Po emocjonującym meczu Polski Cukier Avia Świdnik przypieczętowała awans do półfinału I ligi mężczyzn. We własnej hali świdniczanie pokonali gwardzistów 3:1. – Chcieliśmy pokazać najlepszą siatkówkę, na jaką nas stać i udało się. W tym dwumeczu pokazaliśmy monolit, to, że jesteśmy drużyną. Każdy za każdego i nawet, gdy nie jesteśmy faworytem, nie poddajemy się i sercem oraz duchem walki potrafimy zwyciężyć – powiedział po pojedynku Jakub Urbanowicz, który został wybrany MVP tego spotkania.
W pierwszym spotkaniu fazy play-off we Wrocławiu siatkarze Polskiego Cukru Avii Świdnik nie poddawali się. Chociaż Chemeko-System Gwardia Wrocław miała momenty, w których prowadziła na boisku, podopieczni trenera Chwastyniaka nie dawali za wygraną i zwyciężyli 3:0.
W drugim pojedynku również nie brakowało emocji. Niesieni dopingiem kibiców świdniczanie nie oddali pola rywalom i przypieczętowali swój awans do półfinału. – Wiedzieliśmy, że Gwardia przyjedzie tu zmotywowana, że zagrają mocną zagrywką i nie będą zwalniać ręki w ataku. Wydaje mi się, że przetrzymaliśmy ten moment. Wróciliśmy do gry jeszcze w pierwszym secie i niesieni dopingiem naszych wspaniałych kibiców wygraliśmy. Chcieliśmy pokazać najlepszą siatkówkę, na jaką nas stać i udało się. W tym dwumeczu pokazaliśmy monolit, to, że jesteśmy drużyną. Każdy za każdego i nawet, gdy nie jesteśmy faworytem, nie poddajemy się i sercem oraz duchem walki potrafimy zwyciężyć. Teraz musimy ochłonąć, trochę odpocząć i z nowymi siłami wejść w półfinał – podsumował MVP tego meczu Jakub Urbanowicz.
Znacznie lepiej w mecz weszli wrocławianie, ale końcówka partii należała już do Avii. W drugiej partii świdniczanie wygrali wyraźniej. Przyjezdni nie mieli zamiaru odpuszczać, triumfując do 21 w trzecim secie, przedłużyli rywalizację. Drużyna prowadzona przez Krzysztofa Stelmacha nie zdołała jednak doprowadzić do tie-breaka i musiała pożegnać się z walką o medale. – Spodziewaliśmy się takiego początku, ale też wiedzieliśmy, że musimy to przetrzymać, przeczekać i wrócić do swojego grania. Udało się. Szacunek dla chłopaków, że zachowali chłodną głowę, wrócili do gry i wygrali seta, który był kluczowy. Oni wtedy pękli, dzięki czemu drugi set był całkowicie pod nasze dyktando. W trzecim za dużo dekoncentracji i błędów. Jednak już w czwartym wróciliśmy do swojej gry i mimo że nie było łatwo, bo Gwardia postawiła wysoko poprzeczkę, zwyciężyliśmy. Od początku do końca byliśmy pewni swego – przyznał trener Witold Chwastyniak. W środę hala w Świdniku wypełniła się do ostatniego miejsca. – Byliśmy niesieni dopingiem naszych kibiców, którzy robią wspaniałą robotę i to też dzięki nim mamy tę czwórkę – podkreślił szkoleniowiec.
Teraz to Avię czeka walka w półfinale z MKS-em Będzin. – Podsumowując ten dwumecz, to patrząc na oba zespoły można powiedzieć, że u nas była drużyna, a tam kilka osób. I tego im zabrakło – zespołowości. Myślę, że zanim się awansuje do PlusLigi, potrzeba trochę pokory, bo to jest sport. To są jednak ich problemy, my się bardzo cieszymy, że jesteśmy w czwórce i to jest właśnie piękno tego sportu. Nie zawsze faworyt wygrywa. Będziemy walczyć dalej, być może o medale. Przed meczem z Będzinem nie mamy nic do stracenia. My możemy, oni muszą. Jeśli przegramy, to nic się złego nie stanie. Oczywiście będzie to trudniejszy przeciwnik niż Gwardia, z bardziej wyrównaną kadrą. Mam nadzieję, że jeśli tam nie uda się wygrać, to postaramy się doprowadzić do trzeciego spotkania, a wówczas może zdarzyć się wszystko – zakończył szkoleniowiec świdniczan.
źródło: avia-swidnik.pl, opr. własne