Pod gruzami budynków po trzęsieniu ziemi w Turcji znaleźli się zawodnicy tamtejszych klubów siatkarskich. Niektórzy zostali już uratowani, ale środowisko sportu w kraju cierpi po tych tragicznych wydarzeniach. – Atmosfera na treningu była wręcz grobowa – mówi w rozmowie ze sport.pl Vital Heynen, który trenuje w Turcji drużynę Niluefer Belediyespor.
Z informacji podanych przez tureckie władze o godzinie 20:45 w poniedziałek, 6 lutego wynika, że w trzęsieniu ziemi, do którego doszło w Turcji i Syrii nad ranem, zginęło co najmniej 3055 osób, a ponad 15 tysięcy zostało rannych. Jego siłę szacuje się na ponad 7,8 stopnia w skali Richtera. Według ekspertów mogło być to największe trzęsienie ziemi w historii Turcji. Wydarzyło się ono w regionie pogranicza syryjsko-tureckiego. To miejsce, gdzie często dochodzi do silnych wstrząsów.
Ta tragedia dotknęła też świat sportu w Turcji. Tamtejszy minister sportu Mehmet Kasapoglu zawiesił wszystkie rozgrywki w kraju do odwołania. Przez to przeniesiona na inny termin zostanie nie tylko kolejka piłkarskiej Super Lig, lecz także meczów klubów siatkarskich w europejskich pucharach. Nie odbędzie się m.in. zaplanowany na środę mecz fazy grupowej Ligi Mistrzyń siatkarek ŁKS-u Commercecon z Fenerbahce w Stambule. Odwołano też spotkania Vakifbanku i Ziraatu Bankasi Ankara.
– Pracuję niedaleko Bursy, więc w strefie odległej od epicentrum, i nie poczułem niczego przez noc ani rano, ale i tak odczuwam tę tragedię. Ludzie tutaj są nią wstrząśnięci – opowiada trenujący drużynę Niluefer Belediyespor Vital Heynen. – Po południu mieliśmy trening i dało się odczuć, jak bardzo dziewczyny przeżywają to, co się stało. Atmosfera była wręcz grobowa. Z tego, co słyszę, liczba ofiar będzie ogromna, wzrośnie jeszcze kilka razy. To brutalne, jak szybko może się zmienić czyjeś życie. Szczęśliwie chyba u żadnej w rodzinie nie wydarzyło się nic poważnego, ale znają osoby, które ucierpiały albo które martwią się o swoich bliskich. To katastrofa dla całej Turcji – opisuje były trener polskich siatkarzy.
– Środowisko siatkarskie też zostało mocno dotknięte tym wszystkim. Wieści z rana donosiły, że aż trzy kluby zaginęły pod gruzami budynków, dwa z drugiej ligi, które spały w miejscach dotkniętych trzęsieniem po rozgrywanych tam meczach. Zawaliły się hotele, w których przebywały. Słyszałem też, że problemy mają drużyny młodzieżowe, tam też mogli ucierpieć zawodnicy. Za to w dwóch drużynach z najwyższych lig ulokowały zawodników w swoich halach meczowych, bo jest w nich bezpieczniej niż w mieszkaniach. Niewykluczone, że zostaną tam na kilka nocy. Wszystko utrudnia jednak zima, która w wielu miejscach w Turcji nie odpuszcza, w nocy jest tu naprawdę zimno – wskazuje Belg.
* cały artykuł Jakuba Balcerskiego w serwisie sport.pl
źródło: sport.pl