Wilfredo Leon do meczowego składu reprezentacji Polski dołączył dopiero na ostatni turniej fazy interkontynentalnej Ligi Narodów. Polski przyjmujący błyskawicznie pokazał się z dobrej strony i imponował swoją formą. – Miałem trochę obawy czy od razu złapię czucie gry i odpowiedni rytm z chłopakami na boisku. Wszystko dobrze się ułożyło i jestem bardzo zadowolony – mówił uśmiechnięty Wilfredo Leon.
UDANY POWRÓT
Pierwsze tygodnie Ligi Narodów Wilfredo Leon spędził na powrocie do zdrowia. Problem z kolanem był na tyle poważny, że przyjmujący do kadry meczowej dołączył dopiero w ostatnim turnieju Ligi Narodów. – Miałem trochę obawy czy od razu złapię czucie gry i odpowiedni rytm z chłopakami na boisku. Wszystko dobrze się ułożyło i jestem bardzo zadowolony. Miniony sezon klubowy był dla mnie bardzo wymagający. Nie było mnie w pierwszych dwóch turniejach Ligi Narodów, kiedy wszyscy łapali rytm meczowy. U mnie on dopiero wracał – zdradził Leon.
Wszystko wskazuje na to, że praca wykonana w Spale daje efekty, choć jak przyznał sam zawodnik, nie było łatwo. – Jest sporo strachu. Brakuje trochę pewności czy wszystko można wykonywać na 100%, przede wszystkim skakać, a może to jest za duże ryzyko. Nie miałem problemów ze skakaniem, tylko z lądowaniem. I nad tym też stopniowo pracowaliśmy, powoli zwiększając wysokość wyskoku – wyjaśnił przyjmujący polskiej kadry i dodał: – Wszystko wygląda tak, że mogę grać. Każdy sportowiec czuje ból. Nie dzieje się nic dramatycznego. Najważniejsze jest to, że nie biorę już leków przeciwbólowych.
DBANIE O SZCZEGÓŁY
Leon, a także sztab polskiej kadry dba o to, żeby ze zdrowiem zawodnika wszystko było w porządku. – Potrzebuję trochę więcej pracy nad moimi udami. Trzeba je zawsze odpowiednio rozluźnić. Moje kolana nie są idealne i przez to mocno używam zewnętrznej strony uda. Czasem zaczyna mnie drapać rzepka, więc potrzebuje wtedy dłuższej sesji z fizjoterapeutą, żeby o wszystko zadbać. To na szczęście wystarcza i nie trzeba dokładać jakichś poważniejszych zabiegów – tłumaczył zdrowy już Wilfredo Leon.
BEZ SENTYMENTÓW
Leon wrócił już do gry i z dobrej strony pokazał się między innymi w ostatnim meczu fazy interkontynentalnej Ligi Narodów. Nie miał najmniejszych problemów, aby zagrać przeciwko reprezentacji Kuby – po raz pierwszy w swojej karierze. – Dostałem przed meczem pytanie od trenera: „Jak się czujesz?”. A jak miałem się czuć? Jak mi mówisz, że mam zagrać, to zagram. Jestem w kadrze po to, żeby wykonywać swoją robotę, a nie na wakacjach. Jakbym chciał odpocząć, to bym się wybrał na Malediwy – przyznał z uśmiechem przyjmujący.
Podszedł on do tego spotkania bez sentymentów. – Serce nie biło mocniej. Potraktowałem to jako kolejny mecz, który trzeba wygrać. Jeśli takie myśli by mi się przewijały z tyłu głowy, to bym nie mógł zagrać na 100 proc. swoich możliwości – podkreślił Leon.
MOCNA BRAZYLIA
Teraz polska kadra skupia się już na ćwierćfinale Ligi Narodów. Ich rywalem będzie Brazylia, z którą podopieczni Nikoli Grbicia przegrali już w tym sezonie. – Jesteśmy w dobrej formie, po prostu trzeba wyjść na boisko i zagrać swoje. Nie grałem z Brazylijczykami w fazie interkontynentalnej, ale z analiz wideo wiem, że zagrali wtedy niesamowicie w ataku, pomimo swojego słabego przyjęcia. Oni zagrywali świetnie i trzymali grę na wysokiej piłce. Obie drużyny mają już jednak kilka innych meczów za sobą – skwitował Wilfredo Leon. Początek meczu Polska – Brazylia o 20:00
źródło: inf. własna