– Jak się zsumuje żeńskie i męskie kwalifikacje olimpijskie, to łącznie jest rozgrywanych prawie 170 meczów w 15 dni. Kto to będzie oglądać? A my musimy grać we wszystkich meczach na sto procent. Jest za dużo meczów, które są rozgrywane bez powodu – powiedział o kwalifikacjach olimpijskich w TVP Sport szkoleniowiec żeńskiej reprezentacji Niemiec, Vital Heynen.
Od wielu lat sporo kontrowersji budzi system kwalifikacji do igrzysk olimpijskich. Przed zmaganiami w Paryżu uległ on zmianie. Czołowe zespoły z rankingu FIVB biorą bowiem udział w trzech turniejach kwalifikacyjnych, z których awans na igrzyska uzyskują po dwie najlepsze ekipy. Zarówno w rywalizacji kobiet, jak i mężczyzn 24 zespoły mają do rozegrania 7 meczów w 9 dni. To zabójcza dawka siatkówki nawet dla organizmów sportowców, którzy tuż po zakończeniu kwalifikacji udadzą się do klubów, w których rozpoczną morderczy sezon ligowo-pucharowy.
Końska dawka siatkówki
Nie ma się więc co dziwić, że obecny system kwalifikacji nie został przyjęty pozytywnie. – Ta formuła jest okropna. Ile meczów jest rozgrywanych bez sensu… Byliście tutaj rano? Właśnie – są mecze, na które nawet wy nie przychodzicie. Jak się zsumuje żeńskie i męskie kwalifikacje olimpijskie, to łącznie jest rozgrywanych prawie 170 meczów w 15 dni. Kto to będzie oglądać? A my musimy grać we wszystkich meczach na sto procent. Jest za dużo meczów, które są rozgrywane bez powodu – nie ukrywał rozgoryczenia szkoleniowiec Niemek Vital Heynen.
Zajęły one czwarte miejsce w turnieju w Łodzi, w którym wygrały 4 mecze, ale porażki z Polkami, Amerykankami i Włoszkami spowodowały, że szansy na awans na igrzyska będą musiały wypatrywać w dobrym wyniku w przyszłorocznej edycji Ligi Narodów, co może przełożyć się na ich awans w rankingu FIVB. Jednak dla Heynena najważniejsze było to, że przy tak dużej intensywności rozgrywania spotkań udało się uniknąć urazów. – Zabija się zawodników w taki sposób. Cieszę się, że przez te siedem meczów udało nam się uniknąć kontuzji, ale teraz siatkarki muszą jechać bezpośrednio do klubów. Po dziewięciu dniach, w trakcie których zagrały siedem meczów. To zdecydowanie za dużo. Bardzo nie lubię tej formuły. Jest zła zarówno dla zawodników, jak i dla siatkówki – dodał belgijski trener.
Ilość nie przekłada się na jakość
Według niego organizmy siatkarek i siatkarzy eksploatowane są do granic możliwości, a brakuje czasu na ich odpowiednie zregenerowanie, co odbija się również na poziomie widowisk siatkarskich. – Azjatyckie zespoły muszą teraz jechać stąd na igrzyska azjatyckie. Wyobrażacie sobie to? Ja nie jestem w stanie. Niektóre reprezentacje mają nawet pięć wielkich imprez podczas jednego sezonu reprezentacyjnego. Musimy myśleć o gospodarowaniu sił i to nie tylko zawodniczek. Ja też jestem zmęczony. Jeden z trenerów we Francji dołączy do zespołu już po tym, jak zaczną się rozgrywki ligowe. Jak masz wykonywać dobrze swoją robotę? W siatkówce potrzebujemy dobrych meczów, a nie żeby było ich jak najwięcej – zakończył Vital Heynen.
Zobacz również:
Vital Heynen: Byłem pewien, że nas zabiją
źródło: inf. własna, sport.tvp.pl