– To nie jest nasz pierwszy, drugi ani nawet trzeci przegrany tie-break. Walczyliśmy do ostatniej piłki. Cieszymy się, że wywalczyliśmy punkt z tak trudnym rywalem jak drużyna z Warszawy – powiedział po porażce z VERVĄ Wassim Ben Tara, atakujący beniaminka z Nysy.
Tie-breaki są zmorą siatkarzy Stali Nysa. W pierwszym rozegranym w 2021 roku meczu podopieczni Krzysztofa Stelmacha znowu stoczyli pięciosetową bitwę, tym razem z VERVĄ Warszawa Orlen Paliwa. Prowadzili już 2:1, ale przegrali 2:3. – To nie jest nasz pierwszy, drugi ani nawet trzeci przegrany tie-break. Walczyliśmy do ostatniej piłki. Cieszymy się, że wywalczyliśmy punkt z tak trudnym rywalem jak drużyna z Warszawy. Dalej musimy pracować. Mamy jeszcze dziesięć meczów do rozegrania. Musimy wyciągnąć wnioski z naszych błędów i w końcu wygrać takiego tie-breaka – powiedział Wassim Ben Tara, który w spotkaniu rozegranym w Warszawie zdobył 26 punktów.
Był on jednym z bardziej obciążonych zawodników Stali. W całym meczu atakował aż 45 razy, a jego skuteczność w ofensywie wyniosła 56%. – Nie jest łatwo wytrzymać fizycznie. Czułem, że miałem osłabione nogi w czwartym secie, ale powtarzałem sobie, że mecz się jeszcze nie skończył, że muszę walczyć dla drużyny i dać z siebie 100% – zaznaczył atakujący beniaminka z Opolszczyzny.
Jest to dla niego dopiero pierwszy sezon w PlusLidze. Początek nie był dla niego łatwy, ale coraz lepiej radzi sobie w polskich realiach. Przez niektórych fachowców jest porównywany nawet do Mariusza Wlazłego, który został MVP mistrzostw świata w 2014 roku. – Bardzo cieszę się, że jestem porównywany do Mariusza Wlazłego. Jest to duży komplement dla mnie. Jestem dumny z tego, ale chcę zostać sobą – podkreślił zawodnik Stali.
Mimo że pozycja w tabeli podopiecznych Krzysztofa Stelmacha wciąż jest daleka od idealnej, to w ostatnich meczach napsuli sporo krwi faworytom. Wygrali z PGE Skrą, a VERVĘ zmusili do dużego wysiłku, urywając jej punkt. Być może więc w końcu zaczną odnosić zwycięstwa i wygrzebywać się z dolnych rejonów tabeli. – Jest to dla nas motywacja i potwierdzenie, że możemy walczyć na równi z mocnymi rywalami. Zawsze gramy do końca meczu i dajemy z siebie 100% – zakończył Wassim Ben Tara.
źródło: inf. własna, Polsat Sport