Damian Wierzbicki najlepszy punktujący ostatniego sezonu TAURON 1. Ligi Mężczyzn w nadchodzących rozgrywkach będzie reprezentował barwy KFC Gwardii Wrocław. W wyjątkowej rozmowie opowiedział o powodach wyboru wrocławskiego klubu, przygotowaniach do sezonu, budowaniu atmosfery, faworytach ligi, a także celach i nadziejach na najbliższe miesiące. Ponadto zdradził, dlaczego daleki jest od pompowania balonika, a także czemu początek sezonu uważa, właściwie za jego koniec. – Dla nas najważniejsze jest to, aby całe rozgrywki po pierwsze wystartowały, a po drugie udało się je rozegrać od początku do końca. Ważne, żebyśmy grali. Jesteśmy przygotowani również na taki scenariusz, że sportowa rywalizacja będzie toczyła się bez udziału kibiców – podkreślił atakujący.
W nadchodzącym sezonie będzie pan reprezentował barwy KFC Gwardii Wrocław. Dlaczego zdecydował się pan akurat na ten klub?
Damian Wierzbicki: Nie miałem jeszcze okazji grać we Wrocławiu. Do tego lubię zwiedzać cały nasz kraj. Chciałem się osobiście przekonać, jak tutaj będzie (śmiech). A poważnie już mówiąc, klub z Wrocławia złożył mi najciekawszą i najbardziej konkretną ofertę. Ze względu na pandemię nie było dużo czasu do namysłu. Uważam, że podjąłem dobrą decyzję i zrobiłem kolejny właściwy krok w karierze.
Wracając jeszcze na chwilę do ofert z innych klubów, pozwolę sobie zadać to pytanie, ponieważ krążyły różne sprzeczne informacje na ten temat. Prawdą jest, że otrzymał pan również oferty z klubów PlusLigi – m.in. MKS-u Będzin?
– Tak, mogę potwierdzić, że pojawiła się taka propozycja.
Teraz koncentruje się pan na przygotowaniach do nowego sezonu we Wrocławiu. Za wami już blisko miesiąc wspólnych treningów, w tym dwutygodniowy obóz, których chyba pozwolił drużynie bliżej się poznać i zacząć budować dobrą atmosferę w zespole?
– Na pewno podczas tego obozu mieliśmy czas, żeby rzeczywiście trochę lepiej się poznać. Praca na obozie była dość intensywna. Nie mieliśmy praktycznie na nic czasu, poza treningiem i odpoczynkiem. Przebywaliśmy ze sobą praktycznie cały czas. W ciągu dnia mieliśmy zaplanowane trzy jednostki treningowe. Co było lekkim szokiem dla organizmu, bo sporo lat już trenuję, ale jeszcze tyle jednostek treningowych nie odbyłem w dziesięć dni. W czasie obozu mieliśmy blisko trzydzieści takich jednostek. Mimo, że było bardzo ciężko to uważam, że ten obóz spędziliśmy naprawdę dobrze i miło.
Teraz nadszedł czas długo wyczekiwanych przez was sparingów, czyli to, co najbardziej lubią zawodnicy. Często trenerzy mówią, że to już moment, kiedy będziecie mniej czasu spędzać na siłowni, a więcej w hali.
– Rzeczywiście moment, kiedy zaczynamy rozgrywać sparingi jest bardzo wyczekiwany przez zawodników. Chcę jednak zaznaczyć, że we Wrocławiu nie do końca sprawdzi się, że nie będziemy trenować na siłowni. Cały czas ciężko pracujemy na ciężarach. Mam nadzieję, że już niedługo to wszystko się zmniejszy. Jednak przygotowania do sezonu zaczęliśmy nieco później i teraz musimy wszystko nadrobić.
W stolicy Dolnego Śląska zbudowano bardzo ciekawą drużynę. Czy celem zespołu będzie walka o awans do PlusLigi? Czy za wcześnie jeszcze o tym mówić?
– Osobiście nie będę pompował balonika, bo w niektórych klubach jest tak pompowany, że jak pęknie to będzie słychać we Wrocławiu i nie tylko we Wrocławiu. Jestem daleki od robienia takich rzeczy. Zobaczymy, co przyniesie nam życie. Dla nas najważniejsze jest to, aby całe rozgrywki po pierwsze wystartowały, a po drugie udało się je rozegrać od początku do końca. Ważne, żebyśmy grali. Jesteśmy przygotowani również na taki scenariusz, że sportowa rywalizacja będzie toczyła się bez udziału kibiców. Każdy z nas widzi i obserwuje, co dzieje się w naszym kraju. Sytuacja jest dość niepokojąca. Nie chcielibyśmy doświadczyć tego, co wydarzyło się w klubie z Gdańska. My po prostu chcielibyśmy grać. Tak, jak chociażby miało to miejsce podczas dwóch sparingów z Cuprum Lubin. Nie ukrywam, że to była przyjemność rozegrać już jakiś mecz, praktycznie pierwszy od ponad pół roku. To niesamowite uczucie.
Osobiście daleka jestem od oceniania składów drużyn patrząc na nie, wyłącznie z perspektywy imion i nazwisk z jakich je zbudowano. Niemniej, chyba nie da się od tego uciec. Czy chcemy, czy nie chcemy rysuje się nam obraz kilku zespołów, które należy wymienić w gronie faworytów tego sezonu. To między innymi LUK Politechnika, BKS Visła, a także BBTS. Kogo pan widzi w gronie faworytów?
