– W Niemczech nie zawsze łatwo jest znaleźć czternaście zmotywowanych do gry w kadrze zawodniczek. Dlatego ten awans uważam za niezwykle istotną nagrodę. To pierwszy finał dziewczyn od 2009 roku! Tym bardziej doceniamy go w świetle problemów, które miał ten zespół – powiedział w rozmowie z Sarą Kalisz z TVP Sport Vital Heynen, szkoleniowiec żeńskiej reprezentacji Niemiec.
Za nami faza interkontynentalna Ligi Narodów. W niej z bardzo dobrej strony pokazały się Polki, które wygrały tą część rozgrywek, ale też Niemki, które po wielu latach przerwy znalazły się w ćwierćfinale, w którym zabraknie chociażby Serbek, czyli mistrzyń świata. – Polska i Niemcy to dwie drużyny, które zaprezentowały się z bardzo dobrej strony w tegorocznej Lidze Narodów. Biało-czerwone według mnie zagrały najlepszą siatkówkę przy jakości, którą miały – powiedział szkoleniowiec naszych zachodnich sąsiadek, Vital Heynen.
Przed początkiem Ligi Narodów Niemki nie miały żadnych oczekiwań co do tego turnieju, ale z meczu na mecz prezentowały się coraz lepiej, a w efekcie po 12 rozegranych meczach znalazły się na ósmej lokacie, która dała im awans do turnieju finałowego. – To nie był nasz cel (śmiech). Start w Lidze Narodów był dla nas gorączkowy. Ostatnie trzy zawodniczki dołączyły do zespołu na dwa dni przed wyjazdem na pierwszy turniej. Skupiliśmy się więc na tym, bo zrobić coś, co spowoduje, że ludzie nie zareagują negatywnie na naszą grę. Chcieliśmy wygrać kilka meczów, by spojrzeli na nas łaskawszym okiem – podkreślił belgijski trener, który nie ukrywa, że szansa gry w Stanach Zjednoczonych w turnieju finałowym jest dużym osiągnięciem jego podopiecznych. – W Niemczech nie zawsze łatwo jest znaleźć czternaście zmotywowanych do gry w kadrze zawodniczek. Dlatego ten awans uważam za niezwykle istotną nagrodę. To pierwszy finał dziewczyn od 2009 roku! Tym bardziej doceniamy go w świetle problemów, które miał ten zespół – dodał.
Co ciekawe, niemiecka drużyna boryka się zwłaszcza z problemami na pozycji atakującej, na której poszczególne zawodniczki muszą występować bardziej z przymusu niż z chęci gry na tej pozycji. – Nie mamy atakujących i nie mieliśmy też nikogo, kto ochoczo chciałby się podjąć tej roli. W zeszłym roku próbowaliśmy pewnego rozwiązania, ale zawodniczka czuła się jego ofiarą, więc w teraz uznaliśmy, że wybierzemy trzy siatkarki, które na zmianę będą występować na tej pozycji, nawet jeśli tego nie chcą – zaznaczył Heynen.
W ćwierćfinale Niemki zmierzą się z Polkami. Kilka dni temu w koreańskim Suvon doszło już do konfrontacji obu tych zespołów. Wówczas zwycięstwo odniosły podopieczne Stefano Lavariniego, ale dopiero po tie-breaku. Można spodziewać się więc zaciętego meczu także w USA. – Cieszy mnie szacunek do moich zawodniczek. To bardzo miłe. Niemieckie siatkarki nie należą do grona tych najbardziej znanych. Jestem więc szczęśliwy z powodu wyjazdu do Arlington. Nie ma dla nas znaczenia z kim tam zagramy. Jesteśmy zadowoleni z każdego rozwiązania – zakończył Vital Heynen.
źródło: inf. własna, sport.tvp.pl