– W mojej kwestii najbardziej przykro mi z powodu tak dużego zamieszania i dezinformacji. Mimo wszystko, mam szacunek do trenera i pozostałych – powiedział Wilfredo Leon, który nie znalazł się w kadrze na mistrzostwa świata.
Wilfredo Leon powoli wraca do formy po problemach zdrowotnych. Wszystko wskazuje na to, że w październiku zawodnik będzie już w pełni gotowy do gry w lidze włoskiej. – Czuję się bardzo dobrze. Wracam powoli do formy. Zarówno trener od przygotowania fizycznego, jak i trener Andrea Anastasi, powiedzieli, że nie ma pośpiechu, żebym spokojnie dochodził do siebie i dbał o dyspozycję. Robię już wszystko, choć nadal liczymy, ile skoków wykonuję. Jestem już w stanie wykonywać ataki nad statycznym blokiem. Co do siłowni, idę zgodnie z wytycznymi planu treningowego, podnoszę tyle, ile powinienem na tym etapie – powiedział Wilfredo Leon, przyjmujący Sir Safety i reprezentacji Polski.
Drużyna z Perugii jest już w okresie rozgrywania sparingów, a Leon w nich występuje. W jednym z nich wywalczył nawet 31 punktów. – Kiedy przyjechałem do Perugii, od razu robiłem normalne treningi. Czasami było jednak tak, że jako zespół graliśmy cztery sety, a ja mogłem wystąpić w dwóch i pół, trzech – w zależności od tego, ile skoków mogłem wykonać w ten dzień. Kiedy osiągnę limit, zarządzana jest dla mnie przerwa. Podsumowując, gram regularnie, trenuję regularnie i myślę, że drugiego października będę mógł bez problemu przystąpić do rozgrywek w sezonie – ocenił zawodnik.
Do niedawna śledził on jeszcze mistrzostwa świata, w których biało-czerwoni wywalczyli srebrne medale. – Radości było wiele w każdym meczu poza finałem, kiedy odrobinę jej zabrakło. Odniosłem wrażenie, że trafiliśmy na idealnego rywala, bo to przeciwnik, którego doskonale znamy. Trener pracował w lidze włoskiej i można się było spodziewać, że świetnie rozpracuje każdego zawodnika z włoskiej kadry. Niestety, Italia była lepsza w kontrataku i grała bez większego stresu. Nie udało się obronić złotego medalu. To mnie trochę zabolało. W przypadku pozostałych meczów chłopaki grali bardzo dobrze, cieszyła mnie ich dobra dyspozycja – podkreślił Leon.
Problemy zdrowotne wykluczyły go zarówno z Ligi Narodów, jak i mistrzostw świata. Szczególnie przed tym drugim turniejem toczyła się telenowela związana z jego ewentualnym powrotem do kadry na mundial. – Mieliśmy spotkanie ze sztabem i prezesem Sebastianem Świderskim. Powiedziałem wszystko, co miałem w środku. Moja główna sugestia była taka, że trzeba uważać na to, jak traktuje się reprezentantów powracających po kontuzjach. Zainteresowanie i troska ze strony sztabu mogłyby być większe – i nie mówię tu tylko o swoim przypadku. W mojej kwestii najbardziej przykro mi z powodu tak dużego zamieszania i dezinformacji. Mimo wszystko, mam szacunek do trenera i pozostałych. Myślę też, że podczas spotkania wszyscy się zrozumieliśmy. Najważniejsze jest to, że moje serce dalej żyje dla kadry, i że mogłem być szczery. Nie mam w sobie złości – dodał jeden z liderów polskiej kadry.
Nie ukrywa on, że myślami wybiega już do igrzysk olimpijskich w Paryżu, które odbędą się w 2024 roku. – Najważniejszy jest dla mnie medal olimpijski. Brakuje go temu krajowi, brakuje go i mnie. Dam z siebie wszystko, by świętować w Paryżu – zakończył WIlfredo Leon.
źródło: inf. własna, sport.tvp.pl