– Chciałbym, żeby to było trochę inaczej, ale na „papierze” wygląda to mniej więcej tak, jak pani powiedziała. Uważam, że my będziemy tą czwartą ekipą, która będzie walczyć. Może uda się nam zmienić powiedzieć – gdzie trzech się bije, tam czwarty korzysta. To jest oczywiście jakiś sposób, aby ta trójka mocno ze sobą rywalizowała, a my będziemy próbowali z cienia ich zaatakować.
Już w poprzednim sezonie wielokrotnie podkreślano, że rozgrywki I ligi stały na bardzo wysokim poziomie sportowym. Nie tak dawno Karol Borończyk, atakujący MCKiS Jaworzno, powiedział ważną rzecz, a mianowicie – „poprzedni już rok dobitnie pokazał, że żadna drużyna nie może sobie przed meczem w ciemno przypisać punktów. Wynika to z faktu, że zespoły są tak wyrównane, iż należy spodziewać się zaciętej walki po obu stronach siatki”. To chyba najlepsze podsumowanie tych rozgrywek?
– Zdecydowanie tak! Ostatnie lata pokazują dobitnie, że liga jest bardzo wyrównana. Punkty można stracić z ostatnim zespołem, a wygrać z pierwszym i na odwrót. Natomiast uważam, że w tym roku będzie to wyglądało już nieco inaczej. To będzie inna liga, niż to było rok, czy dwa lata temu. W tym sezonie spodziewam się, że tabela bardziej się podzieli. Kibice pewnie pamiętają, że w poprzednich rozgrywkach drużyny z miejsc 2-9 jeśli doznały jednej, czy dwóch porażek, to mogły spaść szybko na 9. lokatę, a dzięki wygranym z 9. pozycji wskoczyć na 2. miejsce. Tym razem, myślę że nie będzie tak minimalnych różnic punktowych pomiędzy drużynami. Wydaje mi się, że pozostałym rywalom „odjedzie” pięć góra sześć drużyn, gdzie będzie toczyć się walka o najlepsze miejsce przed fazą play-off.
Tegoroczne rozgrywki będą się różnić z jeszcze innego powodu. Do rywalizacji przystąpi aż 15 zespołów, co oznacza wydłużenie fazy zasadniczej i rozgrywanie kolejek nawet w środku tygodnia.
– Liga się zwiększyła, a czy to na plus, czy na minus okaże się po sezonie. Trudno też stwierdzić, czy poziom będzie przez to wyższy, czy też niższy. Czas pokaże. Wydaje mi się, że w lidze jest jeszcze więcej lepszych zawodników, niż to było przed rokiem. Należy jednak pamiętać, że ci lepsi siatkarze skumulowali się w tych kilku lepszych zespołach, o których wcześniej rozmawialiśmy. W pozostałych drużynach może jakiś wielkich nazwisk nie widać, ale to wcale nie oznacza, że nie będą chcieli się pokazać z jak najlepszej strony. Pozostałe zespoły też będą potrafiły grać dobrą siatkówkę. Nikt się nie położy na parkiecie i nie odda bez walki meczu. Będzie wręcz przeciwnie. Jeśli mowa natomiast o grze w środę, to muszę przyznać, iż mnie one osobiście nie przeszkadzają. Im więcej grania, tym lepiej, fajniej i przyjemnie. Po prostu grajmy.
Zaczęły się sparingi, a z nimi wróciło pakowanie walizek. Nie wiem, czy pan pamięta jak podczas jednej z naszych rozmów powiedział, że lubi ten moment, kiedy zaczyna się sezon, mecze wyjazdowe, pakowanie torby, bo to oznacza, że szybko wszystko minie i będzie koniec rozgrywek?
– To moje powiedzenie zaczyna przechodzić do historii (śmiech). Niektórzy koledzy dzwonią do mnie z innych klubów, a z którymi miałem okazję grać i pytają – „Wierzba już za chwilę koniec sezonu, już wiesz, gdzie będziesz występował w kolejnych rozgrywkach?”. Rzeczywiście, uważam że jak kończy się okres przygotowawczy, sparingi to oznacza koniec sezonu. Można to trochę traktować jako żart. Jednak prawda jest taka, że wraz z rozpoczęciem pierwszej kolejki, mija jedna za drugą i nim człowiek zdąży się obejrzeć jest już koniec. Potem koledzy dzwonią i mówią – „Damian rzeczywiście miałeś rację”. Teraz jest najtrudniejszy okres, bo jest bardzo intensywny, a czas jakoś wolno mija. Na pewno mogę powiedzieć, że stęskniłem się za grą i za meczami. Nieco mniej za pakowaniem walizek, bo przeprowadzałem się do Wrocławia, więc czas pakowania i rozpakowywania rzeczy już za mną. Dla mnie ważne jest, żebyśmy po prostu grali. Jestem gotowy na to, że możemy grać z kibicami, a także i przy pustych trybunach. Mam nadzieję, że nadchodzący sezon rozegramy w całości, wszyscy zdrowi i nic już nam nie przerwie rozgrywek.
Jaki cel stawia sobie pan na ten sezon? Kolejny tytuł najlepszego punktującego ligi?
– Na pewno byłoby fajnie, ale nigdy sobie takich celów nie stawiałem. To prostu tak wychodziło, że ze statystyk byłem najlepszym punktującym ligi. Naprawdę było miło być zaskoczonym. Do tego we Wrześni i Lublinie rozgrywki zakończyliśmy z medalem, co było dodatkowo bardzo miłe zaskoczenie. Na ten sezon też nie stawiam sobie wielkich celów, nie pompuję balonika. Po prostu chcę utrzymać poziom z zeszłego roku, a super byłoby jeszcze go poprawić i zanotować lepsze wyniki sportowe.
źródło: tauron1liga.pl