśmy 12 meczów, przegrywając tylko 2, dopadły nas kontuzje czołowych zawodników. To przełożyło się na cięższy okres i kilka porażek z rzędu. Chwilami zespół przestał sobie radzić, bo stracił pewność siebie. Jednak te urazy kluczowych zawodników dały szansę zmiennikom, którzy w końcowej fazie sezonu pokazali, że można na nich liczyć. Myślę, że dzięki temu w play-off byliśmy jeszcze mocniejsi.
Zdominowali MCKiS
No właśnie, zaliczyliście świetną końcówkę sezonu. W obu meczach o brązowy medal w pełni kontrolowaliście wynik.
– To na pewno nie były łatwe spotkania. MCKiS szczególnie mocno postawił się w meczu u nas. Wiedziałem, że to będzie kluczowe spotkanie. Wygraliśmy je, choć było w nim trochę emocji i adrenalina. Chłopcy pokazali, że potrafią grać w siatkówkę, mimo że byli trzecim najmłodszym zespołem w lidze po drużynach ze Spały i Krakowa. Jest to więc nasz bardzo duży sukces.
A zgodzi się pan, że lepiej od rywali kondycyjnie wytrzymaliście końcówkę sezonu?
– Myślę, że tak. Zawodnicy, którzy mieli kontuzje, mieli chwilę przerwy od siatkówki. Dzięki temu nasz skład był zdecydowanie szerszy, a jaworznianie grali jedną szóstką. Mieli może 2 wartościowe zmiany. Myślę, że to było widać w końcówce sezonu, tym bardziej, że w niej mecze rozgrywane były co 3 dni. My to lepiej wytrzymaliśmy. Stąd też te mecze o brązowy medal nie były aż tak bardzo zacięte.
A czy pana zdaniem była szansa, aby pokusić się o jeszcze większą niespodziankę i zagrać w finale? Półfinałową batalię z CHKS-em zaczęliście od prowadzenia 2:0…
– Myślę, że nie. W tych meczach nie grał Dawid Sokołowski, ale uważam, że jego obecność też nie wystarczyłaby do awansu do finału. Nawet gdybyśmy wygrali pierwsze spotkanie półfinałowe, to zespół z Chełma nie pozwoliłby nam na zwycięstwo w drugim meczu. Jest to bardzo doświadczony zespół, zbudowany na PlusLigę. Mieliśmy cztery szanse, aby go pokonać, a ani razu nam się to nie udało. Moglibyśmy być w finale, gdyby inaczej ułożyła się drabinka w play-off, ale to jest tylko gdybanie.
Trener zostaje, skład do wymiany
W tym sezonie kilku zawodników solidnie wypromowało się w Siedlcach. Chyba nie odkryję Ameryki, mówiąc, że po sezonie KPS znowu czeka duża przebudowa kadrowa?
– Taki jest sport. I liga dla ambitnych chłopaków jest tylko przystankiem. Oni mają ambicje, aby grać w PlusLidze, przez to kluby I-ligowe są tylko odskocznią do tego, aby znaleźć się w elicie. W naszej drużynie występowali młodzi siatkarze, którzy mają duże ambicje. Po poprzednim sezonie zostawiliśmy trzon zespołu, uzupełniając go siatkarzami, którzy świetnie się do niego wkomponowali. To zaowocowało medalem. Nie ukrywam, że teraz budujemy drużynę od nowa. Nie chcę jeszcze wybiegać w przyszłość i mówić o zmianach, ale będą one spore.
Czyli rozumiem, że pan będzie nadal odpowiedzialny za wyniki KPS-u?
– Mogę zdradzić, że ja zostaje w Siedlcach. Sztab szkoleniowy będzie praktycznie taki sam, ale zajdą roszady w składzie.
Teraz czas na chwilę oddechu od siatkówki?
– Myślę, że zasłużyliśmy na to, żeby trochę odpocząć od siatkówki. W lipcu pełni energii wrócimy do pracy. Kolejny sezon będzie jeszcze cięższy i trudniejszy, a liga będzie dużo mocniejsza, bo będzie aż 3 spadkowiczów z PlusLigi. Czeka nas więc jeszcze więcej pracy. Mam jednak nadzieję, że znowu będziemy drużyną, która sprawi sporo niespodzianek.
Zobacz również
I liga siatkarzy. Młoda drużyna, wielki sukces. KPS Siedlce zaskoczył całą ligę