– Mimo pandemii był to wyjątkowy rok dla młodzieżowej siatkówki w Polsce – uważa Waldemar Wspaniały, szef projektu Siatkarskich Ośrodków Szkolnych. = Ekipa U16 prowadzona przez Konrada Copa wygrała EEVZĘ i zdobyła brąz w mistrzostwach Europy. Starsza reprezentacja, U19, której trenerem jest Michał Bąkiewicz, zdobyła mistrzostwo świata we wspaniałym stylu. To nie koniec, ponieważ drużyna U21 pod wodzą Daniela Plińskiego brała udział w MŚ i wywalczyła brązowy medal. W półfinale przegrali z Włochami 2:3. Mieli szansę nawet na złoto, lecz niestety, dwóch zawodników miało problemy ze zdrowiem.
Jako to był rok dla polskiej siatkówki?
Waldemar Wspaniały: Można powiedzieć, że nie do końca pozytywny z powodu niespełnionych marzeń o medalu olimpijskim. Oczywiście, jego brak osłodził troszeczkę brąz mistrzostw Europy, ale najważniejsza impreza, jaką były igrzyska olimpijskie, nie spełniła oczekiwań.
A jak minął w Siatkarskich Ośrodków Szkolnych?
– Był to trudny rok ze względu na pandemię. Także dla nas, czyli projektu Siatkarskich Ośrodków Szkolnych. Wiele zajęć było odwołanych, nie doszło do skutku kilka akcji, szkolenia trenerów odbywały się zdalnie, a to nie jest to samo. Ale najważniejsze sprawy szkoleniowe udało się wykonać. Kampy letnie dla najlepszych w swoich rocznikach odbyły się w Policach i wzięło w nich udział 150 dzieci. Były wszystkie konsultacje kadr narodowych.
Pod względem sportowym w młodzieżowej siatkówce było bardzo dobrze.
– Był to najlepszy rok jeśli chodzi o sukcesy. Ekipa U16 prowadzona przez Konrada Copa wygrała EEVZĘ i zdobyła brąz w mistrzostwach Europy. Starsza reprezentacja, U19, której trenerem jest Michał Bąkiewicz, zdobyła mistrzostwo świata we wspaniałym stylu. Wszyscy ci chłopcy wywodzą się z S.O.S. Nasz system polega na tym, że do mistrzostw Europy minikadetów prowadzi trener z S.O.S., a później przejmuje ich ktoś ze Spały. Medaliści byli szkoleni od pięciu lat. To nie koniec, ponieważ drużyna U21 pod wodzą Daniela Plińskiego brała udział w MŚ i wywalczyła brązowy medal. W półfinale przegrali z Włochami 2:3. Mieli szansę nawet na złoto, lecz niestety, dwóch zawodników miało problemy ze zdrowiem. Ale to wielki sukces. Ośmiu chłopaków z tej drużyny było w szkoleniu S.O.S. i później w szkole w Spale. Złoty i dwa brązowe medale to ogromny sukces.
W rywalizacji dziewczynek też było lepiej?
– Trzeba wspomnieć, że dziewczynki zdobyły srebro w turnieju EVZA w kategorii U17. To grupa przygotowywana jest przez naszych trenerów. Drużyna wygrała turniej kwalifikacyjny w Wałbrzychu, a w mistrzostwach Europy zajęła szóste miejsce. Jest to postęp, bo dotąd miały problem z awansem do mistrzostw. W naszej grupie EVZA jest Rosja, w którą trudno jest wygrać, więc musimy grać w kwalifikacjach. U chłopaków jest podobnie, ale to my od trzech lat jesteśmy najlepsi w regionie. Dowodem na dobrą pracę jest to, że co roku PZPS musi zgłosić szerokie kadry narodowe do ministerstwa. W tym roku jedna trzecią stanowią wychowankowie S.O.S. Wśród nich są Magda Stysiak czy Martyna Czyrniańska. Nasz projekt został napisany właśnie po to, żeby znaleźć talenty i żeby najlepsi trafiali do reprezentacji. To piramida: od akademii, przez szkoły, a kończąc na SMS-ach. Żeby dostać się do tych ostatnich, trzeba być najlepszym. Życzyłbym sobie, by ten projekt się rozwijał, żeby było więcej dzieciaków, a my moglibyśmy pójść przede wszystkim w jakość. Ostatnie lata pokazały, że to się udaje.
Ile dzieci ćwiczy i uczy się siatkówki w Siatkarskich Ośrodkach Szkolnych?
– Zaczynaliśmy od 3600. Teraz dwa razy w roku robimy testy i dziś jest już 9,5 tysiąca dzieci. W całej Polsce pracuje z nimi 560 trenerów, a w projekt zaangażowanych jest ponad 200 szkół. Ta liczba z roku na rok się zwiększa, mimo że w tym roku pieniądze są na tym samym poziomie jak w ubiegłym. Dzieci jest coraz więcej dzięki lepszemu systemowi wykorzystywania dotacji. Dochodzimy do poziomu 10 tysięcy, co przy obecnym finansowaniu jest już liczbą graniczną.
System szkolenia w siatkówce staje się wzorem dla innych dyscyplin.
– Począwszy od 2012 roku, przez dwa, trzy lata wymyśliliśmy i realizowaliśmy projekt. Pokazaliśmy, że systemowym szkoleniem można coś osiągnąć. Po trzech latach piłka ręczna, koszykówka i lekkoatletyka poprosiły nas o rozmowę i przekazanie wskazówek, takiego know how. Dziś już osiem dyscyplin szkoli już młodzież na podobnych zasadach, a wkrótce mają dołączyć rugby i wioślarstwo. Mają dołączyć rugby i wioślarstwo. Przez dziewięć lat projekt się zmienił, bo na początku były przecież gimnazja, do których dzieci musiały chodzić. Gdy zmienił się system edukacji, musieliśmy to inaczej poukładać. Teraz jest trochę trudniej przekonywać dzieci, żeby poszły właśnie do naszego liceum. Ale dajemy sobie radę.
Czego życzyłby pan S.O.S. w 2022 roku?
– Projekt finansowany jest ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki, dodatkowo od lat wspiera nas PKN ORLEN. Życzyłbym sobie oczywiście, by środków było więcej, choćby na wymianę sprzętu: piłek, trenażerów, kamer, komputerów. To wszystko się starzeje, a u nas koordynator ma coraz więcej pracy, bo musi choćby musi przeprowadzić szkolenia trenerów w swoich czterech województwach. Wielu z tych ludzi to nauczyciele, a jak wiadomo, najważniejszy jest trener, zwłaszcza ten pierwszy.
źródło: pzps.pl